piątek, 2 maja 2014

Po rozstaniach każdy myśli o diecie, która powoduje mniejszy ciężar serca.

Ciężkie jest życie sportowca. Teraz mogłam się przekonać o tym na własnych oczach. Jeszcze tego samego dnia wróciliśmy do Bełchatowa. Bartosz niewiele mówił, przez całą drogę wpatrywał się w domy i drzewa, które mijaliśmy. Widziałam jak jego oczy szkliły się łzami, które usilnie próbował powstrzymać. Mieli zdobyć medal na Mistrzostwach Świata, to był ich główny cel na ten, kończący się już, sezon reprezentacyjny. Nie udało się. Przegrali z Brazylią po zaciętej walce. Nie wiedziałam jak go pocieszyć i czy w ogóle to robić. Nigdy nie byłam w tym dobra, więc może nawet nie będę próbowała.
Droga minęła nam w ciszy, martwej ciszy. Nawet radio nie grało, a przecież Bartosz zawsze lubił włączyć je jak najgłośniej tylko się da i śpiewać.
W domu przepakował  walizki, bo już 22.09. miał wylot do Maceraty, czyli...jutro.
Przyleci na wesele Zbyszka, o ile nic go tam nie zatrzyma.

(...)

-Leć ze mną.-takie słowa wypowiedział przed wylotem do Włoch.

Staliśmy już na lotnisku, z jego walizkami, zaraz miała odbyć się odprawa. Nie mogłam przecież  z nim polecieć, mam tutaj pracę, mieszkanie i...Zośkę, tak? Rodzice powiedzieli mi jeszcze dzisiejszego poranka: "Leć córcia, bo jak tego nie zrobisz, będziesz żałowała", ale jak zwykle Flawia musi być mądrzejsza i postawić na swoim.

-Dobrze wiesz, że nie mogę.-szepnęłam wtulając się w jego umięśniony tors. To ostatni raz, następnym razem poczuję go dopiero za  miesiąc. Wpadnie na 2 dni , potem wróci na Wigilię.


"Jeżeli jest to prawdziwa miłość powinna przetrwać wszystko, nawet rozstanie"


Pożegnaliśmy się gorącym pocałunkiem i czułym KOCHAM CIĘ po czym Kurek zniknął gdzieś w tłumie a ja stojąc tak jeszcze kilka minut zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno dobrze zrobiłam, czy nie powinnam była udać się tam z nim.
Nieważne, już za późno.


Dni mijały bardzo szybko, nadeszła złota, polska jesień a co za tym idzie dosyć ponura pogoda. Szybko zaczęło się ściemniać, po powrocie z pracy i ogarnięciu całego mieszkania...samotne wieczory, czasem lampka lub dwie wina przed snem, oglądanie wspólnych zdjęć. Kiedy tylko Bartek miał czas, a bywało to rzadkim zjawiskiem, rozmawialiśmy przez Skype'a. Tak było i tym razem. Siedziałam na kanapie, czwartek, godzina koło 21, piłam wino oglądając jakiś film z Brucem Willisem w telewizji i nagle dostałam SMSa. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc iż wiadomość przyszła od mego chłopaka.

~Od: Bartek
"Wejdź na lapka, pogadamy chwilę."

Niewiele myśląc zrobiłam to logując się na swego "Skajpaja".

-Wygraliśmy mecz  z Modeną!-rozpoczął szczęśliwy Bartek. Jak z Modeną to i z Bartmanem za razem.

-Gratuluję! Widziałam, 3:1!-uśmiechnęłam się od ucha do ucha biorąc lampkę  z alkoholem w dłoń

-Za tydzień się widzimy, kupiłaś sukienkę?-zapytał wyraźnie zaciekawiony

-Nieeee....-przeciągnęłam-Jeszcze nie, ale...ja nie mam ochoty iść na to wesele, musimy tam iść?-skrzywiłam się przecierając ekran laptopa, dojrzałam jakiś paproch, więc musiałam zaraz to zetrzeć

-Flaw, błagam cię! To jest mój kumpel...-nie mógł już słuchać moich wywodów nt Zbyszka i Zośki, miał tego po dziurki w nosie.

-Okej, jakoś to przeżyję...-westchnęłam ciężko przewracając teatralnie oczami. Miałam zamiar coś jeszcze powiedzieć, ale z dala usłyszałam jak ktoś woła przyjmującego, jak się po chwili okazało, był to Ivan Zaytsev, mówił coś po włosku a ja ni w ząb słowa nie rozumiem, więc czekałam aż Bartosz skończy konwersację z kolegą z drużyny.

-Muszę kończyć, pędzę na siłownie jeszcze. Pa!-rzucił szybko machając do kamerki, lekko zawiedziona odmachałam i się rozłączyłam.

Jak widzicie, od kilku tygodni tak właśnie wyglądają nasze rozmowy. Nie podoba mi się to, ba coraz częściej zaczynam mieć wątpliwości, czy aby na pewno chcę tak żyć-na odległość. To chyba nie dla mnie. Niby jesteśmy razem a tak naprawdę osobno. Gdzie tu sens? Podziwiam Dagmarę, że ona w ogóle daje radę. Jest sama z dziećmi, do tego pracuje w domu, a Michała częściej widzi w telewizji jak na żywo.
Cholera jasna, o czym ja w ogóle myślę?! Sio, muszę się pozbyć takich wstrętnych myśli. Zwłaszcza teraz, teraz kiedy...właśnie. ZWŁASZCZA TERAZ.

17. października-piątek.
Jako, że dziś mam wolne, postanowiłam dłużej poleżeć. Jednak kiedy wstałam od razu pobiegłam do łazienki. Nie ma go jeszcze! Spóźnia się już 2 tygodnie. Nie teraz, nie tak szybko. Ja nie chcę no!
Zagryzłam wargę i usiadłam na rogu wanny bijąc się z myślami. Co jeśli ja naprawdę jestem...? Nie...może po prostu mi się przestawił i tyle, zdarza się.
Usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu, więc szybkim krokiem ruszyłam do kuchni. To była Dagmara, niewiele myśląc wdusiłam zieloną słuchawkę.

-Co tam?-spytałam siadając na krześle

-Idę do ciebie z Antkiem, zajdę jeszcze do sklepu po ciasteczka, potrzebujesz czegoś?-nieco zdyszana Winiarska akurat weszła do supermarketu

-Niee, wszystko mam.-pokiwałam głową rozglądając się po pomieszczeniu-Albo...

-No? Przypomniało ci się coś?-dopytała przerywając mi

-Zajdziesz do apteki po test?-skrzywiłam się na samą myśl przymykając oczy

-Jaki test?

"No jak to jaki?" Pomyślałam łapiąc się za głowę, oj ciemno myśląca ta moja siostra.

-CIĄŻOWY????!!!!-wykrzyczała do słuchawki tak, że najprawdopodobniej usłyszała ją połowa ludzi w sklepie

-Yhym, oddam ci kasę jak przyjdziesz.-westchnęłam rozłączając się. Płakać mi się chciało. Przecież znamy się dopiero 4 miesiące a ja już zaciążyłam? Boże, teraz się przejmuję?! Trzeba było myśleć przed a nie po fakcie. Jezu, stara baba a głupia jak nastolatka...
Wstawiłam wodę na kawę i  nasypałam czarnych ziarenek do kubków czekając na Winiarską. Nie minęła chwila a już stała pod drzwiami. Co ona, biegła czy jak? Otworzyłam drzwi biorąc od farbowanej blondynki 7-miesięcznego bobasa a ona sama nie mogąc się doczekać wyciągnęła test z torebki.

-No idź go zrób! Jesteś pewna, że możesz być w ciąży?! Boże, ciocią będę! Ale by było fajnie jakby to dziewczynka była, bo u nas same chłopaki. Jacie kręcę...-trajkotała jak szalona otwierając mi drzwi do łazienki. Przerażona ucałowałam śliniącego się Antosia i nabrałam głęboko powietrza.

-Daga, ja nie mogę być w ciąży. To wszystko za szybko jak dla mnie...-spuściłam wzrok oddając jej dziecko

-Flawia, ile ty masz lat kobieto?! Uprawialiście seks bez zabezpieczeń?-wyszczerzyła oczy nie dowierzając w to co mówię

-No tak-zagryzłam wargę i powoli zaczęłam się zbierać w sobie by udać się do łazienki-Żeby to tylko raz.-wzruszyłam ramionami

-No to chyba normalne, że mogłaś zajść, nie?-podeszła do mnie całując mnie w czoło-Idź, poczekam w kuchni.-posłała mi uśmiech a ja po chwili zniknęłam za drzwiami pomieszczenia

(...)
No to tak, tu nasiusiać odrobinę, poczekać...jedna kreska-nie ma ciąży, dwie kreski-jest ciąża...
Zamknęłam oczy unosząc głowę ku sufitowi.
Już? Chyba już, powinno coś wyjść.
Otworzyłam jedno oko, potem drugie...

(...)

-I jak?-Dagmara aż podskoczyła na krześle z synem. Usiadłam na przeciwko niej kładąc test na stole.

-Sama zobacz...-złożyłam usta w ciupek

-No to będzie mała Kurka.-roześmiała się-Gratuluję słońce, będzie dobrze, zobaczysz.-chwyciła mą dłoń uśmiechając się do mnie czule.

-Jak ja to powiem Bartkowi? Co jeśli on nie chce mieć dzieci?-wydusiłam z siebie ledwo powstrzymując łzy

-Ej...przecież to jest wasze wspólne dzieło, nie może on mieć do ciebie pretensji, prawda?-przechyliła łepetynę na bok a nie minęła chwila kiedy przytuliła mnie mocno. Potrzebowałam tego teraz.

Zaczęłam się zastanawiać jak poinformować Kurka o wszystkim. Przez telefon, a może lepiej będzie osobiście? Chyba lepiej posiedzę jeszcze cicho. Pójdę do lekarza, upewnię się. Jak przyleci to jakoś mu powiem... Będzie ciężko.



_______________________
Niezbyt oryginalnie, ale tylko coś takiego pozwala mi zrealizować dalsze plany dotyczące tego opowiadania :*
Pozdrawiam :)

5 komentarzy:

  1. AAAA!! Będzie mały Kurek albo mała Kurka, jak to zgrabnie ujęła Dagmara! No kurczę, co ona się przejmuje?! Bartek na pewno się ucieszy, przecież j kocha Flawię! :D
    No i jeszcze sprawa ślubu Zbyszka... ciekawe czy Flawia pójdzie tam razem z Kurkiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Wszystko sobie w głowie układam :P Zobaczymy co wyjdzie z mojego myślenia:P
      Pozdrawiam, dzięki za komentarz :*

      Usuń
  2. Fajny jak zwylke. Flawia w ciąży to niesaumowite. Napewno Kurek będzie zadowolony:-) Ale ty napewno pokrzyżujesz im plany. Znając życie dojdzie do kłutni ale i tak będąv na końcu razem szczęśliwi :-). Mam nadzieje, że Zibi też zmądrzeje i zaakceptuje swojego potomka :-)
    Czekam na następny i pozdrawiam Aldona :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już piszę kolejny rozdział pomału, więc wszystko, no może nie wszystko, na dniach się okaże :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Zapraszam:
    http://oplaca-sie-walczyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń