niedziela, 8 czerwca 2014

Because of you, I am afraid.

Bartek pojechał do Spały na zgrupowanie przed Ligą Światową a my zostałyśmy same. Z dnia na dzień Amelia mnie coraz bardziej zaskakuje. Częściej się uśmiecha i wydaje z siebie śmieszne odgłosy. Jest kopią taty. W każdym calu przypomina Bartosza Kurka.
Dziś minął tydzień odkąd Melka jest ze mną w domu. Ogarnęłyśmy się z rana, jak to kobiety. Ona w pięknych różowych śpioszkach a ja w białej bokserce i czarnych spodenkach. Wypiła butelkę mleka a ja wciągnęłam szybkie śniadanko.

-To co piękna? Idziemy na spacerek nie? Może jakieś małe zakupy po drodze?-mówiłam do niej kładąc ją na łóżku i zakładając jej czapeczkę na główkę. Ta jakby na zgodę uśmiechnęła się szeroko wydobywając z siebie coś przypominającego "Gu". Jak my się rozumiemy. Kochany sąsiad zniósł mi wózek na dół (warto wspomnieć, że ma on tylko 22 lata i jest wolny oraz bardzo przystojny!) za co podziękowałam uroczym uśmiechem i wraz z córką ruszyłam na szoping. Spacerowałam prowadząc różową limuzynę  wolno po ulicach Bełchatowa z małą reklamówką w ręku co jakiś czas zatrzymując się przy wystawach sklepów dla kobiet i dzieci. W sumie mogłabym teraz tam wejść i coś kupić, ale jakoś mi tak głupio...Rozumiecie? Pensja fryzjerki duża nie jest, Kurek daje mi swoje pieniądze mówiąc, że to NASZE i mam je wydawać na co chcę, ale ja tak nie potrafię. Przecież on na nie ciężko haruje a ja mam nimi szastać na prawo i lewo? Oj nie. Nie tak mamusia mnie wychowała.

Pogoda piękna, zdecydowanie służyła mej córce, która całą wyprawę przespała trzymając rączki ku górze. Podobno to znak, że dziecko zdrowe, więc się cieszę.
Filip (wcześniej wspomniany sąsiad) widząc mnie zbliżającą się pod blok natychmiast wybiegł z bloku pomagając mi zabrać się na górę. No takich to ze świecą szukać. Wprowadził się tu parę dni temu, więc nie zdążył poznać Bartosza i chyba myślał, że jestem samotną matką...

-Słodka mała...-szepnął wpatrując się w nią

-Potrzymasz ją chwilę?-nie czekając na odpowiedź podałam mu ją i skoczyłam do sypialni by przyszykować łóżeczko do spania. Blondyn lekko zdziwiony przejął ją ode mnie, ale bardzo niepewnie, chyba nigdy niemowlaka nie miał na rękach.

-Piękna po mamie-dodał trochę głośniej zaglądając za mną. Uśmiechnęłam się pod nosem wywalając kołderkę na moje łoże

-Chociaż tyle ma po mnie.-zaśmiałam się wskazując palcem na gotowe miejsce by ją położył. Podszedł pomału wkładając ją do środka. Robił to tak starannie i delikatnie jak z jajkiem.-Spokojnie, nie spinaj się tak.-poklepałam go po ramieniu

-A weź, ja nigdy z dziećmi do czynienia nie miałem.-przeniósł na mnie swój wzrok zagryzając duże usta-Co robisz jutro wieczorem? Tzn ja wiem, że masz małe dziecko, ale moglibyśmy np pójść w trójkę na spacer, do kawiarni albo coś...-poskrobał się po brodzie nerwowo świrując oczyma.

-Jutro wieczorem? No nic nie robię, ale mój chłopak chyba nie byłby zadowolony gdyby dowiedział się, że spaceruję z innym facetem.-wzruszyłam ramionami wyobrażając sobie przez chwilę sytuację kiedy Bartek dowiaduje się o tym i robi mi awanturę. O nie! Wolę nie ryzykować. Choćby nie wiem co. Co nie zmienia faktu, że Filip to świetne ciacho. Dobra, nie powiedziałam tego.

-Chłopak?! A no tak...No nie...Ja...Głupi pomyślałem, że jesteś sama. Wybacz.-zmieszał się i zaraz ruszył w stronę wyjścia-A właściwie to...gdzie jest twój chłopak? Sorry, że pytam, ale odkąd tu jestem to widzę was same.-zatrzymał się gwałtownie otwierając drzwi. Stanęłam tuż obok niego opierając się bokiem o ścianę.

-Nic się nie stało, no co ty!?-roześmiałam się przyjaźnie a on uśmiechnął się nikle-Mój facet jest siatkarzem, teraz przebywa na zgrupowaniu, stąd jego nieobecność.-puściłam mu oczko na co spotkałam się tylko z lekko rozdziawionymi ustami. Wyszedł machając na pożegnanie. Zawiedziony? Raczej tak.
Położyłam się przeglądając ostatnie SMSy. 100 wiadomości od samego Kurka. Przeżyć bez nas nie może. Ciągle tylko "Co u was?" "Jak Amela?" "Dobrze spałyście? Mała wypiła mleko? Nie ma kolek?". Ojciec idealny, jak na razie przynajmniej.

(...)

Amelia nie dała mi spać w nocy. Co rusz się tylko darła i darła. Nakarmiona, przewinięta, wszystko okej a płakała jak nie wiem. Jeśli przespałyśmy pół godziny to był maks. Wyglądam jak trup. Stanęłam przed lustrem by zatuszować niedoskonałości, włosy związałam wysoko w koka i narzuciłam na siebie jakieś dresy. Matka Polka, kura domowa. Sama siebie nie poznaję. Wypiłam mocną kawę, która dała mi kopa. Chodziłam prawie, że na paluszkach by nie obudzić małej. Dopiero usnęła po całonocnej udręce, więc niech chociaż ona odeśpi. Mam taką chęć gdzieś wyjść, napić się, potańczyć...Rozerwać się po prostu. Tak na chwilę. Nie da rady. Pukanie do drzwi. No niech to! Jak mi dziecko obudzą to zabije! Nie ważne kto kto. Wystarczy, że nocka zarwana. Wściekła otworzyłam drzwi z zamiarem uduszenia kogoś, ale jak ujrzałam swą siostrę rodzoną z jej chłopcami i rodziców to humor mi się poprawił.

-Tylko ciii, błagam, bo dopiero zasnęła.-przyłożyłam palec wskazujący do ust witając się buziakiem z każdym z osobna

-Dała popalić, co?-zaśmiał się tata udając się do salonu

-Dobrze, że Antek przesypia już całe noce.-dodała Daga podążając za ojcem

-Szczęściara.-westchnęłam i poszłam zrobić coś do picia oraz pokroić ciasto.

Siedzieliśmy sobie przy kawce, było miło, zabawnie. Olo nie omieszkał opowiedzieć nam jak to tata bawił się z nim w chowanego, schował się do szafki a potem nie mógł wyjść, bo się zaklinował. Stary a głupi. Będę miała co mu wytykać na starość. Później obudziła się Melka, którą goście natychmiast przejęli kłócąc się kto ma ją nakarmić. Jak się zesrała to już nikt chętny nie był tylko od razu mi ją wcisnęli. No wiadomo. Matka zawsze od czarnej roboty, nie?

-Flaw, ktoś puka!-usłyszałam będąc w łazience. No już, już. Nie pali się przecież. Umyłam ręce i wyszłam udając się do drzwi. Nie  uwierzycie. Sama w to nie wierzę. Nie spodziewałam się czegoś takiego.

(...)

-Ty suko! Sąd? Chcesz mnie znowu do paki wpieprzyć?-Artur chwycił mnie mocno za ramiona a kiedy szarpnęłam się próbując się wyrwać ten uderzył mnie z całej siły w twarz. Przewróciłam się zalewając  krwią z nosa i pękniętej wargi. Dziękuję Bogu, że  w tej chwili nie byłam sama. Tatuś wleciał do przedpokoju rzucając się na mego napastnika.

-Zabiję cię skurwielu! Zabiję! Dlaczego ty jej to robisz?!-przywarł go do ściany okładając pięściami

-Paweł! Przestań, nie warto! Zostaw, zaraz przyjedzie policja!-darła się mama klękając nade mną. Nie kontaktowałam w tej chwili. Cios był na tyle mocny, że na pół straciłam przytomność. Dagmara zabrała dzieci do salonu dzwoniąc na policje. Tak szybko to się działo. Zaraz mundurowi byli w mym domu szarpiąc się z Krawczykiem. Choć dostał po mordzie to i tak miał siłę na szamotaninę z policjantami.

-Pożałujecie! Zobaczysz! Ty i ten twój kochaś...jak mu tam? Bartek, tak? Załatwię was wszystkich. Nie dam się wsadzić do więzienia znowu!-wykrzykiwał gdy jeden z niebieskich zakładał mu kajdanki-Pożałujesz kurwo...-syknął i zniknęli. Usłyszałam jeszcze trzask zamykających się drzwi od radiowozu i dźwięk koguta. Tyle, odpłynęłam.

(...)


-Pani Flawio! Pani Flawio! Słyszy mnie pani?- ratowniczka pogotowia klepała mnie po policzkach by zaraz unieść me powieki do góry i poświecić lampką po oczach-Proszę otworzyć oczy. Już jest dobrze, jest pani bezpieczna. Nie ma go.-mówiła do mnie niczym do małego dziecka, które boi się potworów z szafy. Rozejrzałam się pomału dookoła orientując się, że leżę na podłodze a wokół mnie są ratownicy, rodzice i Dagmara. Odruchowo przejechałam dłonią po twarzy, z której wciąż leciała krew. Zaraz jeden z panów wziął się za opatrywanie. Kiedy oni odjechali ponownie przyjechał policjant by spisać zeznania. Fajnie, że dopiero teraz wzięli się do roboty jak sprawa w sądzie się znalazła.
Po wszystkim tata pomógł mi usiąść na kanapie choć doskonale mogłam zrobić to sama. Uparł się i co. Powiedział, ze ja i Daga jesteśmy jego malutkimi córeczkami i musi się nami opiekować.


-Co za chuj, jak on mógł ci to zrobić?!-Winiarska lamentowała przytulając mnie do siebie. Nie odzywałam się. Byłam w lekkim szoku. Dobra, w lekkim to mało powiedziane. W ogromnym szoku!

-Zadzwonię do Bartusia, niech przyjedzie. Musi się wami zająć.-stwierdziła zmartwiona mama wyciągając telefon. Poderwałam się gwałtownie próbując ją powstrzymać.

-Nie mamo. Nie rób tego, on teraz na zgrupowaniu jest. Nie denerwuj go.-chyba sama nie wierzyłam w to co mówię. Same wiecie, że potrzebuję jego obecności tu i teraz.

-Słonko, o czym ty mówisz?! Jak ty teraz chcesz w takim stanie być tu sama i jeszcze niemowlakiem się zajmować? Dzwoń Ewa.-nakazał tata popędzając żonę.

Długo próbowałam wybić im ten pomysł z głowy, ale nadaremnie. Jak oni już coś sobie postanowią to nie ma bata. Siedzieli ze mną do późnych godzin wieczornych aż nie zjawił się Bartek, który bez problemu dostał od Stefka 2 dni wolnego. Położyłam się spać, byłam wyczerpana tym wszystkim. Oni zajęli się małą Kurką wyczekując na siatkarza. Koło 21 zjawił się w mieszkaniu. Po wyjaśnieniu sytuacji przez rodziców wszedł cicho do sypialni. Usiadł na skraju łoża zapalając lampkę nocną. Kiedy zobaczył mą opuchniętą z prawej strony buzię, rozwaloną wargę i czerwony nos złapał się za głowę i wybiegł szybko z domu. Dokąd? Nie wiem. Nie zdążyłam zareagować. Tylko tata, który zaraz ruszył za nim. Oby tylko nie zrobił czegoś głupiego...


________________________________________
Artur K. trochę broi a co zrobi Bartek...? Zastanawiacie się nad tym? Heh, zobaczymy :) Myślę nad tym.
Polska z Włochami przegrała a dzisiaj mecz na korcie tenisowym o.O Jak to wyjdzie?! Już się boję :D
Pozdrawiam, zapraszam do czytania i komentowania! :*
Znowu dodaję wcześniej, a to dlatego, że nigdzie nie pojechałam a jutro będę się uczyć do pracy klasowej z historii -,- :) 

PS. Czujecie zbliżające się wakacje? :P

9 komentarzy:

  1. Rozdział jak każdy świetny :3 Kurde jak ja nienawidze tego Artura! Z niego taki sukinsyn! Oby wreszcie zniknął z ich życia raz na zawsze :P Brawo dla Bartka, który poświecił się i szybko wrócił do domu :D Pozdrawiam i weny :*

    PS Czemu ty tak Karoliny nie lubisz? o.O

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak można przerwać w takim momęcie, ja się pytam jak? Nie masz serca kobieto!!! 😄😄😄😄😄
    Vea
    www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej tak się rozdziału nie przerywa.
    To Flawia miała amanta, że się tak wyraże ;) Ale dobrze, że od razu powiedziała Filipowi prawdę, że nie jest sama.
    To co było dalej jest dla mnie cholernie trudne do skomentowania :/. Nie potrafię zrozumieć tego, jak można być tak padłym jak Artur :(
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D
    Ten Artur to jakiś psychiczny człowiek.Sukinsyn i tyle.Najchętniej za jaja bym go powiesiła.Oby wreszcie zniknął z jej życia raz na zawsze.
    Punkt dla Bartusia!Dobrze,że przyjechał do Flawii i nie zostawił jej samej,teraz w tych trudnych chwilach.Oby tylko nie zrobił czegoś głupiego ;o
    Pozdrawiam,buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie podoba mi się ten Arturek, wkurzający człowiek -.- A Bartek? Nie no, zachował się przyzwoicie, że nie zostawił jej samej, brawo dla niego ;)))
    zapraszam do siebie na kolejny rozdział - http://narciarskie-lovestory.blogspot.com/, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział.Jak zwykle zresztą :) Czytałam wcześniej ale jakoś nie mogłam skomentować. Ale naprawiam swój błąd i nadrabiam zaległości :D
    Powracając bo rozdziału to co ten Artur wyprawia to się w głowie nie mieści. Powinien od razu trafić za kratki i tyle. Bartek zachował się wspaniale dobrze, że nie zostawił Flawii samej
    Czekam na następny
    Pozdrawiam Aldona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem! Świetny roździał i tak mnie zaciekawiłaś, gdzie wybiegł ten Bartek? Artur znowu zniszczył dzień Flawii. Pozdrawiam i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie Artur przebił cały rozdział swoim zachowaniem ... tak to wszystko widzę wymyśliłaś , że nawet przez moment nie jest nudno ... a to się chwali...
    Ale ta Flawiia ma życie!D Taak!
    Czekam na kolejne rewelacje.
    --------------
    Zapraszam na 16-stą odsłonę codzienności.
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  9. Umówione spotkanie Jagny i Andrzeja się zbliża, a tymczasem złośliwy los piętrzy przed bohaterami przeszkody. Czy wrony mają skrzydła, czy brody? Pod czyje okienko przybyli siatkarze? Czy spotkanie doszło do skutku i kto ma bardziej aksamitny głos, Andrzej Wrona, czy Dean Martin? Te odpowiedzi znajdziecie tylko w najnowszym rozdziale naszego opka!
    http://run-to-youu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń