sobota, 3 maja 2014

W domu nigdy nie dość: dzieci i szklanek.

Wraz z wiadomością  o ciąży zaczęły mi się mdłości. Coś okropnego. Godzina rano, godzina po południu. Wyglądam jak cień samej siebie. Niepomalowana, cały dzień w dresach i kitka gdzieś na dole głowy, byleby tylko związać włosy. Jak ja wyglądam? Jak wiedźma, tyle w temacie. Bartek jak mnie zobaczy to chyba na zawał ze strachu zejdzie.

W poniedziałek po pracy, a było jakoś po 16, wybrałam się do mojego ginekologa. Wciąż miałam nadzieję, że test się pomylił, bo w końcu to się zdarza. Usiadłam na krześle w poczekalni, przede mną było kilka pacjentek w zaawansowanych ciążach. Jak sobie wyobraziłam siebie wyglądającą tak za kilka miesięcy...Szybko odgoniłam tę myśl. Na bank nie jestem w ciąży. Nie, nie i jeszcze raz nie!
Szefowa się wkurzy jeśli jednak badanie wyjdzie pozytywnie. Najpierw Zośka i jej ciąża teraz najprawdopodobniej ja. Ojjj...

-Flawia Stęplewska, proszę.-pan doktor wychylił się zza drzwi wołając mnie, więc wstałam i weszłam do środka.

(...)
Po wykonaniu badania ginekologicznego doktor Nowak nie miał wątpliwości, że to ciąża.
Zaprosił mnie jeszcze na kozetkę by przeprowadzić USG. Napuścił mi zimnego żelu na brzuch po czym przyłożył do niego głowicę i zaczął nią przesuwać w różne strony. Przyglądał się bacznie obrazowi na ekranie a po chwili w gabinecie rozległo się bicie serca naszego dziecka. Poleciały mi łzy, tym razem były one spowodowane szczęściem, tym że we mnie rozwija się mała fasolka. Część mnie i Bartka. Utkwiłam swe spojrzenie na czarno-białym obrazie by po chwili usłyszeć:

-Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Po wielkości płodu oceniam dojrzałość ciąży na 7-8 tygodni. Kiedy była ostatnia miesiączka?-doktor z uśmiechem podał mi ręcznik papierowy bym mogła zetrzeć żel z brzucha. Zaprosił mnie na krzesło przy swoim biurku i zaczął namiętnie coś zapisywać.

-5. września.-stwierdziłam patrząc jak ginekolog wypisuje mi skierowania na badania

-4. czerwca 2015 r. to przewidywany termin porodu. Proszę wykonać te badania i za 2 tygodnie z nimi przyjść. Już zapisuję panią na kolejną wizytę, będzie to 3. listopada.-podał mi kartkę zdejmując okulary-Dobrze by było również gdyby ojciec dziecka wykonał badanie na ustalenie grupy krwi-pokiwał głową. Bartosz i badanie krwi? Przecież on się igły boi. Zaśmiałam się pod nosem.

-Dobrze, dziękuję i do widzenia!-rzekłam a przed zapłaciłam za wizytę. Dostałam także zdjęcie, na którym widać małego Kurczaczka. Ciekawe jak zareaguje Bartosz gdy to zobaczy? Ja nie mogę się na nie napatrzeć. Na początku byłam przerażona a teraz...cieszę się jak szalona!

(...)
Po wyjściu z przychodni postanowiłam pojechać do rodziców. Muszą wiedzieć, że będą dziadkami.
Zaraz...a rodzice Kurka? Jeju, ja ich nawet jeszcze nie poznałam! Ups...
To się nieźle zaskoczą. Wiem tylko tyle, że widzieli mnie parę razy w telewizji gdy byłam na meczu naszych i pytali Bartka o to kiedy mnie w końcu przywiezie, ale jakoś nie było okazji.
Cóż, teraz będzie ona idealna!

(...)

-Chodź córcia, chodź. W końcu mi się jabłecznik udał.- powiedziała Ewa na wejściu. Ściągnęłam kurtę i buty po czym skierowałam się do kuchni.

-Tata w pracy?-spytałam a kiedy mym oczom ukazał się świeży placek od razu wzięłam kawałek i zaczęłam jeść. Przepyszne, nie mogłam się powstrzymać.

-Tak, o 18 kończy.- odpowiedziała nastawiając wodę na coś do picia.- Z dwóch łyżeczek?-zerknęła na mnie biorąc puszkę z kawą w rękę

-Nie, nie mogę kawy. Herbatę poproszę.-uśmiechnęłam się tajemniczo szperając w torebce

-Nie?!-zdziwiona mama aż odwróciła się w moją stronę. Zawsze piłam kawę a teraz? Od razu wyczuła, że coś się stało.- Masz problem z ciśnieniem? To taką słabą ci zrobię.-uniosła palec wskazujący do góry

-Nie mamuś, spójrz.-zaśmiałam się podając jej zdjęcie z USG. Jej mina była bezcenna. Aż usiąść musiała z wrażenia.

-Znowu babcią będę!-klasnęła w ręce i otarła łzę ściekającą po jej policzku. Zawsze szybko się wzruszała. - A zięć mój już wie?

-Dowie się jak przyjedzie, właśnie od lekarza wracam.-na mej twarzy pojawił się szeroki uśmiech-Mam nadzieję, że dobrze to przyjmie.-w mej głowie od razu pojawiła się scena z reakcją Zbyszka. Ej, ale niby czemu Bartek miałby postąpić podobnie? Przecież my jesteśmy w zupełnie innej sytuacji.

-Flawiuń, Bartosz to super mężczyzna. Teraz tylko patrzeć jak za kilka miesięcy z wózkiem chodzić będzie!-mówiła jakby rozmarzona, lecz jej bujanie w obłokach przerwał dźwięk gwizdka od czajnika. Wstała zalewając kubki z herbatą po czym postawiła je na stole.- Ale tata się ucieszy! Może wnusia będzie?

-Najważniejsze by zdrowe było.-wyciągnęłam torebkę Liptona wyrzucając ją do śmietnika- Masz jeszcze ogórki kiszone?-spytałam niepewnie marszcząc nos na co mama tylko się zaśmiała i wyjęła z lodówki pełen słoik. Ale będzie kolacja! Ogóreczki, mniam.

(...)

Piątek, 24. października. Dziś pod wieczór wraca Kurek a jutro jak już wiadomo jedziemy na ślub do Warszawy. My i Winiarscy ma się rozumieć.
Zwolniłam się 3 godziny wcześniej z pracy by uszykować Bartkowi coś do jedzenia. Od kilku dni truł mi dupę o łazankach, więc postanowiłam je zrobić. W końcu to nic takiego. Z resztą jak się tak bardziej zastanowiłam to doszłam do wniosku, że mam na nie niepohamowaną ochotę!

-Bartosz, jestem w ciąży.-mówiłam do swego odbicia w lustrze. Zaczęłam trening, trzeba się jakoś przygotować, tak?- Głupie, może inaczej.-chlasnęłam się z otwartej dłoni w czoło- Kochanie, będziemy mieli dziecko!-rzekłam z ogromnym bananem na twarzy jednak znikł mi on tak szybko jak się pojawił. Pukanie do drzwi. Ciekawe kto to? Za 2 godziny mam być na lotnisku by odebrać ukochanego... Może to Daga? Wspominała coś, że wpadnie. Nic, idę zobaczyć.

-A ty co tu robisz?!-stanęłam jak wryta przyglądając się siatkarzowi, który niespodziewanie wrócił wcześniej z Maceraty.

-Przemiłe powitanie.-sarknął-Spodziewałem się raczej czegoś w stylu: Jesteś kochanie, tak się stęskniłam!-postawił walizkę w przedpokoju i zamknął za sobą drzwi

-Przecież miałam po ciebie jechać...-zmierzyłam go od dołu do góry udając niezadowoloną

-Ok, jak chcesz to mogę wyjść i wrócić za te kilka godzin.-wzruszył ramionami łapiąc za klamkę. Szybko stanęłam pod drzwiami tarasując mu drogę.

-Chyba cię pogrzało Kurek.-poruszałam zabawnie brwiami po czym wskoczyłam mu na ręce-Stęskniłam się, wiesz?-cmoknęłam go w nos by zaraz utkwić wzrok w jego oczach

-Ja też, ale tak troszeczkę.-zaśmiał się i wpił namiętnie w me wargi. Nie minęła chwila a wylądowaliśmy w sypialni.

Miesiąc, cały miesiąc bez siebie swoje robi. Kochaliśmy się długo, bardzo długo.
Po wszystkim położyłam głowę na jego klatce piersiowej wsłuchując się w bicie jego serca. Delikatnie przesuwałam opuszkami palców po jego brzuchu a ten bawił się mymi włosami. Ciepło jego ciała sprawiało, że robiło mi się przyjemnie i błogo, powieki same zaczęły mi opadać, ale wiedziałam że muszę mu powiedzieć o czymś bardzo ważnym. Uniosłam się delikatnie by spojrzeć na niego. Zagryzłam wargę ponownie układając sobie całą przemowę w głowie. Nie wiedziałam jak zacząć. Zwykłe " Jestem w ciąży" czy też " Kochanie, muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego...otóż będziemy mieli dziecko" ?
Dobra, może wezmę tak bardziej oficjalnie zacznę.

-Co tak na mnie patrzysz?-ciemny blondyn uśmiechnął się pod nosem czekając aż cokolwiek z siebie wyduszę. Wpatrywałam się w niego już dobre dwie minuty.

-Muszę ci coś powiedzieć...-pobłądziłam wzrokiem po ścianie. Nie było mi dane dokończyć. Znowu rozległo się pukanie do drzwi. Jak to Winiarska to ją zabiję, przysięgam! Szybko wygramoliliśmy się z łóżek szukając swych ciuchów rozrzuconych gdzieś po całym pokoju. Nie mogłam nigdzie znaleźć  koszulki, więc chłopak podrzucił mi swoją, w której wyglądałam jakbym założyła sukienkę. Choć długo nam to zeszło to ten ktoś stojący pod drzwiami nie odpuszczał. Pukał i pukał aż się doczekał. Mym oczom ukazali się pewna kobieta z mężem i synem? Tak, to chyba ich syn. Skądś go kojarzyłam, ale za cholerę nie mogłam skojarzyć kto to.

-Dzień dobry, Iwona Kurek, mama Bartosza.- podała mi rękę na co ja nieźle zdziwiona uczyniłam to samo

-Flawia Stęplewska-posłałam im lekki uśmiech pomału ogarniając całą tę sytuację

-Adam Kurek, ojciec a tu Kuba, nasz młodszy syn.-dodał Senior całując mą dłoń

-Cześć!-rzucił młodszy Kurek uśmiechając się zabójczo, tak jak to robi Bartosz

-Witam, proszę wejść.- nieśmiało zaprosiłam ich gestem ręki do środka na co z sypialni w samych bokserkach wyszedł przyjmujący. Nie wiedział co ma powiedzieć. Pierwsze co to pomyślałam, że on ich zaprosił, ale był równie zdziwiony jak ja. Adam widząc syna w samych gaciach wyczuł sytuację i uśmiechnął się znacząco.

-Chyba my nie w porę.-szturchnął żonę w rękę podśmiechując pod nosem a ta zmroziła go wzrokiem

-Bartek, a gdzie ty masz spodnie?-wystrzelił 11-latek wyszczerzając oczy. Chciało mi się śmiać, naprawdę, ale zaczęłam się zastanawiać skąd oni mieli mój adres. Zaraz, nie ma co długo myśleć. Wszystko jasne, Winiar lubi wtykać nos w nieswoje sprawy. Niech ja go tylko spotkam!

-Co wy tu robicie?-Bartosz podrapał się po brodzie zerkając na mnie

-Przyjechaliśmy poznać naszą synową, obiecałeś nam ją przywieźć i nic.-mama ucałowała starszego syna w polik i poklepała go po barku- Ubierz się synu, nie świeć nam tu...-przerwała i zwróciła się do mnie:

-Zrobisz nam coś do picia?- głupia ja! Nawet nic nie zaproponowałam. Ot, musieli sobie o mnie pomyśleć...Ruszyłam szybko do kuchni by przyrządzić gorące napoje. W tym samym czasie Bartek wbiegł do sypialni by się odziać.

Kiedy sytuacja jakoś się uspokoiła, usiedliśmy w salonie by porozmawiać, poznać się. Rodzice Bartka zadawali nam przeróżne pytania. Szczególnie mi, tj czym się zajmuję itd itd. Gdy powiedziałam im, że jestem fryzjerką dojrzałam niezadowolenie na twarzy pani Iwony. Pewnie miała bardziej wygórowane wyobrażenia co do przyszłej synowej. Nie oszukujmy się, od pierwszej chwili nie zrobiłam dobrego wrażenia, może to przez to, że nie byłam na to wszystko przygotowana. I w dodatku naszli na coś takiego...
Będę się musiała postarać by to jakoś naprawić, bo jakby nie było noszę w sobie ich wnuka.

(...)
Jak mu dzisiaj o tym nie powiem to prędzej chłopak sam dojrzy jak mi brzuch zacznie widać. Ciągle nam coś przeszkadza. Na razie jednak lecę do fryzjera i kosmetyczki na makijaż. Szefowa zrobiła mi pięknie włosy, byłam bardzo zadowolona. Makijaż niesamowity, paznokcie także.
Po powrocie do domu zastałam Bartosza ubranego już w garniak i lakierki.

-Fiu, fiu....Pięknie wyglądasz.-zagwizdał podając mi sukienkę wiszącą jeszcze na wieszaku-Zakładaj i jedziemy, bo nie zdążymy. Ślub na 17 a już po 11 jest.-zaczął mnie poganiać i zniósł torbę z rzeczami na dół do auta. Weszłam do łazienki, odświeżyłam się, ubrałam odpowiednią bieliznę, rajstopy i sukienkę. Efekt cudowny. Podobałam się sama sobie :).

(...)
Ledwo zdążyliśmy! Wpadliśmy do mieszkania Joasi, która stała już w pięknej, białej sukni i welonie. W domu było mnóstwo gości, w tym już Winiarscy, którzy zajechali 30 minut przed nami. Michał porusza się już bez kul, zapomniałam wspomnieć. Oliwier i Antek zostali z dziadkami w Bełchatowie, więc siostra z mężem wybawią się za wszystkie czasy. Przywitaliśmy się ze wszystkimi a potem podeszłam do Michalskiej. Po incydencie w salonie, kiedy nazwała mnie kurwą, śladu już nie było. Dogadywałyśmy się świetnie, ale Zbyszka znieść nie mogłam. Współczułam jej, że jest z facetem, który ją oszukuje.

-Jesteś najpiękniejszą panną młodą roku 2014.-ucałowałam ją na co ona promiennie się uśmiechnęła

-Nawet nie wiesz jak się denerwuje, kolana mi drżą jak cholera.-po chwili jej uśmiech zamienił się w grymas

-Flawia, patrz co twój mężczyzna robi.-parsknęła śmiechem Winiarska stając obok nas. Przeniosłam wzrok na niego a tu...no nie. Choć raz klasy i powagi okazać nie może. Stoi przy szafce i rybę w occie ze słoika wyjada.

-Kurek wieśniaku! Kamerzysta cię kameruje. -roześmialiśmy się wszyscy na co on oblizał palce

-Aśka, jaka dobra ryba! Musisz mi dać parę słoików.-pokiwał głową i udał się do łazienki.

No i ja mam niby spędzić z nim swoje życie? :-D
Później przyjechał Bartman, rodzice udzielili im błogosławieństwa i wszyscy pojechaliśmy do kościoła.
Ani myślę mu życzeń składać oj nie. Nikt mnie nie namówi.
Asia i Zbyszek stali już przy ołtarzu, ksiądz mówił coś przez mikrofon. Uznałam, że to najlepszy moment na wyznanie w końcu Bartkowi prawdy. Potem to się udondla i tyle będzie z naszej rozmowy.

-Bartek...-szepnęłam trącając go łokciem

-Co?-spojrzał na mnie z góry

-Jestem...

-Aaaa!!!!! Ja rodzę!- krzyknęła na cały kościół kobieta stojąca obok mnie. Odeszły jej wody!

-Ona rodzi!-z przerażeniem na twarzy spojrzałam na nią, ale po chwili się ogarnęłam.Wszyscy zebrani w kościele przenieśli swą uwagę na naszą ławkę, postanowiłam zawieźć ją do szpitala. -Pomogę pani, zawiozę panią do szpitala, dobrze? Proszę się o mnie oprzeć.-rzekłam wychodząc z nią na środek świątyni-Kontynuujcie-pokiwałam głową w stronę księdza i pomału udałam się na zewnątrz z 31-latką. Jak się zaraz okazało, kuzynką Joasi, która przyjechała na ich wesele sama, gdyż jej mąż wyjechał na misję do Iraku.



_______________________________
Ależ się rozpisałam :D
Haha, zobaczycie co się w następnym będzie działo :P
Pozdrawiam :* Do następnego, Monika :)

5 komentarzy:

  1. Już po tytule wiedziałam, że ten rozdział bedzie fany i się nie przeliczyłam. Mina Flawii i Bartka musiała być bezcenna gdy zobaczyli rodzinkę chłopaka. Myślałam, że już mu powie w tym kościele ale nie znowu nici. Jak nie jego rodzinka to poród w kościele. Nie mogę już się doczekać następnego.
    Pozdrawiam Aldona :-)

    P. S
    Widać że ma wene. Aby jak najdłużej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oboje byli zszokowani i zażenowani całą sytuacją :D
      Dzięki za miłe słowa, pozdrawiam :* A na twoje opowiadanko wpadnę jutro :)

      Usuń
  2. To jeszcze raz ja :)
    Zapraszam na nowy rozdział numer 9 :)
    http://tylko-mnie-kochaj-prosze.blogspot.com/2014/05/rozdzia-9.html
    Pozdrawiam Aldona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hello, jestem!
    Jednak ciąża :D No kurr.. Kurek to się chyba serio nigdy nie dowie o tym, że już w czerwcu zostanie ojcem. Jezu, jak ja go sobie w tej roli wyobrażę to masakra! Dziecko będzie miało ciekawe dzieciństwo, na bank!
    Ta akcja z rodzicami Bartka, mistrzowska! Ich miny musiały być świetne! Oj, Flawia coś nie przypadła przyszłej teściowej do gustu, chyba.

    PS. informacje o nowościach u ciebie zostawiaj mi tutaj, w SPAMIE, dobrze? lewandowska-janowicz-winiarska.blogspot.com Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Ja jakoś też, więc muszę coś wymyślać by ojcostwo Bartka wyglądało w miarę komicznie :D

      Nie ma problemu, będę tam zostawiać info :*

      Usuń