sobota, 19 lipca 2014

Ty będziesz moja, ja będę twój...!

-No to weźmy sobie w końcu ten ślub!-rzecze mi do słuchawki mój luby podczas kiedy ja akurat zmęczona całym dniem siedzę sobie w wannie pełnej wody a on przebywa w Rzeszowie nastawiając się psychicznie do jutrzejszego meczu ze Skrą Bełchatów


-Weźmy sobie. Mówisz to ot tak jakby to była decyzja podobna do wzięcia telewizora na raty.-westchnęłam głośno nabierając pianę na dłoń

-Marudzisz. 7 miesięcy temu zgodziłaś się za mnie wyjść, więc po co to przeciągać? Dalej chcesz żyć w grzechu umierającym, nie po Bożemu?!-jęknął z zawodem rzucając się na kanapę. Parsknęłam śmiechem o mało nie zachłysnąwszy się swoją śliną

-Chyba w  grzechu śmiertelnym kochanie!-walnęłam się z otwartej dłoni w czoło nie mogąc opanować rozbawienia

-Jeden kij. Wiadomo o co chodzi, z religii zawsze miałem dopuszczający.-zaczął się sam z siebie śmiać-To jak będzie? TY BĘDZIESZ MOJA, JA BĘDĘ TWÓJ RAZEM BĘDZIEMY WYWALAĆ GNÓJ...-zanucił doskonale znaną wszystkim piosenkę-Chajtniemy się na lato?-mruknął seksownym głosem dobrze wiedząc jak na mnie tym zadziała. 

Me ciało przeszedł przyjemny dreszcz jakby co najmniej był tu obok i robił striptiz przede mną.

-Wywalać gnoju na pewno nie będę.-zastrzegłam zdecydowanie chwytając za lampkę z winem. Amelia ładnie śpi, więc mały relaks mi się należy. -Chajtniemy się, chajtniemy.  Ale do tego czasu zero seksu, bo nam ksiądz przed ślubem rozgrzeszenia nie da jak się dowie ile żeśmy nagrzeszyli.

Chwila ciszy w słuchawce. Najprawdopodobniej uruchomił mózg by się zastanowić nad tym wszystkim. W oczekiwaniu na jego reakcję łyknęłam trochę czerwonego napoju alkoholowego przymykając powieki. Trzy, dwa, jeden...

-Ty sobie żartujesz, nie?!-spytał nie dowierzając 

-Ani trochę, taki swego rodzaju post dobrze nam zrobi. Potem po ślubie będzie cudownie, wiesz zrobisz to ze świadomością, że już jest według Przykazań.-wzruszyłam ramionami wyobrażając sobie to wszystko. Szczerze? Jakoś nie mogłam tego ogarnąć, ale dosyć ciekawe doświadczenie. Zastanawiało mnie tylko jedno, które z nas pierwsze pęknie? Jak to kto!? Oczywiście, że on!

-Ale ja tak nie chcę! Błagam skarbie, nie bierz tego grzechu umierającego tak bardzo do siebie, przecież księdzu się przyznawać nie musimy!-skomlenie zbitego psiaka. Tak tylko można opisać ton Bartosz Kurka. Śmiać mi się zachciało, ale postanowiłam zachować powagę i pod pretekstem płaczu Amelki zakończyć rozmowę. 

Odłożyłam komórkę na stojącą niedaleko pralkę i po chwili opatulona ręcznikiem poszłam do sypialni by się ubrać. W podskokach wręcz udałam się jeszcze do córki, jednakże spała słodko, więc nie pozostało mi nic innego jak tylko pójść spać. 

Płacz. 
Przeraźliwy płacz Melki dochodzący z elektronicznej niani zerwał mnie na równe nogi. Chwyciłam tylko za szlafrok, który narzuciłam w biegu na plecy i szybkim krokiem udałam się do jej pokoju. 

-Jesteś rozpalona...-stwierdziłam dotykając jej czoła. Zmartwiona wzięłam ją na ręce próbując jakoś uspokoić. Nie pomagało. 
Łzy stanęły mi w oczach, w jednej chwili w głowie zrobiła mi się pustka. Nie wiedziałam co zrobić. Dziwne, prawda? Jak można nie wiedzieć co zrobić w takiej sytuacji?
Jednakże Amelia nigdy wcześniej nie chorowała, więc mogłam się tym usprawiedliwić. 
Po przebraniu jej oraz siebie pojechałyśmy do pediatry. 
Na szczęście nie było kolejki, więc miła pani doktor natychmiast nas przyjęła. 
Zmierzyła jej temperaturę, która wynosiła 39 stopni, osłuchała z każdej strony stetoskopem i zajrzała do buźki. 
Wypisała skierowanie na RTG płuc i nakazała udać się do pracowni. 
Po wykonaniu zdjęcia pani Tylska nie miała wątpliwości, iż mój skarbek ma zapalenie płuc. 

-Amelia ma zapalenie płuc, oto skierowanie na oddział dziecięcy, będzie potrzebna hospitalizacja.-wręczając mi kartkę posłała pocieszający uśmiech a ja z Melką na rękach wyszłam z gabinetu totalnie roztrzęsiona. 

(...)

Serce mi się krajało gdy słyszałam jej płacz podczas pobierania krwi do badań oraz zakładania wenflonu. 
Jezu, co to dziecko musi teraz przeżywać.
Podali jej odpowiednie leki, po których usnęła a ja miałam czas by powiadomić o wszystkim Bartosza.

Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, czwarty, piąty, szósty i..."Cześć, tu Bartek! Nie mogę teraz odebrać, nagraj się po sygnale" piiiip.

-Jestem z Amelią w szpitalu, odezwij się jak tylko będziesz mógł.-z nietęgim grymasem na twarzy odłożyłam komórkę głaszcząc dziecko po główce. Wyglądała jak aniołek. Taka mała, słodziutka blondyneczka.

-Kocham cię...-szepnęłam ledwo słyszalnie i nie wiedząc kiedy sama odpłynęłam.

(...)

Minął jeden dzień, drugi dzień, potem trzeci i czwarty a Kurek nie wysłał choćby SMSa z zapytaniem o zdrowie córki. Miałam mu to cholernie za złe. Jak on tak może? Nie obchodzi go to czy jak?
Kiedy próbowałam się z nim połączyć też nie odbierał, w sumie to przerywał połączenie po kilku sygnałach. 
Nie miałam jak się z nim skontaktować.
Wyszłyśmy ze szpitala, Amelia czuje się już o wiele lepiej, antybiotyki zadziałały co mnie bardzo cieszy. 
Posadziłam ją na panelach gdzie miała rozstawione swoje zabawki i po raz kolejny wybrałam numer do narzeczonego. Byłam tak przejęta stanem zdrowia córki, że nawet nie pomyślałam, iż to że Kurek nie odpowiada może być spowodowane czymś poważnym. 
Może coś mu się stało? 
Jaka ja jestem głupia. Zamiast zadzwonić do któregoś z jego kolegów czy coś to ja tu już wymyślam jak go opierdzielić.

-Flawia! Halo?! Tu Igła! Miałem do ciebie dzwonić wczoraj i zapomniałem, słuchaj no...-rozpoczął Ignaczak po odebraniu przeze mnie telefonu


-Krzyś, co z Bartkiem?! Masz tam go gdzieś obok?!-poderwałam się z kanapy gryząc paznokcie z nerwów

-Zabijesz nas jak ci coś powiem, a bo wiesz... Może najpierw obiecaj, że nas nie zabijesz! Wiesz co, w sumie to już wszystko jedno, bo Iwonka zapowiedziała, że mnie za jaja powiesi...-jak się rozgadał to mocnych na niego nie było. Cały Krzysztof . Kolana się pode mną ugięły na same wyobrażenie o tym co chce mi przekazać

-Mam usiąść?!-wolałam się upewnić, lepiej siedzieć jak potem rypnąć z wrażenia na podłogę i jeszcze sobie coś zrobić

-Klapnij sobie  i oddychaj głęboko. Pamiętasz jak cię uczyłem?! Wdech, wydech, wdech, wydech...

Jak go pierdalnę to zobaczy.

-No gadaj żesz!-krzyknęłam zniecierpliwiona 

-To było tak...





_________________________________
Co będzie dalej? Co powie Igła? Co się takiego stało z Bartkiem?
Proszą mnie co niektóre z was, abym jeszcze nie kończyła tego opowiadania.
Okej, poradzę się Vea'y i będę pisała dopóki mam jakiekolwiek pomysły :)
Przedłużenie "Podstawą siatkówki..." krzyżuje mi plany z płaczliwym zakończeniem, ale podejrzewam, że was to uszczęśliwia?! :D
Proszę o szczere opinie w komentarzach, zapraszam do czytania i komentowania oczywiście :*




9 komentarzy:

  1. Jejku jeszcze w poprzednim rozdziale była tu taka kompletna sielanka, a teraz mi smutno i zaczynam się bać tego, co ty knujesz tu dla nas na kolejne odcinki :p
    Całuje :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Rozmowa Bartka z Flawią mnie rozwaliła. Jaki ten Kurek erotoman to naprawdę :D Dobrze, że małej nic nie jest i szybko wyszła z tego :) Ciekawe co też chłopcy zrobili? Pozdrawiam i weny :* Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahaha Bartek i ten grzech :p jezuu musalas przerwać? Ją chcę wiedzieć co z Kurkiem! Oby to nie było nic poważnego. Biedna Amelcia :c najgorsze jest usłyszeć płacz własnego dziecka :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, genialny rozdział *,*
    Pierwsza rozmowa rozwalająca... A z Amelką to mi stracha napędziłaś... To takie koszmarne, widzieć jak jej wkładają wenflon i w ogóle... Brr...
    Zgadzam się z koleżanką wyżej ^^ Musiałaś przerywać w takim miejscu? :) Ja już się boję... A Igła taki rozgadany, że ojejku :P Ale o Bartka się martwię :/ Biedactwo, pewnie sobie coś zrobił...

    Tak ogólnie to chyyyba gdzieś komentarz zostawiłam, ale pewna nie jestem. Czytam od dłuższego czasu, ale nie miałam możliwości zostawić koma ;) Tak, tak, nie kończ opowiadania :D Prosiiimy :))

    Może wpadniesz też do mnie? :D
    http://ski-jump-love.blogspot.com/
    Pozdrawiam i miłego wypoczynku ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurek i te jego teksty :D Igła się rozgadał... a i tak nie powiedział Flawii o co chodzi ;) Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. No jak tak można? No jak. Ja Ciebie chyba za coś powieszę. Przerywać w takim momęcie... Tak się nie robi!!!
    Vea
    www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze no nie wiem co mam tu napisać..
    Kolejny rozdział zaliczony do 'tych świetnych' :D
    Tylko na przyszłość radzę Ci nie przerywać w takich momentach, bo gwarantuję, że Cię znajdę! :* Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niełatwo jest, gdy się człowiek znajdzie między młotem a kowadłem. Jeszcze trudniej, gdy znajdzie się między wściekłym Igłą, a ścianą. Czemu Krzysiek szaleje, a Andrzej snuje się jak zagubiony Kłapouchy? Kim jest tajemnicza złotowłosa piękność, jaki wpływ na związki mają słitfocie w windzie i czemu Karol moczy sobie łóżko? Odpowiedzi na te ważkie pytania czekają na was w nowym rozdziale naszego opka!
    http://run-to-youu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń