niedziela, 10 sierpnia 2014

Pchaj Bartuś, pchaj!

Pojechał na pierwsze zgrupowanie w tym sezonie reprezentacyjnym zostawiając tym samym mnie z ostatnimi przygotowaniami do ślubu. 
Zaproszenia zostały rozesłane, jeśli wszyscy przyjdą to będzie to wesele na około 200 osób. No trochę dużo, ale mamy dużą rodzinę a do tego policzyć znajomych, kolegów z kadry i klubu z żonami i dziećmi to i się uzbierało ludu. 
Dzisiejszego dnia, tj 20. maja wybrałam się z Dagmarą i mamą na kolejną przymiarkę sukni ślubnej. Ostatnio przytyłam, więc znowu trzeba będzie ją przerabiać. A niech to świśnie. 
Dziadek Paweł zgodził się bez żadnych przymusów zostać z trójką wnuków a my, kobietki poszłyśmy w tango. 
Pani z salonu sukien ślubnych przyniosła tę, w której miesiąc temu dosłownie się zakochałam. Chwyciłam za wieszak i niepewnym krokiem poszłam do przymierzalni. No czułam normalnie, że się nie dopnę. Śniło mi się to poprzedniej nocy. A i cholerka jak zwykle miałam proroczy sen i suwak na plecach zatrzymał się w połowie. 

-No rusz się.- kobieta pracująca w owym sklepie siłowała się z zameczkiem a mi się zachciało ryczeć-No niech mi tu pani teraz nie płacze!-powiedziała błagalnie a za chwilę uniosła ręce do góry w geście poddania- Trzeba będzie popuścić w szwach.

-Wiedziałam no, wiedziałam!-zapiszczałam chowając twarz w dłoniach-Przecież ja do ślubu to jeszcze ze dwa razy zdążę schudnąć i przytyć. Zabiję się chyba.-centralnie się załamałam. No bo kto to widział, żeby w ciągu miesiąca mieć takie wahania wagi ciała?! 

-To zrobimy tak...na razie jej nie ruszamy, zobaczymy na około 2 tygodnie przed ślubem jak będzie, okej?-uniosła brew pomagając mi się rozebrać. W odpowiedzi tylko pokiwałam głową. 

Wyszłam z przymierzalni mając nietęgą minę a siostra i matka od razu wyczuły, że coś nie tak. 

-Znowu przytyłaś?!-wywaliła oczy Dagmara

-Daga...-Ewa skarciła ją wzrokiem

-Przytyłam, nie dopięło się w plecach.-opadłam bezwiednie na kanapę stojącą przy ścianie

-Mam pomysł, chodźmy na kawę i ciacho!- super myśl, nie ma co Winiarska

-Ciacho?! Wtedy to już na pewno w nią nie wejdę...-skrzywiłam się na samą myśl i poderwałam się z miejsca-Ale kawy nie odmówię dawajcie.-kiwnęłam głową w stronę drzwi i zaraz za nimi zniknęłyśmy udając się do jednej z najlepszych kawiarenek we Wrocławiu

(...)

25. CZERWCA 2016 ROKU, BEŁCHATÓW


Tak, tak...To już dzisiaj. Od samego rana latanie po fryzjerach, kosmetyczkach itd, itd. Bartosz spędził noc u Winiarskich, gdzie później dołączyli do niego jego rodzice i brat a ja z Dagą, która była moim świadkiem koło 12:00 wróciłyśmy do mieszkania rodziców wypindrzone jak Stróże  w Boże Ciało. 
Goście pomału zaczęli się zjeżdżać, bo ślub miał odbyć się o 16:00 w pobliskim kościele a pan kamerzysta, który właśnie przyjechał od Michała i Bartka rozpoczął nagrywanie całego towarzystwa. 
Panie pomogły założyć mi suknię, która na całe szczęście nie musiała być przerabiana po raz enty kliknijcie a do mnie dopiero teraz zaczęło dochodzić, iż już za jakieś 1,5 godziny się zacznie. Dostałam mdłości i 25  minut spędziłam w łazience wymiotując. No też nie miało kiedy. 
Amelia była totalnie zdezorientowana. Nie wiedziała co się dzieje. Dobrze , że znaleźliśmy do niej opiekę na całe wesele i poprawiny. 
Orkiestra stojąca pod blokiem przygrywała żwawe melodie, goście powychodzili na dwór lub na balkon by zapalić i się przewietrzyć a ja stanęłam przy oknie wypatrując Bóg wie czego. 

-Przyjechali!-usłyszałam głos Oliwiera, który wleciał do pokoju by powiadomić o tym, że Pan Młody z obsadą zaparkowali na parkingu. 

Tak jak trzeba zeszłam na dół by ich przywitać. Bartka zatkało. Wyszedł z samochodu trzymając w ręku bukiet kwiatów i momentalnie kiedy na mnie spojrzał nie mógł nic powiedzieć a przecież słyszałam chwilę przed jak buzia mu się nie zatykała. 

-Wooow...-tylko tyle zdołał z siebie wydobyć i ucałował mój policzek.

Po błogosławieństwie Kurków i Stęplewskich wszyscy udaliśmy się do kościoła aby uroczyście ślubować przed Bogiem.

Wszystkie ławki wypełnione były weselnikami a my równo z rozpoczęciem Marsza Mendelsona kroczyliśmy w stronę ołtarza. Modliłam się całą drogę by się nie wypierdylić na środku, bo szczerze nie byłam nauczona chodzenia na szpilkach. 

Zasiedliśmy na odpowiednich miejscach, za mną Dagmara a za Bartkiem Kuba Jarosz.

-Powstańmy.-rzekł ksiądz zbliżając się do nas-Powtarzajcie za mną.

-Ja Flawia, biorę sobie ciebie Bartoszu za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.-mało brakowało a bym się rozryczała, jednakże powstrzymywałam łzy jak tylko się da. Nie udawało się to innym kobietkom, które gdzieś tam szlochały cicho wycierając chusteczkami mokre policzka. 

-Ja Bartosz, biorę sobie ciebie Flawio za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.-uśmiechnął się delikatnie ogarniając mnie swym spojrzeniem. Niezapomniana chwila. 

Następnie nadeszła pora na założenie obrączek. Ministrant podał je a kapłan ponownie rozkazał powtarzać za sobą słowa.

-Mężu, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności (...)-wsunęłam Kurkowi błyskotkę na palec bez żadnych problemów, jednakże on już je miał...

-Żono, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności (...)-i jak już wszyscy myśleli, że wszystko pójdzie bez żadnych wpadek tak tu się zaczęło. Otóż moja obrączka weszła tylko do połowy a dalej nie chciała. Bartek siłował się z nią uśmiechając się pod nosem- Pani kochana, nie wejdzie.-zaśmiał się spoglądając po wszystkich

Ksiądz rozbawiony całą sytuacją nie zwracając uwagi na to, że ministrant trzyma niedaleko niego mikrofon palnął coś co wywołało niesamowite rozbawienie.

-Pchaj Bartuś, pchaj!-i na te słowa po kościele rozniósł się śmiech. Igła z tego wszystkiego zachłysnął się własną śliną a rechoczący Winiar zaczął walić go po plecach. W rezultacie musieli opuścić budynek, bo jako jedyni nie mogli się uspokoić. Nawet ksiądz, który prowadził mszę dalej co jakiś czas uśmiechał się przypominając sobie sytuację sprzed momentu. Obrączka po dłuższej chwili znalazła się na palcu, ale nie było to łatwe. 


(...)

Pod hotelem mama przywitała nas chlebem i solą pytając, co wybieram. Chleb, sól czy pana młodego?

-Chleb, sól i pana młodego, żeby zarabiał na niego. - i kawałeczki pieczywa wylądowały w naszych ustach a za chwilę zawartości szklanych naczyń, które po chwili rozleciały się w drobny mak za naszymi plecami.

Gromkie STO LAT i toast za młodą parę na początek, potem obiad i pierwszy taniec. O Matko. Piosenka Stachurskiego "Z każdym twym oddechem"  rozbrzmiała z głośników, goście stworzyli w okół nas ogromne kółko a my w samym środku. Serce waliło jak oszalałe, najtrudniejszy moment całego wesela. Zdecydowanie. Chciałam by wszystko poszło dobrze i tak było. 
Zostaliśmy obdarowani brawami. Znaczy, że się podobało.

-W taki oto sposób Młodzi rozpoczęli imprezę, teraz zapraszamy wszystkich państwa do wspólnej zabawy trwającej do białego rana!-powiedział frontman kapeli i chwycił za elektryczną gitarę-Bartek do środka, a reszta w kółeczku, Flawia też. "Rudy się żeni"! a właściwie to "Kuraś się żeni"!-i się zaczęło. 

"Dziś zadzwonił do mnie kumpel i melduje, że Kuraś się żeni(...)"

Nie sądziłam, że wszyscy będą się tak wspaniale bawić. Orkiestra grała świetnie, jedzenie było przepyszne a zaproszeni goście wywijali na parkiecie pomimo bolących nóg. 

(...)

-A jak ma na imię mama młodego?!-zapytał grajek czekając na odpowiedź

-Iwona!-krzyknęli zgodnie wskazując na kobietę w średnim wieku

-Iwona, Iwona, Iwona jakie piękne jest imię twe!-z tłumu wydobył się głos Igły tulącego się do swojej Iwonki. Zaśmialiśmy się widząc podpitego libero a nie minęła sekunda i po sali rozbrzmiała piosenka Akcentu.

Tata nie chciał być gorszy, no bo jak to tak, że zagrali piosenkę dla teściowej jego córki a Ewa to co? Gorsza? Podszedł do wokalisty, szepnął słówko i zadowolony zaraz wyciągnął mamę na środek. 

"Ewka" Bad Boys towarzyszyła nam przez kolejne 3 minuty. 

-A teraz idziemy na jednego, a teraz idziemy wódkę pić do dna! I rym cym cym i hopsasa idziemy do stoliczka nananana. Sialalala orkiestra gra a my się bawimy, że hej!- takim sposobem rozeszliśmy się do stolików na wódkę i by coś przekąsić, ale długo odpocząć nie można było, bo Winiarski z Kubiakiem musieli wstać i zacząć przyśpiewkę.

-Gorzka wódka, gorzka wódka nie będziemy pili, bo nam dzisiaj państwo młodzi jej nie osłodzili!

Do dwóch przyjmujących przyłączyła się reszta biesiadników i chcąc nie chcąc trzeba było słodzić tę wódkę. 

-U nas moda taka, u nas moda taka, że całują na stojaka!-dośpiewał Bartman zapełniając kieliszek wodą ognistą

I znowu buzi buzi, do obrzydzenia.

-U nas moda taka, u nas moda taka, że całują na kucaka!-dowalił Jarosz klaszcząc w dłonie

Na kucaka?! O Matko, jak ja potem wstanę na równe nogi... No nic, jak mus to mus. 

-Młody nie bądź cyckiem, młody nie bądź cyckiem! Pocałuj ją z języczkiem!-włączyła się Dagmara 

No bo niby co on robi od jakichś 10 minut? Jęzor ładuje jak tylko się da. 

-Nas uczyli w szkole, nas uczyli w szkole, że całuje się na stole!- ooo Jezu. Kto to taki mądry? Rozejrzałam się a to nikt inny jak mój tatuś kochany. 

-No kładź się na stół.-Kurek poruszał zabawnie brwiami odstawiając talerze i szklanki na bok

Wtopiłam się w jego usta grożąc wszystkim palcem aby już nie śpiewali. W końcu ktoś mnie wysłuchał i zakończył

-Już będziemy pili, już będziemy pili! Młodzi wódkę osłodzili!

Dzięki Ci Boże.

(...)

Wyszliśmy na środek, światła przygasły, tylko jedno skierowane było w stronę wejścia, gdzie zaraz miał pojawić się tort.

-Któryś coś odwali, zobaczysz.-szepnął Bartek pochylając się nade mną. Zerknęłam na niego nieco przerażona, ale na szczęście nie było aż tak źle.

W centrum uwagi znalazł się Michał Kubiak kłaniając się niczym gwiazda na scenie.

-Dzik prosto z rusztu, jeszcze ciepły!-wyszczerzył się a cała reszta buchnęła niepohamowanym śmiechem

Chlasnęłam się z otwartej dłoni w czoło wtulając się w bok Bartosza. 

(...)

Podczas podziękowania dla rodziców oczywiście bez łez się nie obyło. 
Kwiatki itd a w tle "Cudownych rodziców mam". No weź się nie porycz. 
Nawet Kurkowi łza poleciała, ale ze mną to nikt nie mógł się równać. Pół makijażu mi spłynęło. 

(...)

Oczepiny! Daga zdjęła mi welon a Jarosz Bartkowi musznik i wszystkie panny a potem kawalerowie stanęli w kółeczku. 

Nową panną młodą została dziewczyna Fabiana Drzyzgi, Monika a panem młodym kuzyn Kurka, Patryk. 

(...)

O 5 nad ranem się skończyło, wszyscy rozjechali się do domów bądź też hotelów a my, państwo Kurek, jako że rodzice wynajęli nam apartament dla nowożeńców wpadliśmy do pokoju nie mogąc oderwać się od swych rozpalonych i spragnionych ust. Taaak, bo żeśmy się tyle czasu nie całowali.

-Cholerna sukienka.-wydyszał mój mąż nie mogąc sobie poradzić z jej zapięciem

-Tylko nie urwij.-zachichotałam rozpinając guziki od jego koszuli

W szybkim tempie pozbyliśmy się z siebie odzień by opaść na ogromne łoże i kochać się namiętnie tak długo ile tylko się da. Pierwszy raz po Bożemu, według Przykazań jako małżeństwo. 
Cudowne uczucie. 

Wtedy myślałam, że tak będzie już do końca. Do końca naszych dni. 
Przecież będziemy żyć razem, kochać się, szanować do grobowej deski. 
Wtedy zapomniałam o wszystkim co wydarzyło się kilka miesięcy przed. To nie było ważne...A może i było? Może miało mieć duży wpływ na naszą przyszłość? Bliższą bądź dalszą? 




____________________________________________
Kończymy. Już niedługo kończymy. Planuję jeszcze 2 rozdziały.
Będzie mi ciężko to zakończyć. Tak cholernie strasznie się zżyłam z Flawią i Bartkiem. Ja nie mogę, będę płakać pisząc ostatni rozdział....






6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Szkoda, że jeszcze tylko dwa rozdziały i koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkońcu udało mi się przeczytać ! Normalnie niemożliwe . Co do rozdziału to boski dobrze że zdecydowalas się go dzisaj dodać . Może ona znowu jest w ciąży jak się jej na wymioty zebrało ? Amelce przyda się rozdzenstwo xDpo za tym skoro przytyla ? Zajebiscie opisalas wesele albo ten ksiądz najlepszy hahah do tej pory jak sobie to przypomnę to mi się śmiać chce hahaHaha a co do poprzedniego rozdziału to też świetny Flawia udająca Antige Haha po za tym skoro miała wtedy dni plodne ona będzie w ciąży ! Mam przy najmniej taką nadzieję . O nowym rozdziale na od nienawiści do miłości poinformuje cię na gg i chyba jeszcze dzisiaj ( mam nadzieję że się wyrobie )

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogłam się doczekać ślubu. Rozdział jak zawsze miód malina. Proszę Cię nie kończ tego opowiadania. Z utęsknieniem czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, zajebisty rozdział :3 Najlepszy na tym blogu, co nie oznacza, że inne były złe , bo były cudowne :) Akcja z księdzem po prostu pro :D Całe wesele świetne :) Najlepsze z tym całowaniem :D Szkoda, że już tylko 2 rozdziały, ale Cię rozumiem. W końcu trzeba kiedyś skończyć :) A po za tym wiem, że czytelniczki zawsze chcą więcej. Pozdrawiam i weny :* Dziś na Matta wpadnij :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Monika ja cie zabije za to co szykujesz, ale nie wiem czy wiesz, że do naszego wspólnego pomysłu Bartuś i Flawia muszą być razem ^^
    Nie masz wyjścia, musisz skończyć, inaczej niż chcesz :pp
    Nawet nie wiesz, ile ja się uśmiałam dziś, kurcze bardzo ci dziękuję za to, że jest tu tak slodziutko.
    Chce na wesele ( ostatnio rozmawialysmy o weselach ^^ )
    Ale oczywiście koniec rozdziału już tu sieje zamęt :p
    Całuje :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Udało się nadrobić:D! z czego jestem niezmiernie zadowolona.
    Wiele się działo podczas mojej nieobecności u Bartka i Flawii , a za tym na wakacjach na prawdę bardzo tęskniłam... Wiedziałam , że i ten rozdział mnie nie zawiedzie , a czytałam Go z takim uśmiechem na twarzy że sama sobie się dziwie ... Oj będzie się działo , już to widzę.!
    Potrafisz namieszać kochana!
    Czekam na dalsze losy Bartusia!:D
    Miłego Ann.

    OdpowiedzUsuń