Co jest ze mną nie tak?! Dlaczego przestałam mu ufać? A może...tak naprawdę ja nigdy mu nie ufałam?
Nie wiem...chyba nie potrafię tego robić. Kiedyś raz zaufałam pewnemu chłopakowi i skończyło się to źle. Dobrze wiecie.
Przeszłość odcisnęła piętno na mej psychice.
Przez to zachowuję się tak jak zachowuję. Nie panuję nad tym. To jest silniejsze od wszystkiego. Przede wszystkim od tego co czuję do Bartka.
Z przemyśleń wyrwało mnie kwilenie Amelii. Podniosłam się z podłogi, na której siedziałam już spory kawał czasu i ocierając łzy podeszłam do kojca, w którym stała przyglądając mi się jakby chciała spytać: "A tobie co mamusiu?"
Wzięłam ją na ręce wiedząc, iż na pewno jest głodna. W końcu przespała 4 godziny. Złożyłam na jej policzku delikatny pocałunek i przytuliłam mocno do siebie.
Amelka to cały mój świat. Najlepsze co mnie w życiu spotkało.
(...)
Godzina 21:00
"Pomyślałem, że chcesz wiedzieć: Bartek jest u nas :)."-odczytałam SMSa od Jakuba Kurka a na mej twarzy mimowolnie pojawił się lekki uśmiech.
Jest u rodziców.
Głupia ja.
Nie dałam mu się wytłumaczyć, bo być może on nic takiego nie zrobił...
Chociaż...tak! On też był wobec mnie nie fair! Siedział cicho a mógł się przyznać, że utrzymuje kontakt ze swoją byłą!
Pukanie do drzwi. Zdziwiona wytarłam się ręcznikiem a następnie zarzuciłam na gołe ciało szlafrok i niepewnym krokiem skierowałam się w dół schodów.
-Kto to może być?-szepnęłam i delikatnie chwyciłam za klamkę...
-Babski wieczór!!!!-mym oczom ukazały się Dagmara z Agnieszką trzymające w dłoniach butelki z czerwonym winem i jakieś przekąski. Zaśmiałam się wpuszczając je do środka.
-No zwariowały! O tej porze?-zaprosiłam je gestem ręki do salonu i wyjęłam z barku trzy lampki.
-Oj, bo musiałyśmy swoich prosić by z dziećmi zostali. A że weekend i do domu przyjechali to postanowiłyśmy się wyrwać.-Winiarska zatarła dłonie i usiadła na kanapie wyjmując z reklamówki ciasto swojej roboty
-A ty gdzie masz Bartka, co?-Aga rozejrzała się dookoła polewając do naczyń alkohol
-Później wam powiem. Pójdę się ubrać.-kiwnęłam głową i zaraz zniknęłam na pierwszym piętrze domu.
(...)
-I nic ci nie powiedział?!-dziewczyny aż krzyknęły z wrażenia gdy opowiedziałam im o naszych, a właściwie jego przygodach
-Nic a nic. O safieszeniu od Krzyśka sie dowiedziałaaam a o Natalii to od Ywony.-o w mordkę, już nieciekawie z mą mową. Chyba przystopuję z piciem. Zrobiłam dwa łyki wina i westchnęłam ciężko opadając głową na kolana siostry
-A to gnida cholerna!-rzekła zbulwersowana Jaroszowa-Pamiętam Natalę, ty ufaszaj, bo ona mosze namieszać wam w żysiu.-prychnęła zagryzając paluszkiem. Dagmara spojrzała na nią znacząco.
-Agnieszka, weź jej nie dobijaj.
-A dajta spokój juszzz...Spytałam szy snią spał. Nie pofierdził ani nie zaprzeczył. Kazałam mu się do niej wynosić, przy okazji oddałam pieeścionek zaręszynowy zapowiadając, sze nie bede utrudniała kontaktów z dzieckiem. Jebniete żysie.-podniosłam się by zapełnić lampki czerwonym alkoholem
-Zerwałaś zaręczyny?! Jesteś pewna, że dobrze zrobiłaś?-obie wbiły we mnie swój wzrok
-Niszego nie yestem pefna. F jednej chwili obfiniam się sato fszystko, potem szczesze go nenawize, zara mam ochote do niego pojechać i przyprosić a jeszcze innym razem tej blondi oszy wydrapać. Dora...dorajdź...kurrr, doradźcie coś.-kiedy w końcu udało mi się wysłowić opróżniłam którąś już z kolei lampeczkę. A miałam przestać.
-Pij słońce, pij. Ja się Amelą zajmę.-siostra, która wypiła dużo mniej ode mnie i Agi poklepała me ramię uśmiechając się
-Wieszy sooo...ja ci razę pogadać z Natlą i Bartkiem na szpokojnie, o yle tak se daa.-wybełkotała pani adwokat, która najwyraźniej miała już nieźle w czubie.
-A ja ci radzę już się położyć.-roześmiała się Dagmara chwytając Agnieszkę pod ramię. Zaprowadziła ją na górę do gościnnego po czym wróciła by dokończyć rozmowę.
Wpatrywałam się w pustą butelkę bełkotając coś pod nosem. Pogadam z nimi. A co, muszę wiedzieć czy Kurek był mi wierny czy nie. Skoro Natala chciała do niego wrócić, to musiała coś w tym kierunku robić, tak czy nie?
Gdyby Bartosz nie był typowym samcem alfa to bym wątpliwości nie miała co do jego wierności, ale że jest inaczej to sorry memory. Zrozumcie mnie.
Czknęłam głośno próbując wstać z kanapy, jednak me starania poszły na marne. Ot panna Flawia się uchlała i zamiast się podnieść to opadłam bezwiednie na mebel zwany kanapą i usnęłam. Daga tylko nakryła mnie kocem i udała się do swej chrześnicy.
(...)
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ, 9. LUTEGO
Na wizytę u córki zapowiedział się mój (były?) narzeczony.
Nie mogłam mu przecież odmówić, prawda?
Od ostatniej kłótni nie widzieliśmy się ani ze sobą nie gadaliśmy.
Amelia ma niespełna 10 miesięcy, wyszły jej 4 ząbki. Dwa na dole i dwa na górze. Wyobraźcie ją sobie w momencie gdy robi śmieszne miny.
Wszystkie smutki odchodzą gdzieś na bok.
Moje małe szczęście.
Nawet nie wiecie jak się ucieszyła kiedy w salonie pojawił się Bartosz. Siedziała akurat na kocyku bawiąc się swoimi grzechotkami i lalkami. Była taka zajęta, że na mnie uwagi nie zwracała, ale jak usłyszała jego głos...
Pisk rozległ się po całym domu, zaklaskała w rączki i szybciutko podreptała w jego stronę na czworaka.
Łza zakręciła mi się w oku, ale starałam się jej nie uronić, w momencie kiedy on wziął ją na ręce tuląc i całując.
No stęsknił się, ona za nim także.
Na mej twarzy wymalował się uśmiech, spuściłam wzrok tkwiąc go w kolanach. Może zostawię ich samych?
Tak, tak właśnie zrobię.
Wstałam z kanapy chcąc wyjść, ale on jak to on. Wykonał dwa kroki w tył zastawiając drogę.
-Kocham cię i nigdy bym cię nie zdradził.-powiedział poważnie patrząc wprost w moje ciemne oczy.
Takie przyjemne ciepło wypełniło me wnętrze. Nie da się tego opisać słowami.
-Chciałabym...-zaczęłam nie mogąc oderwać od niego oczu-Chciałabym ci wierzyć...ale nie potrafię, nie mogę, nie chcę.-szepnęłam
-Przepraszam, wiem że nie powinienem był tak się zachować. Przepraszam.-ujął mą dłoń splatając ze swoją-Uwierz mi.
-Ostrzegałam, że ze mną nie da się żyć normalnie. Nie potrafię ufać, nawet najbliższym a przecież bez tego nie da się zbudować udanego związku...-zacisnęłam zęby dotykając włosków Meli
-Mimo wszystko...tyle już razem przeszliśmy, nie przekreślajmy tego tylko dlatego, że Natalia przyjechała do Rzeszowa i przyznaję, żeby nie było, adoruje mnie jak tylko może. To nie jest ważne. Ważne jesteście wy. Ty i Amelia. Tylko wy się liczycie. Nie ona.
-Chcę się z nią spotkać, pogadać.-powiedziałam stanowczo
Bartosz wyszczerzył oczy rozdziawiając przy tym usta. Milczał przez parę sekund nie wiedząc co odpowiedzieć.
-No ale po co?!-spytał -Ona powie ci to samo co ja.-posadził dziecko na podłodze i ukrył twarz w dłoniach by po chwili stanąć przy oknie wpatrując się w zaspy śnieżne.
Myślałam wtedy, że tak trzeba, że muszę. Za wszelką cenę chciałam znaleźć na niego haka. A nóż widelec ona powiedziałaby o czymś istotnym?
Poczułam jak coś a w zasadzie ktoś ciągnie mnie za nogawkę spodni, jak się okazało była to Amelcia, która z wdzięcznym uśmieszkiem wyciągnęła łapki ku górze. Nic tylko na rękach by siedziała.
-No chodź do mamusi...
(...)
Zrobiłam kilka kroków w stronę Kurka. Stał tak nieruchomo...
Położyłam dłoń na jego plecach oczekując czegokolwiek.
-Ty wiesz jak łatwo zwyczajny lęk zmienić w obłęd? Boisz się, że cię skrzywdzę tak jak kiedyś zrobił to Artur. Boisz się, że znowu będziesz cierpieć przez faceta. Boisz się mi zaufać. Boisz się, że pójdę do Natalii. Boisz się, pomimo tego, że jesteśmy już długo ze sobą, miłości, związku, dlatego łapiesz się byle powodu by zerwać. -chwycił mnie za ramiona wiedząc, że swymi słowami trafia w mój najczulszy punkt. Wiedział o tym doskonale, ale nie przestawał widząc jak z oczu ciurkiem płyną mi łzy. Mówił i mówił a ja stałam jak słup nie mogąc się poruszyć. Trafił w dziesiątkę.
-Nie...nie mów tak, proszę. Nie mów tak...-złapałam się za głowę zanosząc płaczem-Nie mów...nie mów...-błagałam osuwając się pod ścianą-Nie wiesz co ja czuję, nie wiesz co każdego dnia przeżywam. Nie wiesz jaką walkę toczę co dzień ze sobą. Nic nie wiesz. Nie wiesz...-objęłam swe nogi podkurczając je pod brodę. Bujałam się w prawo i lewo trzęsąc jakby w domu panował mróz.
Tak, tak to prawda. Zerwałam zaręczyny bez powodu chcąc po prostu być samą. Tu nie chodziło o Natalię ani o jego wybryk z klubem nocnym.
To się po prostu napatoczyło po drodze i według mego mniemania było dobrym powodem ku temu by zostać samotną matką.
-Masz rację, nie wiem i najprawdopodobniej nigdy nawet w małym stopniu się nie dowiem, ale pozwól mi być przy tobie. Pamiętasz? Tak jak za pierwszym razem cię o to prosiłem.-przykucnął naprzeciwko mnie- Niech się dzieje co chce. Nam nie może być źle. Kupię nam obrączki dwie, bo po to by ze sobą być żyjemy ja i ty.Jak stracony czas wróć do mnie. Jak już kiedyś raz wróć do mnie, bo ja wciąż pamiętam ciebie z tamtych lat.-zaczął nucić piosenkę Krzysztofa Krawczyka kładąc dłonie na moich kolanach. Uniosłam wzrok, który jeszcze przed momentem nie wyrażał żadnych emocji.
Teraz?
-Jesteś kobietą mojego życia. Dałaś mi coś czego nikt inny nie może.-kontynuował
-Niby co?-szepnęłam, gdyż gula w gardle na nic więcej mi nie pozwoliła
-Cudowną córkę i siebie.-uśmiechnął się delikatnie zerkając raz na mnie a raz na Amelkę, która przebywała w kojcu
Dopiero teraz wszystko do mnie doszło. Wszystko zrozumiałam.
-Zrób to jeszcze raz.-otarłam łzy rozmazując w związku z tym tusz po polikach
Kurek zdezorientowany popatrzył na mnie pytająco.
-Ale co?
-Oświadcz mi się i obiecaj, że w czerwcu weźmiemy ślub. Bez gadania.
Roześmiał się macając rękoma wszystkie kieszenie jakie tylko posiadał. Cały czas nosił go przy sobie.
-Flawio, wyjdziesz za mnie?-obdarował mnie czułym spojrzeniem
-Wyjdę, jutro idziemy do księdza.-wsunął pierścionek na odpowiedni palec by zaraz ucałować mą dłoń
-Jak sobie życzysz.
____________________________________
Co powiecie na temat tego rozdziału? Jak ocenicie Flawię i Bartka?
Stworzyłam przedziwną i "ciężką" postać jaką jest Flawia. Dziewczyna z przeżyciami, z huśtawką nastrojów itd itd.
O to mi chodziło od samego początku kiedy tylko powstała pierwsza wersja tego opowiadania (czyt. niżej).
Jak wszystko dobrze zaplanuję to do końca wakacji skończę te opowiadanie i kto wie, kto wie...może wezmę się za następne?
Pod poprzednim rozdziałem pewien Anonim spytał o 2. część opowiadania o Kocie. Tak, usunęłam. Dlaczego? Pomysł był i jest, ale moja wena nie pozwala mi na pisanie. Gdyby nie to, że ja opowiadanie o Kurkach już kiedyś napisałam w zeszycie odręcznie to pewnie tu bym zawiesiła...(Zeszytowa wersja była nieco inna, ale wzoruję się na niej).
Po zakończeniu tego opowiadania o kim chcielibyście poczytać, jeśli w ogóle wzięłabym się za pisanie?
W rachubę wchodzą siatkarze (Polacy) i skoczkowie narciarscy (Polacy lub Austriacy).
PS Nawet nie wiecie jak ja się cieszę, że mam Cyfrowy Polsat!!!! :D
Pozdrawiam, zapraszam do czytania i komentowania :*
Świetny rozdział :3 Ach te upite dziewczyny :D Dobrze, że Flawia znowu jest z Kurkiem ;) Pozdrawiam i weny:* Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńOjj coś dziewczynki sobie popiły :D
OdpowiedzUsuńJednak dobrze, że Bartek i Flawia są znów razem, bo cholernie do siebie pasują! :))
Czekam na ślub! I na kolejny rozdział ;)
Ooo a opowiadanie o Maćku się tak fajnie zapowiadał :) mam nadzieję,że może jednak kiedys wrócisz do niego :) A jeśli zaczęłabyś pisac nowe opowiadanie to chętnie przeczytałabym o polskich skoczkach :) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo teraz ślub i happyend :D. Pisz szybko następny. U mnie na www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl pojawiła się historia Zbyszka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vea
Dziewczyny się opiły! Chciałam je zobaczyć w takim stanie :D Bartek się oświadczył Flawi. Hura! Ja bym chętnie coś o AUTach przeczytała ;) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńps. Też mam cyfrowy polsat :D
Jejku ja się naprawdę nie spodziewałam, że Flawia będzie taką bujną postacią, którą łatwo zbić z prawidłowego toru. Na szczęście jeszcze Winiarska ma wokół siebie siostrę wspaniałą i przyjaciółkę, które wiele jej uświadomiły.
OdpowiedzUsuńJak ja się Cieszę że wreszcie Flawia doznała szoku i wreszcie wszystko zrozumiała.
Teraz tylko czekam na taką totalną sielanke i jeśli się jej nie doczekam to znajdę cię w Polsce, a na pewno "zabije" na gadu^^
Całuje :-*
Nadrobilam ! Dziękuje za komentarz u mnie . Cieszę się że się pogodzili , Jejku nie kończ nigdy tego opowiadania ?! Jest świetne boskie i wgl ! Czekam na nowy rozdział . Niestety nie jestem posiadaczką cyfrowego polsatu bo rodzice w maju rozwiązali umowę ?! stwierdzając że teraz jest dużo kanałów ?! Na szxsescie moja babcia też kocha siatkówke i ma cyfrowy polsat <3 jeszcze nie wie że jak będą grać nasi będzie miała u siebie 2 wnuczki ( mnie i moją siostrę )
OdpowiedzUsuńMorza szum, Igły śmiech, złota plaża pośród drzew, czyli nasi dzielni siatkarze wyjechali wraz ze swoimi paniami do Capbreton. Jak dorabia Zibi, jakie potwory morskie czyhają w głębiach Zatoki Biskajskiej, jak się smaży jajka a'la Buszek i czy Możdżonek już skwierczy? Co knuje Klaudia i czemu biega po hotelu w samym prześcieradle? Tego możecie dowiedzieć się wyłącznie z najnowszego rozdziału naszego opowiadania!
OdpowiedzUsuńhttp://run-to-youu.blogspot.com/
Cudowny rozdział ! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do siebie - http://neuerowa-mullerowa.blogspot.com/
ooo jak słodko :3
OdpowiedzUsuń