czwartek, 29 maja 2014

When I need you, I just close my eyes and Im' with you


When I need you...


I just close my eyes and I'm with you 
And all that I so want to give you baby 
it's only a heart beat away 

It's not easy when the road is your driver 
Honey that's a heavy load that we bear 
But you know I won't be travelling a lifetime 
It's cold out so hold out and do like I do 




Chyba nigdy nie zaznam spokoju...W ciągu ostatnich dni starałam się nie okazywać tego w jak złym stanie psychicznym jestem, ale dłużej nie mogę...Nie wytrzymam tego. Przez to wszystko a zwłaszcza przez tego człowieka życie stanęło mi do góry nogami, ale muszę walczyć, bo mam o co. Za parę dni ze szpitala odbiorę córkę i nie mogę pozwolić by coś jej się stało. Muszę zacząć działać.
Szybko otarłam oczy rozmazując przy tym makijaż po całej twarzy i zebrałam się z podłogi chwytając za telefon. Zadzwoniłam na policję a już niedługo potem dwóch funkcjonariuszy stanęło w mych drzwiach wypytując o przeróżne rzeczy. Pokazałam im emaila, opowiedziałam całą historię a oni zabierając laptopa na komisariat obiecali zająć się tą sprawą.
Dobrze wiem, że autorem tej wiadomości był nie kto inny jak Krawczyk i wiem także, że będzie chciał się zemścić. Przecież zawsze chciał zostać adwokatem a przez wyrok sądu nie mógł zdać matury i pójść na upragnione studia. Tylko co on kombinuje?
Mimo tego, że cały czas powtarzam sobie w myślach " Flawia, będzie dobrze! " , to i tak co jakiś czas budził się we mnie lęk przed tym co może się stać.
Zamykam oczy i wyobrażam sobie co by było gdyby Kurek tu teraz był i wiedziałby o mych kłopotach...?
Przytuliłby mnie i wspierał tak bardzo jak bym chciała?

Winiar zaoferował mi pomoc w skręceniu łóżeczka i szafeczek dla Melki. Skorzystałam, bo niby kto inny miałby teraz to zrobić? Zajął się składaniem miejsca do spania mojej małej królewny a ja postanowiłam przyrządzić coś do jedzenia.
Przyniosłam dwa talerze zupy pomidorowej do salonu, obok nich ułożyłam łyżki i skierowałam się do swojej sypialni, gdzie akurat przebywał szwagier

-Chodź jeść.

Winiarski kończąc już swoją robotę zatarł ręce rzucając śrubokręt gdzieś na bok.
Usiedliśmy przy stole zajadając się zupką, ale miło być nie mogło, bo Winiar siorbie jak Babka Kiepska.
Znając go pewnie robił to specjalnie by mnie powkurzać i udawało mu się to.

-Przestaniesz siorbać czy nie?-zerknęłam na niego znad talerza a ten tylko wyszczerzył swe ząbki

-A co, przeszkadza ci?!-i siorbnął po raz kolejny, tyle że dużo głośniej

Chlasnęłam się z otwartej dłoni w czoło zastanawiając się jak Daga może z nim wytrzymać???

-Jesteś inteligentny jak komentarze na Onecie...-pokręciłam głową a po chwili poczułam jak cukierek, z miseczki, która stała na stoliku odbija się od mego czoła

-Twoje teksty są zjechane jak sandały Mojżesza, tyle ci powiem.-dowalił a ja aż zakrztusiłam się pomidorówką

-Debil-podsumowałam pukając go łyżką po czole

-Miło-roześmiał się opróżniając zawartość talerza-Kuraś za parę dni przylatuje...spotkasz się z nim?

Czy wszyscy muszą truć mi tyłek na ten temat? Czasem mam wrażenie, że im zależy bardziej ode mnie...Nie rozumieją, że ja chcę odpocząć, tylko wciąż poruszają ten temat...

-Błagam cię, czy wy żeście się zmówili czy jak??? Nie będę miała wyjścia, bo pewnie będzie chciał zobaczyć Amelkę, ale to wszystko.-ze stanowczością wstałam od stołu zabierając puste talerze i udałam się do kuchni. Włożyłam je do zlewu i oparłam się o blat tkwiąc wzrok na uchwycie górnej szafki. Michał wybałuszył te swoje błękitne tęczówki podążając za mną wzrokiem. Rozległ się dźwięk komórki. Akurat weszłam do łazienki, więc wykrzyczałam zza drzwi, by ją odebrał. Siatkarz zrobił to o co go poprosiłam, ale nikt po drugiej stronie nie odpowiadał.

-Halo?! Halo?!-odłożył Nokię na stół lecz zaraz znowu zaczęła dzwonić. Wcisnął zieloną słuchawkę i ta sama sytuacja. Głucho.

-Kto to?-uniosłam brew do góry

-Nie wiem, zastrzeżony i nikt się nie odzywał.-wzruszył ramionami zbliżając się do mnie. Uniósł kciukiem mą brodę by móc spojrzeć mi w oczy. Zmrużyłam powieki nie wiedząc czego się spodziewać -Szwagrowi swemu najukochańszemu nie powiesz co się dzieje? Dadze kit możesz wciskać, ale nie mi.

Zastanowiłam się dłuższą chwilę posyłając mu delikatny uśmiech.

-Co się należy za pomoc?-postanowiłam zmienić temat i szybkim krokiem udałam się pod okno

-Buziak wystarczy. To co się dzieje?-nie dawał za wygraną. Boże, człowieku!

-Nic! Daj mi spokój, nie zadawaj więcej pytań...-zdenerwowana zaczęłam wymachiwać rękoma, więc Misiek postanowił dać na luz. Wyczuwał, że coś jest nie teges, ale nie domyślał się o kogo może chodzić...Gdyby wiedział...Wolę nie myśleć co by się stało! Przecież kiedyś o mały włos a by Artura pobił do nieprzytomności...
Cmoknęłam go w policzek w podzięce za pomoc a chwilę później zostałam sama...

(...)

6.maja

Staram się nie myśleć o swoich kłopotach. Wiedziałam, że policja zajęła się tą sprawą i być może będzie już spokojnie. Wczoraj dowiedziałam się, że Krawczyk został wezwany na komisariat w celu złożenia wyjaśnień, ale co dalej? Ja mam nadzieję, że on się nie wścieknie i...A co jeśli go wkurzyłam? Co jeśli teraz już na pewno nie odpuści? Nie mogą go aresztować, bo nie mają ku temu podstaw, jeszcze mu niczego nie udowodnili...tym bardziej, że jego rodzice są prawnikami...Dlatego też za to co mi zrobił dostał niską karę więzienia.  Dziś obudziłam się z myślą, że za parę godzin moja córeczka będzie ze mną w domu. Wstałam jak nigdy radosna, pobiegłam do łazienki by się ogarnąć, potem do kuchni na śniadanie i małe zakupy.
Koło 11 wyszłam z domu udając się do szpitala. To ostatni raz w tym miejscu, na tym oddziale. Przez ostatni miesiąc był to mój drugi dom, to tu spędzałam większość swojego czasu. Przy niej, z nią... Przywitałam się z lekarzami i pielęgniarkami, którzy znali mnie już bardzo dobrze. Wręcz w podskokach weszłam do sali Amelii, ale przystanęłam gwałtownie widząc Bartosza trzymającego ją na rękach.






Uśmiechnęłam się pod nosem podchodząc bliżej. Ten podniósł na mnie wzrok i wstał z krzesła.

-Jedziemy do domu.-stwierdził podając mi ją i zaczął pakować jej rzeczy do torby. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Cmoknęłam Melę w policzek przytulając do siebie.

-Jak to...jedziemy do domu?

-No przecież nie dasz rady sama się z tym wszystkim zabrać, tak? Pomogę ci...-rzekł ochoczo. Myślałam, że chce żebyśmy się zeszli, ale  nie...a przynajmniej nie powiedział tego w prost. Przysiadłam tam gdzie przed chwilą siedział siatkarz by po chwili bacznie przyjrzeć się naszej córeczce, która najpierw otworzyła jedno oczko, potem drugie i wystawiła języczek.

-Obudziłam się, tak? Dobrze się spało mojej księżniczce?-przechyliłam głowę na bok zmieniając ton głosu na bardzo słodki a w tym momencie Amelka ziewnęła jakby nie spała całą noc a przecież jak wiadomo sen zajmuje jej najwięcej czasu.

-Spała 4 godziny, jak przyszedłem to wypiła mleko i usnęła.-zapinając torbę na zamek postawił ją przy drzwiach i stanął za mymi plecami. Zdziwiona zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie i od 11:15 poleciałam 4 godziny wstecz. Zaraz, zaraz...On tu od po 7 rano siedzi???
Odwróciłam głowę by na niego spojrzeć a ten tylko posłał mi uśmiech i przykucnął  głaszcząc małą po policzku.

(...)

Po 30 minutach pani doktor przyniosła wypis, więc nie czekając już na nic zabraliśmy się i pojechaliśmy do mnie. Cała droga minęła nam bez słowa. Siedziałam z Melą z tyłu auta czując jak Bartosz co jakiś czas obserwuje mnie w lusterku. Nie odpowiadałam na to. Kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania na mej twarzy pojawiło się zadowolenie. Amelka znowu przysnęła, więc położyłam ją w łóżeczku i nakryłam lekko kocykiem a potem poszłam do salonu gdzie Kurek właśnie wyciągał z torby kilka akcesoriów dla niemowląt.
Oparłam się o framugę drzwi krzyżując ręce na klatce piersiowej.


-Kochasz nas?-wywaliłam po dłuższej chwili

-Jak cholera.-odpowiedział bez zastanowienia obracając się w moją stronę

-To obiecaj mi, że jeśli coś się stanie...np mi...to zaopiekujesz się Melką jak najlepiej będziesz tylko potrafił, dobrze?

Zamurowało go. Nie spodziewał się takich słów. Zaniepokoiło go to totalnie.

-O czym ty mówisz? Co miałoby się stać?-pokręcił głową drapiąc się po brodzie-Co się dzieje?-podszedł na niebezpiecznie bliską odległość chwytając mnie za rękę.


___________________________________

Trochę brak pomysłu na dzisiejszy rozdział, ale postaram się by następny był lepszy a tym czasem trzymamy kciuki, bo nasi już o 19:30 rozpoczynają pierwszy mecz z Brazylią w Lidze Światowej! :) W GÓRĘ SERCA, POLSKA WYGRA MECZ! :)
Dziękuję, za komentarze, bardzo mi miło :)
Aaaa...zapomniałabym :P Zastanawiam się nad rozpoczęciem pisania opowiadania o Wlazłych, to na razie tylko zastanawianie się :D ,ale tak wstępnie chciałabym wiedzieć czy byłby ktoś chętny do czytania? :P
Przybyły mi kolejne czytelniczki i jeszcze jedna się ujawniła pod poprzednim rozdziałem :)
Zapraszam do czytania i komentowania :*



8 komentarzy:

  1. Ooo jak miło. Nadal nie mogę się nacieszyć gdy sobie wyobrażę Kurka z Amelką na rękach.To musi być słodki widok.Codo winiara to po prostu mnie rozbraja.Jego teksty są najlepsze. Ja chętnie czytałabym to nowe opowiadanie. Trzyma kciuki za naszych dzisiaj. Pozdrawiam Aldona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! :3 Ach ta wymiana zdań Winiara z Flawią :D Haha xD Babka Kiepska :D Leżę ze śmiechu na biurku. Co do reszty rozdziału Flawia mimo wszystko powinna opowiedzieć Bartkowi prawdę. W końcu widać,że zależy jej na nim tylko boi się to pokazać. Mała Mela *.* A na Wlazłych to ty znasz moje zadanie,ale się najwyżej powtórzę - jestem na tak,zdecydowanie tak :3 Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech ona powie Bartkowi o co chodzi. Proszę.
    Pozdrawiam
    Vea

    OdpowiedzUsuń
  4. To wszystko powoli mnie samą zaczyna przerastac, a co dopiero Flawia ma czuć. Boję się o nią i Melke. Dobrze że Bartek choć na chwilę będzie z nimi ;)
    Ja chcę nowego opowiadania :D
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww. Jak słodziuutko. Bartek tak kocha Amelkę i Flawię. Wymiana zdań pomiędzy Flawią, a Miśkiem mnie rozwaliła. Leżę i nie wstaję. Genialny roździał i strasznie mi smutno, że przegraliśmy wczoraj. To się nazywa pech. Ale jestem mile zaskoczona grą naszych siatkarzy po zmianie trenera, tym bardziej, że nie graliśmy najmocniejszym składem. Co do nowego opowiadania, to ja jestem za! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na epilog:
    http://oplaca-sie-walczyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! *,*
    Winiar rozwala system. :D
    Gdy wyobrażam sobie taką małą kruszynkę na rękach Bartka to normalnie nie mogę,to takie słodkie *,*
    Oby powiedziała Kurasiowi wszystko. ;)
    Pozdrawiam ;*
    P.s.
    Drugie opowiadanie w twoim wykonaniu? Jestem za ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham te kłótnie Flawii z Michałem, a ten to już w ogóle rozwala system XD Jejku, no niechże ona powie Kurkowi o wszystkim, a on ich na pewno nie zostawi, tylko się nimi zaopiekuje i znów będzie tak jak wcześniej :)

    Co do bloga o Wlazłych to znasz moją opinię, prawda?

    OdpowiedzUsuń