niedziela, 15 czerwca 2014

Na wspólną radość, na chleb powszedni (...) Wybieram Ciebie.

No to tak. Liga Światowa się rozkręca, Bartosz opuścił nas i pojechał pograć sobie w siatkówkę a my jak to my. Dom-zakupy, zakupy-dom. Od dłuższego czasu moje życie właśnie tak wygląda. Jako, że prokuratura wydała nakaz aresztowania Artura Krawczyka to mam spokój. Nikt mnie nie dręczy, nie dzwoni, nie wysyła maili i tak dalej. Żyć nie umierać.
Babcia Iwonka zaoferowała pomoc w opiece nad wnuczką, więc przyjechała do Bełchatowa bym mogła zrobić coś dla siebie.
Zdziwko, prawda?!?!
Sama jestem w szoku, no ale jak tak bardzo nalegała to nie mogłam odmówić.
Mamy 15.06.2015 roku, poniedziałek. Niedługo wakacje a nasza Amelia ma już ponad 2 miesiące. Jak ten czas leci. Jak z bicza strzelił normalnie.
Zaraz po śniadaniu, a było koło 10 rano, teściowa wygoniła mnie na miasto a ja błąkając się z jakąś godzinę bez celu postanowiłam odwiedzić swoje miejsce pracy, w którym nie byłam od wielu miesięcy.
Szefowa strasznie się ucieszyła widząc mnie, więc zaraz nastawiła wodę na kawę a na talerz wyłożyła świeże ciasteczka. Plotkowałyśmy jak za dawnych dobrych czasów, żartowałyśmy, śmiałyśmy się z największych głupot. Oj tak. Brakowało mi tego jak cholera.
Niedługo po tym powiedziała, że przydałby mi się nowy look. Zaprosiła mnie na fotel i rozpoczęła stylizację mych zaniedbanych włosów.
Wiecie, niby jestem fryzjerką i powinnam mieć wiecznie piękną fryzurę, ale odkąd urodziłam nie miałam na to czasu ani ochoty.
Mycie głowy, cięcie i farbowanie a efekt końcowy taki.
No nie mogłam się na siebie napatrzeć. Zawsze miałam długie, czarne włosy. A teraz? Blondi. Kurcze, zupełnie inna kobieta. Jak nie ja.
Zapłaciłam i wyszłam jakoś po 14.
Wykonałam telefon do pani Kurek z zapytaniem o córkę i czy mam już wracać a jej odpowiedź była natychmiastowa: "A u kosmetyczki i na zakupach byłaś?".
No nie byłam, więc można rzec, że mnie tam pogoniła.
Odwiedziłam pierwszy napotkany salon gdzie wykonano mi maseczki, masaże i zrobiono paznokcie i świetny makijaż.
Co jest grane? Po co to komu? Na wesele jakieś idę czy jak? Dlaczego własna teściowa, która mnie nie lubi, każe mi robić coś takiego? Nie uwierzę w to, że to dla mojego dobra czy coś.
Dobra, jak szaleć to szaleć. Zaszłam do centrum handlowego, ale jak zobaczyłam ceny tych wszystkich ciuchów to natychmiast z niego wyszłam. Dzisiaj i tak zbyt dużo kasy wydałam...
Jakby Kurek usłyszał moje lamentowanie na ten temat to znowu zaczął by swój wykład na temat: "Pieniądze to jedyna rzecz, o którą nie musimy się martwić."
Tak czy inaczej: w domu zlądowałam dopiero po 17.
Cały dzień sama bez dziecka!
Wpadłam do salonu gdzie Iwona właśnie przewijała Amelię. Dobrze sobie beze mnie radzą. Nie musiałam się tak śpieszyć.

-No od razu inna dziewczyna! Bardzo ładnie! Kupiłaś sobie coś?-kobieta w średnim wieku ogarnęła mnie wzrokiem a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Czy ona przestanie mnie w końcu zadziwiać? Coś tu śmierdzi, ale nie wiem co. Muszę to wybadać.

-Nieee bo...nie zdążyłam.-skłamałam biorąc niemowlaka na ręce-Stęskniłam się za tobą robaczku, co robiłyście cały dzień?-spojrzałam w jej niebieskie oczka i cmoknęłam nosek.

-Guugg-usłyszałam dźwięczny głosik mej córeczki i również ja się uśmiechnęłam. Jaka z niej gaduła ostatnio!

-Byłyśmy na spacerze, dzwoniłyśmy do taty i...a właśnie! Zbieraj się, bo o 20:30 mecz w Łodzi się zaczyna!-popędziła mnie zabierając mi małą z rąk. Mecz?! No tak w telewizji leci, ale gdzie ja mam się zbierać?

-Czy ja o czymś nie wiem?-uniosłam brwi do góry wyraźnie zdziwiona

-Zapomniałam ci powiedzieć, Bartek dał bilet dla ciebie. Wiesz, z głowy mi wypadło. Skleroza nie boli.-zaśmiała się wyjmując z torebki bilet na mecz Polska-Brazylia. No nie... Co się dzieje?! Dzień dobroci dla zwierząt dzisiaj czy jak?
Pokręciłam głową i zaczęłam powoli pakować kilka rzeczy do małej torby podróżniczej.
Całe 55 km drogi zastanawiałam się o co chodzi. To wszystko było jakieś dziwne.
Między czasie dowiedziałam się również, że mam zarezerwowany pokój w hotelu blisko łódzkiej hali.
Zameldowałam się i pojechałam windą na 3. piętro. Usidłam na łóżku bijąc się  myślami. To nie jest normalne. Wyjęłam komórkę z torebki i wykręciłam numer do Bartosza.

-No halo?! Powiesz mi co jest grane?!-wywaliłam na przywitanie zaraz po odebraniu przez niego telefonu

-Przyjechałaś na mecz, to jest grane.-powiedział jak gdyby nigdy nic.

-Nie wkurwiaj mnie, tylko gadaj o co chodzi. Fryzjer, kosmetyczka, mecz. Co ty kombinujesz, co?-uniosłam się normalnie. Wybaczcie, ale nie panowałam nad tym.

-Oj kochanie, nic no. Przyjdziesz na mecz to się przekonasz. Do później!-rozłączył się. No zabije. Wezmę coś i go zatłukę na oczach kilkutysięcznej widowni. A co. Niech mają.

(...)
Tłumy kibiców przeciskało się w wejściu do Atlas Areny a wśród nich ja. Nie pasowało mi to. Wolałabym teraz być w domu z Amelką a nie.
Nie żebym nie lubiła siatkówki, dobrze wiecie, że ją kocham.
Zasiadłam na swoim miejscu, zaraz przy samym dole niedaleko band reklamowych. Miałam wspaniały widok na rozgrzewających się siatkarzy brazylijskich i naszych.
Kurek siedział na parkiecie rozciągając się na przeróżne sposoby. Spoglądał na mnie co jakiś czas, ale nawet się nie uśmiechnął.
Nie wiem co mam o tym sądzić.
Byłam taka zła, że miałam chęć wstać i wyjść. Za późno.
Najpierw hymn Brazylii a zaraz po tym nasz. Wszyscy kibice z całych sił zaczęli śpiewać Mazurka Dąbrowskiego. Jak zwykle niesamowite przeżycie.
Wyjściowe składy ciągle stały z boku. Wszystko pięknie, ładnie. Ja tu przygotowana, że zaraz wbiegną na boisko i usłyszymy pierwszy gwizdek w tym meczu a tu nic.
Spiker, czyli Marek Magiera zaczął gadać o czymś przedziwnym byleby rozgrzać i rozbawić kibiców a Szampon z Igłą wybiegli z hali, jak się zaraz okazało do szatni by zaraz przybiec z ogromnym bukietem czerwonych róż. Co to?!

-Czy jest na hali pani Flawia Stęplewska?-wszyscy usłyszeli głos Magiery wydobywający się z głośników. Rozejrzałam się zdezorientowana z myślą czy aby na pewno chodzi o mnie. No jestem, jestem! Paulina i Dagmara poklepały mnie po ramieniu uśmiechając się tajemniczo a gdy spojrzałam w stronę parkietu to przy bandzie stał Kłos i Wrona wyciągając do mnie ręce.

-Poprosimy panią na boisko!-wypowiedział ponownie spiker a kibice zaczęli klaskać. Nie świadoma niczego, serio, podeszłam do Karola i Andrzeja a ci "przenieśli" mnie przez bandy. Nawet nie potraficie sobie wyobrazić jaka byłam speszona czując na sobie wzrok tylu ludzi. Chłopacy podprowadzili mnie na sam środek i odeszli na bok. No co, mam tu stać jak jakiś debil? Kurka nigdzie nie ma, cholera go wie dokąd polazł a ja tu stoję jak porąbana i wszyscy się na mnie patrzą. A weźcie, idę stąd. Przynajmniej taki miałam zamiar, bo gdy po hali rozbrzmiała piosenka Metallicy "Nothing else matters" (wspomnę tylko, że to nasza ukochana piosenka z niebywale mądrym i prawdziwym tekstem), to połowa świateł przygasła a z nie wiadomo skąd wyłonił się sam Bartosz Kurek i uklęknął przede mną. O fuck! Zakryłam usta dłonią a ten mając w jednej dłoni mikrofon a w drugiej pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym zaczął:

-Teraz już wiesz po co to wszystko...-posłał mi uśmiech a moje nogi zrobiły się jak z waty-Flawio...Jesteś ze mną już jakiś czas i z każdą następną chwilą
coraz bardziej rozumiem, że chcę być z Tobą.
Wiem, że możesz być zaskoczona, ale jestem pewien,
że to co do Ciebie czuję nie jest chwilowe.
To uczucie twarde jak diament
i chciałbym, żebym ten diament-i właśnie teraz otworzył czerwone pudełeczko- był tego symbolem.
Wyjdziesz za mnie? 



Wszyscy zaczęli skandować nasze imiona. Rozpłakałam się. Kurka wodna, co za uczucie.

-Sej jes! Ja chcę wesele!-darł się z boku Winiarski co wywołało rozbawienie wśród tych co zdołali to usłyszeć.

-Wyjdę za ciebie Kurek.-szepnęłam ocierając łzy a on nałożył mi błyskotkę na palec a zaraz po tym wręczył róże. Czyż to nie romantyczne? 

-Brawa dla nich! Gorzko, gorzko, gorzko!-wykrzyczał Marek Magiera a zaraz po nim gorzko rozeszło się wszędzie. No jak gorzko to trzeba posłodzić trochę.

-No pocałuj mnie!-wypowiedziałam przez zęby, ale nie czekając na niego sama wtopiłam się w jego wargi. Nie trwało to długo, bo trzeba było w końcu zacząć mecz. Powróciłam na swoje miejsce by w doborowym towarzystwie obejrzeć rozgrywkę. Wygraliśmy 3:2 a MVP został Andrzej Wrona. Po tym Antiga zezwolił na małe świętowanie, więc wszyscy udaliśmy się do klubu na tańce i drinki.


__________________________________
Coś miłego tak w ramach odskoczni od problemów Flawii. Jej też się coś od życia należy :P
Zapraszam do czytania i komentowania!

9 komentarzy:

  1. Te zaręczyny były przewidywalne. Od razu się domyśliłam o co chodzi. Niemniej jednak czyta się lekko. Ciekawi mnie, co jeszcze wymyślisz.
    Pozdrawiam
    Vea
    www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja cież pitole mamuniu!!! Niemożliwe Kurek się jej oświadczył :3jakie to romantyczne. I to w jakich okolicznościach ;) Chciałabym tam być i to zobaczyć ;) Haha a do tego kochany pan Winiarski :D No po prostu on jak zawsze mnie rozwala. A ta akcja z teściową to mnie zaniepokoiła. Myślałam,że chciala zaskonić ,że stało się coś złego a tu nic... Świetny ci ten rozdział wyszedł :3 Pozdrawiam i weny ;* Zapraszam na Winiara jutro ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;*
    Nie no te oświadczyny były boskie.Nie spodziewałam się tego po Kurku,taki romantyczny się zrobił.Wreszcie będą mogli by szczęśliwi,razem.
    Jak się ciesze *o*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, wiedziałam! Taki słodziutki ten roździał. Do następnego i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie na www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl pojawiło się coś na kształt rozważań filozoficznych z Kubą Jaroszem w roli głównej.
    Zapraszam
    Vea

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeju, jak słodko ♥
    Nawet nie wiesz jak przyjemnie mi się czytało ten rozdział. Kurcze, po czymś takim to wszystko musi się dobrze zakończyć. Nie ma innej opcji!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do siebie na kolejny rozdział na
    www.tylko-mnie-kochaj-prosze.blogspot.com

    P.S.
    Już nadrabiam zaległości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zaczęłam czytać ten rozdział to domyśliłam się od razu, że chodzi o zaręczyny. Ale jej teściowa przeszła samą siebie. No a to co się działo w Łodzi na Atlas Arenie to już wgl. Czekam na następny
      Pozdrawiam Aldona :)

      Usuń
  8. Jeden z moich ulubionych !:D
    Przyjemna treść. Uśmiech gwarantowany , a to najważniejsze :D!
    A oświadczyny ?! Trzy razy czytam zanim uwierzyłam! To się nazywa rewelacyjny rozdział!
    Czekam na kolejny . Ślub ?:D
    Ann.
    ---------------
    Zapraszam na kolejną odsłonę codzienności.

    OdpowiedzUsuń