piątek, 4 lipca 2014

Urlop? Czemu nie! Bez dziecka? Nie lecę!

PAŹDZIERNIK 
Plus Liga ruszyła pełną parą, więc Bartosz przebywa aktualnie w Rzeszowie, gdzie trenuje i pomieszkuje w klubowym lokum. Nie ma go już jakiś miesiąc a ja tak jak przedtem marudziłam, że za długo jest w domu tak teraz marudzę, że za długo go nie ma. No i wieź zrozum babę, nie? Sama siebie nie rozumiem a co dopiero mają powiedzieć faceci o nas kobitkach?!

-Amela, weź już się uspokój no. Sucho masz, najedzona, zabawek multum i ciągle płaczesz. Głowa mi już pęka.-pochyliłam się nad wrzeszczącą w łóżeczku małą blondyneczką i wzięłam ją na ręce. Cały dzień mam tu swój własny, osobisty i darmowy koncert. Dziękuję za takie atrakcje, ale dzieci niestety tak już mają. Płakać muszą.
Bujam w lewo, w prawo,w górę i w dół. Potem wkładam do wózka i znowu to samo. Może bujak pomoże? 
Nic z tego. 

-Brzuszek cię boli? Kropelki ci dam.-martwiąc się już przeraźliwym wręcz płaczem córki podałam jej odpowiednią ilość kropelek dla niemowląt i po kilkunastu minutach w końcu mogłam się cieszyć chwilą spokoju. 
Ułożyłam ją delikatnie na łożu sypialnianym przykrywając różową kołderką i wyszłam do kuchni by odebrać dzwoniący telefon. Ucieszyłam się niezmiernie widząc napis: ~Ruda dzwoni~
Wcisnęłam zieloną słuchawkę i z uśmiechem na ustach rozpoczęłam rozmowę:

-Jak tam? Wpadasz do mnie?

-Skąd wiesz?!-zaśmiała się-Właśnie wsiadam z Michasiem do pociągu i za parę godzin będziemy, to nie problem mam nadzieję?

-No co ty! Czekam na was!-zapewniłam zaglądając do lodówki upewniając się czy mam wszystko by móc ugościć Zosię

Gdy młoda się rozłączyła zaczęłam szykować małe co nieco. Sernik na zimno! Z truskawkami, taaa nie mam truskawek a do sklepu nie pójdę, bo jak Mela się obudzi to znowu będzie się działo. No to bez, sama galaretka też może być. Kilka godzin i na sam wieczór Maciejewska z małym Bartmanem zawitali w nasze progi. Kurka wodna. Istny Zbyszek. Jakby skórę z niego zdjął. A pomyśleć, że go nie chciał. Dobrze, że mu się odmieniło. 
Michaś mnie nie zna, więc nawet na ręce nie chciał do mnie przyjść. Wstydzioch mały, schował głowę w jej włosy i tyle go widziano. Trochę czasu minęło nim się do mnie przyzwyczaił, za to Amelia bez problemu wyciągnęła rączki do Rudej a potem nie chciała z niej zejść. No masz, dziecka się pozbyłam. 

-I jak ze Zbyszkiem?-postanowiłam zrobić rozeznanie, bo w końcu sporo czasu się nie widziałyśmy

-Dobrze, przyjeżdża do nas jak tylko może, kocha Miśka, ciężko mu się z nim rozstać.-opowiadała z uśmiechem na twarzy. Taką ją lubię.

-A Asia?

-Co Asia?-zmarszczyła czoło upijając łyk kawy z kubka

-Zaakceptowała Michałka, czy nie?-podałam siedzącym na panelach dzieciom grzechotki i z powrotem przeniosłam wzrok na przyjaciółkę

-Flawia, ona o nim nie wie.-wypowiedziała znacznie ciszej zaciskając zęby

Że co kurwa?! 7 miesięcy po narodzinach dziecka a Bartman nie raczył oświadczyć swej żonie, że ma syna z nieprawego łoża???

-Co za zakłamany gnojek...-pokręciłam głową z niedowierzaniem. No jak tak można?!?!

-Mówiłam mu, ale on się boi, że ona go zostawi i wiesz...

-Nie, nie wiem! Kuźwa, z resztą...i bardzo dobrze! Tyle miesięcy nic jej nie powiedział, więc nie zdziwiłabym się gdyby to zrobiła.-nawet nie wyobrażacie sobie jak się wkurzyłam. A już myślałam, że ten chłopak zmądrzał a tu nic z tych rzeczy.

Położyłyśmy dzieciaczki spać a same jeszcze do późnych godzin nocnych rozmawiałyśmy o Zibim i Aśce, o niej i Michasiu oraz o mnie, Bartku i Amelce. Kolejnej osobie musiałam tłumaczyć się z tego, dlaczego tak odwlekamy decyzje o ślubie. Dobra, zaręczyliśmy się, ale czy to znaczy, że zaraz mamy się chajtać? Kto to powiedział niby? Po prostu nie mamy czasu na to i tyle. Może coś w przyszłym roku, kto wie? 

KILKA DNI PÓŹNIEJ

-No nie daj się prosić, zarezerwuję nam bilety i polecimy, dobrze?

-Ale Bartek, ty widziałeś cenę tego hotelu?!

-A ty znowu o tym samym. Lecimy, koniec i kropka. Bukuję bilety i za 3 tygodnie lecimy na Seszele.-pip, pip, pip rozłączyła się gnida jedna, gad chodzący

Westchnęłam ciężko rzucając telefon na drugi koniec łóżka i przymknęłam oczy czując jak Amelka wspina mi się na klatkę piersiową. Zaczęła się czołgać, bo chodzeniem na czworaka tego jeszcze nazwać nie można.

-Mamamamamamama-mówiła śliniąc się przy tym, więc chwyciłam za pieluszkę tetrową wycierając jej buźkę

-Co słonko? Tata to uparciuch, wiesz? Nic a nic mamy nie słucha.-uniosłam ją nad sobą by zaraz ucałować mocno jej policzek-Kocham cię-uśmiechnęłam się szeroko a ona odpowiedziała tym samym.



LISTOPAD


Dzisiaj wylatujemy. Mela zostaje z dziadkami Kurkami, więc z samego rana zawieźliśmy ją do Nysy. Nigdy nie zostawiałam jej na dłużej niż kilka godzin. Boże, jak ja to przeżyję?! 2 tygodnie bez mojego cukiereczka? Zapłaczę się chyba, no nie dam rady. Teście wzięli ją ode mnie, Bartek z Kubą pozanosili jej rzeczy do pokoju a ja jak to ja wyciągnęłam z torebki ogromną kartkę, na której zapisałam co mają robić gdyby coś się działo.

-Ona je 150 ml mleka 4 razy dziennie, raz w nocy. Do tego 2 deserki owocowe, jakby nie chciała mleka to wtedy kaszkę, bananową najlepiej, bo to jej ulubiona. Bez smoczka nie zaśnie i swojej ulubionej pieluszki. Musicie ją jej na podusi położyć. Coś jeszcze?! A! Właśnie, zapomniałabym. Uwielbia długie kąpiele.-jak się rozgadałam to koniec, nie szło mi wejść w słowo, ale uwierzcie, ja naprawdę się przejęłam! 

-Już kochanie, przecież rodzice to wiedzą.-Kurek złapał mnie za rękę próbując wyciągnąć na dwór jednak ja dalej stałam uparcie próbując przypomnieć sobie czy aby na pewno wszystko im powiedziałam

-Bartek, ja nie lecę, ja nie mogę jej zostawić na tyle dni.-łzy stanęły mi w oczach a broda mimowolnie drżała jakby z zimna

-Flawia, wszystko będzie dobrze! Już, jedźcie, bo się spóźnicie.-popędzał Adam Kurek 

Wlokąc za sobą nogi usiadłam na miejscu pasażera wpatrując się tępo w dom rodziców Bartosza. Ten zajął zaraz fotel kierowcy i wyjechał spod posesji.

Będąc już na lotnisku wyciągnęłam telefon szukając numeru do Iwony co zaraz przyuważył Bartek i zabrał mi urządzenie z ręki.

-5 minut temu dzwoniłaś, przecież Amela ma dobrą opiekę.-przytulił mnie do siebie głaszcząc po głowie

-Ja wiem, przepraszam...-pociągnęłam nosem a niedługo potem siedzieliśmy już w samolocie lecącym na piękną wyspę.


_____________________________
Przepraszam was za ten rozdział, takie byle co wyszło, że szkoda gadać -,- .
Dzisiaj mecz, ściskamy kciuki za wygraną za 3 pkt! :)
Chłopaki dalej bez Bartka, ale liczę, że im się uda :)
Zapraszam do czytania i komentowania.





7 komentarzy:

  1. Morza szum, ptaków śpiew... Siatkarska ekipa dotarła do Gdyni, a tam się dzieje co niemiara. I to wcale nie na boisku! Czemu Igła szaleje z furii, kim jest tajemnicza nieznajoma u boku Zbyszka? O czym rozmawiają Wrona z Jagną i dlaczego siatkarze skradają się po hotelu jak ekpia szpiegów z Krainy Deszczowców? Tego dowiecie się tylko czytając najnowszy rozdział naszego opowiadania!

    http://run-to-youu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, ja mam nadzieję, że Flawia choć na chwilę oderwie się od rzeczywistości bycia matką i te wakacje będę udane. Przecież Melci nic się nie stanie, dziadkowie będę się nią zajmować lepiej niż własnymi dziećmi, a wujek Kuba, to już w ogóle :D
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.
    Dobrze Flawii zrobi taki urlop.Odpocznie trochę od roli matki.Amelce na pewno nic się nie stanie,ma wspaniałą opiekę,rodzice Kurka zajmą się nią jakby była ich własnym dzieckiem :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale nie byle co :) Świetny jak każdy :3 Dobrze, że Bartek od niej silniejszy bo znając ją to by pewnie jednak została. A przecież musi trochę odpocząć od zrywanych nocy i od Amelki. Po za tym mała ma wyśmienitą opiekę. Mam nadzieję, że uda im się odpocząć i miło spędzić czas. Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No cześć!
    Wracam sobie po udanym meczu naszych siatkarzy w Gdańsku, a tu miła niespodzianka w postaci rozdziału tutaj :)
    Och, Zibi, serio? Miałeś siedem miesięcy, a ty nawet nie raczyłeś nic wspomnieć o Michałku? A już zaczynałam przekonywać się do jego postaci tu... Eh.
    Flawia niech tak nie histeryzuje, bo przypomina nadopiekuńczą matkę, no! A chyba nie chce robić w przyszłości dziecku wstydu, nie? :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Wronka, Adriana oraz "Żyj pełnią życia" czyli http://one-part-przemyslenia.blogspot.com/
    *Prosiłaś o informowanie więc pisze o nowym przemyśleniu :)
    PS. Chciałaś być informowana o nowościach na fejsie więc wysłałam zaproszenie, chwilowo jednak powiadamiam tu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpadłam na twojego bloga przedwczoraj i przeczytałam wszystkie rozdziały :) To opowiadanie jest super! Od pierwszych rozdziałów zaczął mi się podobać i tak przeczytałam do tego ;D Świetnie, że Flawia i Bartek wyjadą na wakacje. Trochę się oderwą od rzeczywistości ;) Pozdrawiam :*
    ps. Zapraszam do siebie http://mirisblogus.blogspot.com/
    http://spojrzenie-naszych-oczu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń