wtorek, 29 kwietnia 2014

Przecież nie tak miało być...

Obudziłam się koło 7:00, gdyż słońce dobijało się do mego okna. Przeciągnęłam się jak kot zaglądając na zegarek stojący na szafce nocnej. Gdy ma się wolne to nie wstaje się o tak wczesnej porze! Kurcze, no i tak już nie zasnę, więc pozbierałam się do kupy i ogarnęłam jakoś w łazience. Muszę coś zrobić ze swoimi włosami. Strasznie mnie wkurzają, są długie i takie kruczoczarne. Może walnę się na rudo, co wy na to? Albo na blond, tak jak ma teraz Daga? Ciekawe czy by mi pasowało...? Przyglądałam się sobie w lustrze układając w przeróżne strony me włosy i rąbiąc głupie miny. Też tak macie?

-Co ty robisz?!-Kurek wpadł do łazienki bez pukania a ja aż podskoczyłam

-Zwariowałeś?!-spojrzałam na niego z przerażeniem wymalowanym na twarzy- Mama pukać nie nauczyła?-przeniosłam wzrok z powrotem na swe odbicie w lustrze i wyciągnęłam błyszczyk

-Co to miało być, co?-zaśmiał się przyjmując pozy takie jak ja przed chwilą. W jego wykonaniu wyglądało to dużo zabawniej.

-Sprawdzałam coś...-rzekłam pod nosem malując usta bezbarwnym błyszczykiem

-Nie pytam co, wolę nie wiedzieć.-parsknął śmiechem podchodząc bliżej-A co to? Ooo, błyszczyk! Smakowy? Daj spróbować!-wyrwał mi kosmetyk z dłoni wąchając go a potem delikatnie zlizał go z mych warg. Oślinił mnie, fuuuj!

-Siurak ty pało-rzuciłam krzywiąc się jakbym polizała właśnie cytrynę po czym przetarłam buzię dłonią-Ty mi lepiej powiedz gdzie Bartman jest?-próbując choć trochę się z nim zrównać stanęłam na palcach. Ot teraz sięgam mu do ramienia!

-Jeszcze raz nazwij mnie Siurakiem a zobaczysz, pożałujesz.-zastrzegł wtykając mi palec między żebra. Auć! Aż się zgięłam, nie cierpię jak ktoś tak mi robi.-U siebie jest.

-Grozisz mi jak Winiar Dadze?-roześmiałam się-Poważna sprawa-pokręciłam głową z rozbawieniem-Dobra, to ja idę.-obróciłam się na pięcie i szybkim krokiem skierowałam się do atakującego. Bartosz niezadowolony z tego, że się mieszam postanowił pójść za mną i chyba mnie powstrzymać. Na nic jego starania, muszę to załatwić! Ruda nie może oddać dziecka!

(...)
Kurek nie chciał mi powiedzieć, w którym pokoju jest Zibi. Szedł w zaparte jak nie wiem, więc powiedziałam mu, że będę wchodziła do każdego pokoju aż w końcu trafię na ten zbyszkowy.  Co on się tak uparł? Ja rozumiem, że Bartman to jego dobry kumpel, ale powinien też się wczuć w moją sytuację, tak?Po długich namowach sam zaprowadził mnie do Zbigniewa. Ten jeszcze smacznie chrapał, więc postanowiłam go obudzić. Poszturchałam go raz czy dwa aż otworzył oczy. Kurek został na korytarzu.

-Flawia? Co ty tu robisz? -zaspany brunet przetarł oczy i powoli podniósł się do pozycji siedzącej

-Powiem od razu prosto z mostu, Zośka chce oddać wasze dziecko do adopcji.-przechyliłam głowę lekko na bok czekając na jego reakcję. Była natychmiastowa.

-To nie jest moje dziecko przecież.-pokręcił głową wstając z łóżka. Był w samych bokserkach, więc zaczął szukać koszulki i spodenek.

-Jak to nie twoje? Dobrze wiesz, że z tobą to był jej pierwszy raz.-uniosłam brwi do góry podążając za nim wzrokiem

-Okej, była dziewicą, ale równie dobrze mogła później wskoczyć komuś innemu do łóżka, tak?-rozłożył ręce siadając w fotelu. Razem z nami byli jeszcze Piotrek Nowakowski i Marcin Możdżonek, tyle że jeszcze spali.

-Dlaczego tak mówisz...?-jak można być tak wyrachowanym skur*******? Nie mogłam tego pojąć.

-Słuchaj Flaw, jak mogę uwierzyć dziewczynie, która po paru godzinach znajomości wskoczyła mi do łóżka?! Skoro tak zrobiła ze mną to równie dobrze mogła tak zrobić z innym chłopakiem, proste.-wzruszył ramionami

-Zbyszek, nie chcesz jej wierzyć to nie wierz, ale po urodzeniu się dziecka będziesz musiał poddać się testom DNA a potem zrzec się praw do SWOJEGO dziecka.Wtedy na pewno Asia się dowie o wszystkim. Będziesz mógł żyć z myślą, że oddałeś swoje dziecko?-nie wiedziałam jak już do niego trafić. Wstałam z miejsca stając koło niego. Nie spodziewałam się tego co za chwilę powie Zbychu i tego co zrobię ja, to było silniejsze ode mnie.

-Mam to w dupie, rozumiesz! Nie dam się wkręcić w żadnego bachora! Niech ta gówniara robi co chce, nie obchodzi mnie to!-wykrzyczał tak, że Bartosz wbiegł do środka a śpiący siatkarze poderwali głowy z poduszek. Nie wiele myśląc strzeliłam mu z otwartej dłoni w twarz, z całej siły. Było słychać jeden wielki PLASK, zaszokowałam sama siebie. Bartman złapał się za czerwony i piekący polik a ja wykonałam parę kroków w tył.

-Jesteś pierdolonym egoistą. -wypowiedziałam z pogardą wymalowaną na twarzy. Ominęłam stojącego tuż za mną Bartosza i wyszłam. Nie mogłam na niego patrzeć, czułam do Zbyszka wstręt. Piotrek i Marcin nie wiedzieli co jest grane, przyglądali się koledze po fachu jak stał tkwiąc wzrok w podłodze.

-Brawo stary, to żeś się popisał.-rzucił Kurek  wychodząc i  zostawiając po sobie trzask drzwi. Teraz chyba przejrzał na oczy i mnie zrozumiał. Przynajmniej tak mi się wydaje.

(...)
Mistrzostwa Świata minęły bardzo szybko, nasi przegrali w półfinale z...Rosją, znowu :) Ale nie ma się co dziwić, Sborna to mocna drużyna. W meczu o trzecie miejsce zmierzyliśmy się z Brazylią. Kanarki nie dawały za wygraną! Mecz był ciężki, zarówno dla kibiców jak i oczywiście samych graczy.1. set dla Brazylii, 2. dla nas,3. dla przeciwnika i tak doszło do tie-break'a. Ogromne emocje w 5. secie, punkt za punkt i...niestety. Przegraliśmy. 18:16 po zepsutej zagrywce Nowakowskiego. Łzy i smutek. Tylko to było widać na twarzach naszych siatkarzy. Usiedli na parkiecie wpatrując się w jeden punkt. Nie mogłam na to patrzeć. Stojąca obok mnie Paulina Wlazły ryczała jak bóbr przytulając do siebie synka. Z resztą...wszyscy kibice byli załamani. Liczyli na medal, jednak byli lepsi. Wraz z Iwoną Ignaczak zeszłyśmy z trybun stając tuż za bandami. Brazylijczycy skakali z radości, obejmowali się, śpiewali a nam przyszło tylko na to patrzeć z boku. Przykra chwila.
Krzysiek z opuszczoną głową doczłapał do żony wtulając się w jej ramię, Iwonka nic nie mówiła tylko głaskała go po głowie. Słowa były zbędne.
Czekałam aż Kurek zbierze się i postanowi podejść. Położył się zakrywając twarz dłońmi. Łzy zaszkliły mi się w oczach a gardło ścisnęło się jakby ktoś zaciskał na nim sznur. Nie mogę teraz płakać! Muszę być silna, muszę wspierać Bartosza.

(...)
Przeszedł przez bandę klęcząc przy mnie i przytulając się do mego brzucha. Objęłam go mieszając palcami w jego włosach. Widziałam jak kamerzysta kamerował raz nas, raz Wlazłych, potem Możdżonków i tak wszystkich po kolei.

A miało być tak pięknie. Z jednej strony 4. miejsce to był całkiem dobry wynik a z drugiej...porażka? Tak to można nazwać? Stefan Antiga stał gdzieś z boku udzielając wywiadu dla telewizji Polsat.

(...)


_____________________________
A proszę bardzo, następny dla was :*
Jutro nic nie będzie, bo pędzę na osiemnastkę i koncert Sylwii Grzeszczak :D
Pozdrawiam :*
Monika

niedziela, 27 kwietnia 2014

And nothing else matters...

25. sierpnia, poniedziałek. Zaczynam urlop!!! 2 tygodnie bez pracy, co ja będę robiła w tym czasie? Hmm...Jak to Bartek mi powiedział: " Będziesz leżeć i pachnić a potem weźmiesz się za mycie okien". Typowy facet. Już mi działa na nerwy a jesteśmy ze sobą 3 tygodnie? No jakoś tak będzie, przestałam liczyć po 4 dniach. Tak jak obiecałam mamie, chwilę po 8 wygramoliliśmy się z sypialni i udaliśmy się spacerkiem na drugi koniec Bełchatowa. Kawał drogi, już zapomniałam jak to jest chodzić pieszo, bo odkąd 3 lata temu zdałam na prawko woziłam się tylko autem. Jednak jak wiadomo, świeże powietrze jest zdrowie, więc trzeba korzystać, gdyż zaraz wrzesień i jesień. Pomału zaczęłam sobie układać moją rozmowę z Bartmanem, planuję go złapać po meczu otwarcia na narodowym. Później nie będzie okazji, no chyba, że przed kościołem w dniu jego ślubu. A może nie...Może wpadnę wtedy do kościoła krzycząc: Nie zgadzam się!
Głupie, lepiej zrobię to w Warszawie. Im prędzej tym lepiej.

Sądziłam, że Bartosz będzie się trochę spinał przed pierwszą wizytą u moich rodziców, ba może i u przyszłych teściów a tu nic. Idzie na luzie, jakby szedł do nich po raz enty. Zahaczyliśmy o kwiaciarnię, gdzie siatkarz kupił kwiaty a potem o monopolowy w wiadomym celu. Skubaniec, nic mu nie mówiłam a  ten kupił ojcu Whisky i to jego ulubioną. To się tatuś ucieszy na widok Johnny'ego Walkera.

Weszliśmy na pierwsze piętro jednego z bełchatowskich bloków na osiedlu im. Karola Wojtyły. Zapukałam do drzwi, nie minęła chwila a ukazał się w nich Paweł Stęplewski, ojciec mój i Dagmary. Zaprosił nas do środka witając się najpierw ze mną a potem z Bartkiem.

-Moje ulubione whisky!-zaczął się zachwycać po otrzymaniu butelki alkoholu-Skąd wiedziałeś? Już cię lubię.-poklepał go po ramieniu i usiedliśmy w salonie

-Ja tylko takie piję, więc pomyślałem, że panu posmakuje.-uśmiechnął się Kurek siadając na kanapie. Przysiadłam obok niego przysłuchując się mężczyznom. No to Bartek ma już plusa na wejściu u taty.

-Następnym razem jak przyjedziecie to się napijemy zięciu, dzisiaj do Spały jedziesz, więc mordy paprać po jednej szklance nie będziemy.-zaśmiał się Paweł na co Bartek odpowiedział tym samym przybijając z nim piątkę. Wow, zięciu? Napijemy się następnym razem? Pokręciłam głową śmiejąc się w myślach.

-A gdzie mama?-przerwałam im przyjemną dla nich konwersację rozglądając się dookoła

-Zaraz przyjdzie, do sklepu po ciastka poszła, bo zaczęła piec jabłecznika a zakalec jej wyszedł.-machnął ręką 55-letni facet-A mówiłem jej, jak masz okres to nie piecz ciasta, a nie słuchała. Jak zwykle matka mądrzejsza.-rozkręcił się a Kurek zaraz wtrącił:

-No to już wiem po kim ma to Flawia.-zerknął na mnie mając na myśli oczywiście naszą wczorajszą kłótnię,więc zaraz strzeliłam mu z otwartej dłoni w udo-Auć, no i jeszcze mnie bije-skrzywił się

-O, Bartek ona to jest czysta matka, pod każdym względem.-stwierdził

-Może ja sobie stąd pójdę, co?-zaproponowałam śmiejąc się. Tak im dobrze się gadało, że moja obecność była zbędna.

W tym momencie do mieszkania wróciła Ewa Stęplewska. Postawiła torby z zakupami w przedpokoju a my wstaliśmy z miejsca, Bartek wziął bukiet w dłonie czekając jakby chciał się oświadczyć.

-Jestem Paweł! Są już?-spytała zaglądając najpierw do kuchni, dopiero po chwili znalazła się w salonie

-Są, są. Chodź-odpowiedział tata wyglądając za małżonką

Ewa stanęła przed nami składając dłonie jak do pacierzu. Ucałowała mnie w policzek i przeniosła swą uwagę na ponad 2 metrowego siatkarza.

-Proszę, to dla pani.-Bartosz wręczył jej kwiaty a mama z uśmiechem podziękowała i wstawiła je do wazonu.

(...)
Koło 12:00 postanowiliśmy  wyjść, bo o 18 Kurek miał już być na zgrupowaniu. Stęplewska nie wypuściła nas bez pierogów oczywiście. A! I kazała jeszcze Michałkowi podrzucić, bo on taki biedny teraz, jak to powiedziała moja mamuśka. On biedny? :D Haha, chyba Dagmara jest biedna, bo ten jej żyć nie daje :P.
No to Bartosz zrobił świetne wrażenie na rodzicielach, aż się zaskoczyłam! A zwłaszcza na tacie, takiego zadowolonego go już dawno nie widziałam. Będąc u mnie zjedliśmy po kilka pierożków a przed 15 przyjmujący zaczął się zbierać do wyjazdu.

-To w sobotę przed południem będziesz już w Wawie, tak?-spojrzał na mnie trzymając torbę w ręku

-No tak, tak. Spokojnie, przecież nie przepuściłabym takiego wydarzenia, nie?-wyszczerzyłam swe brązowe oczęta. No jakbym mogła na taki mecz nie pojechać? Tym bardziej, że on będzie na Stadionie Narodowym! Aaa, no i jeszcze muszę Zbycha zahaczyć po drodze.

-Najlepiej by było jakbyś przyjechała z rana.-zaśmiał się

-A po co?

-Żebyśmy zrobili małą rozgrzewkę przed turniejem.-poruszał zabawnie brwiami obejmując mnie w pasie

-Idź ty erotomanie...parsknęłam śmiechem i ucałowałam go czule w usta-Dobra, idź bo Stefan cię zabije jak się znowu spóźnisz.

-No pa.-pomachał i wyszedł. Westchnęłam ciężko zamykając za nim drzwi. Pierwsza rozłąka przed nami, zaledwie tygodniowa, więc nie jest źle, ale co to będzie jak poleci on do Maceraty i wróci na Boże Narodzenie??? Ooo, zaczynam rozumieć to co czuje Daga jak Miśka ciągle nie ma. Tyle, że oni są ze sobą wiele lat i mają dzieci a my dopiero kilka tygodni.


(...)
No to sobota. Cały Bełchatów żył zaczynającymi się dzisiaj Mistrzostwami Świata. Ludzie chodzili ubrani na biało-czerwono, nawet telewizja przyjechała! Po co? Zrobić wywiad z Winiarem. Haha, ot się chłopak nie spodziewał. Zaczęli zadawać mu pytania na temat zdrowia, potem o całym Mundialu. Nawet Olo pójdzie w dzisiejszym wydaniu Wiadomości, gdyż pan redaktor spytał go: "Oliwier, jak myślisz, kto wygra dzisiejszy mecz?" a on na to " No jak to kto proszę pana?! Mamy wujka Bartka na boisku, więc musimy wygrać!".

Ciężko było wyjechać z zatłoczonego miasta, większość Bełchatowian kierowała się do Warszawy, więc od razu na wylocie zrobił się korek i du*a. No to jestem w plecy. Miałam być koło południa na miejscu a zajechałam na 16.

(...)

-Jestem, jestem!-wpadłam do hotelu, w którym przebywali jeszcze nasi siatkarze. Zadyszana stanęłam pod ścianą pokoju Bartka, Krzyśka i Mariusza.

-Hej, Bella! Głowa i ręce w dół, oddychaj głęboko. Wdech, wydech, wdech, wydech.-Igła stanął obok mnie i zaczął pokazywać mi to co mam zrobić.

-A ty co, położna?-roześmiał się Wlazły widząc jak kolega z kadry instruuje wdechy i wydechy.

-Co się śmiejesz? Z Iwoną do szkoły rodzenia chodziłem, to wiem.-odpowiedział libero a ja się uśmiechnęłam dochodząc do siebie.

-Dobra, już okej. Biegłam po tych cholernych schodach, nawet windy tu nie ma.-usiadłam na łóżku któregoś z siatkarzy a Wlazły rzucił mi butelkę wody

-Po co biegłaś?-Szampon zdziwiony usiadł obok mnie a Igła stanął na przeciwko. Poczułam się osaczona, serio :) Dobrze, że Kurka tu nie ma, bo by usiadł z drugiej strony i dopływ powietrza by mi zamknął.

-W sumie to nie wiem...-wzruszyłam ramionami a chłopaki się roześmiali.

-Dobra, dobra...do Kurasia ci się spieszyło, przyznaj-Mariusz puścił mi oczko a w tym momencie do pokoju wszedł Bartosz. Ubrany w same spodenki, bez koszulki. Ajć, jaki widok. Ooo, zaraz. On tak sobie po hotelu chodził? A tu tyle napalonych dziewczyn jest przecież!

-Takie korki były?-Kurek podszedł do mnie całując mnie w policzek- Sio stąd, macie swoje baby-rozgonił towarzystwo wokół śmiejąc się. Mariusz i Krzysiek odsunęli się na bok.

-Buzi, buzi!-Igła zaczął 'cmokać' ustami za co oberwał poduszką i wyszedł z pomieszczenia a za nim udał się Wlazły. Jezu! Jak oni ze sobą wytrzymują? Toż to zgraja dużych dzieci, ale przynajmniej się nie nudzą, nie?

-Debile-podsumował chłopak i zerknął na mnie

-Fajnie tu macie, nie nudzicie się.-rozbawiona położyłam się wygodnie a przyjmujący zaraz znalazł się obok-Korek zrobił się na wyjeździe z Bełka i dlatego dopiero teraz zajechałam-odpowiedziałam wpatrując się w sufit

-Tak myślałem-położył się na boku podpierając głowę ręką-Kocham cię wiesz?

Aż mi się ciepło zrobiło. Miłe uczucie.

-Nie wiesz.-ukazałam rząd białych ząbków a ten nachylił się nade mną i pocałował namiętnie. Na to naszedł Igła i gdy to zobaczył zahamował gwałtownie:

-Ej, nie na moim łóżku! No co wy, potem będę zasypiał z myślą, że tu się ślimaczyliście, fuj!-aż otrząsnął się z grymasem na twarzy.

-Zapomniałeś czegoś?-Siurak udając poważnego usiadł po turecku a Krzysiek zaraz odpowiedział:

-Nie, tylko chciałem was sprawdzić, już mnie nie ma.-roześmiał się i zawinął tak szybko jak się pojawił.

Nic nie mówię. Pomału wkraczam w świat tych pozytywnych idiotów. Powiem wam, że mi się już spodobało. Heh, a co by było jakby był tu Winiarski?! Wolę nie myśleć :).


(...)
Chłopaki są już na Narodowym. Miałam lekki dylemat, którą koszulkę założyć: Winiarskiego czy Kurka? Hmm...niewiele myśląc założyłam tę z szóstką. Namalowałam flagi Polski na dwóch policzkach, pomalowałam paznokcie na biało-czerwono i ruszyłam.
Stadion Narodowy, spektakularny widok. Ci wszyscy kibice idący w stronę wejścia, Polacy i Serbowie. Myślałam, że nigdy tam nie wejdę. Tyle ludu się przeciskało. Udało się! Boże... Siedziałam na samym dole koło Iwony Ignaczak i Pauliny Wlazły. Fajne babki muszę przyznać. Po hymnach na boisko weszły dwie reprezentacje. Mazurek Dąbrowskiego zaśpiewany a capella w Łuczniczce, Spodku czy Ergo Arenie robi wrażenie, ale to co stało się tutaj, przy tak ogromnej publiczności....Nie do opisania. Serbowie nie mogli w to uwierzyć, kręcili głowami z niedowierzaniem po odśpiewanym Mazurku. Potem gromkie brawa i krzyki POLSKA,POLSKA,POLSKA!

1. set był bardzo wyrównany. Do stanu 16:15 dla Serbów szliśmy punkt za punkt. Na zagrywce Atanasijević i as serwisowy! Kibice z Serbii, których było dużo, ale przy naszych wydawała się to być garstka, szaleli na trybunach. Nasi z resztą też, w końcu to nasz Skrzat, prawda? Były, ale zawsze:) Kolejny serwis Serba na Igłę, który przyjął idealnie, Zagumny rozegrał na prawe skrzydło i świetny, punktowy atak Wlazłego!
Ostatecznie pierwsza partia dla nas, 26:24.
(...)
2. set od początku dla przeciwników. Stanković był świetny na bloku. Przegrywamy 14:10.
Na trybunach rozbrzmiewało W GÓRĘ SERCA POLSKA WYGRA MECZ, co za szaleństwo!
25:19.
1:1 w setach.

3. partia zakończona świetnymi zagrywkami Kurka. 25:21, prowadzimy 2:1.
Później 2:2 i tie-break! Antiga wykonał zmiany, zdjął Nowakowskiego a na jego miejsce wszedł Wiśniewski i od razu zaliczył punktową przesuniętą krótką.
Zwyciężyliśmy 3:2, MVP meczu Mariusz Wlazły.

(...)

Zaczęłam skakać ze szczęścia wraz z Iwoną i Pauliną, przytuliłyśmy się robiąc zbiorowego niedźwiadka. Jest, jest! Mamy to, poszło dobrze, nie łatwo, ale wygraliśmy! Rozpoczęliśmy MŚ z wysokiego C, z bardzo dobrym przeciwnikiem, chyba najgroźniejszym w naszej grupie. Koło północy wróciłam do swojego pokoju hotelowego by położyć się spać. Chłopaki jeszcze do późnych godzin będą wraz ze sztabem analizować całe spotkanie. Kolejny kierunek to Wrocław, ściskamy kciuki!


_____________________
Hej weno! Rozpierasz mnie normalnie :D Haha, sorry, ale no nie wytrzymałabym :D W sumie to tak na zaś, bo jak mnie wena opuści to pisać nie będę, więc teraz trzeba zaopatrzyć was w lekturę :P
Pozdrawiam was moje kochane, czytajcie i komentujcie a będę wam wdzięczna! :)
Monika :*


AAAA, SKRA MISTRZEM POLSKI!!!!!!!!!! :D SKRA, SKRA BEŁCHATÓW! :)

Niektórych błędów po prostu nie da się naprawić.

Bartosz przyniósł świeże warzywa, będą w sam raz na zapiekankę na obiad.
Usmażyłam jajecznicę, zaparzyłam kawę i usiedliśmy do stołu w kuchni by zjeść śniadanie.
Wciąż nie mogę tego ogarnąć. Jeszcze niedawno przed nim uciekałam a teraz on siedzi na przeciwko mnie, rozmawiamy, śmiejemy się. Bez żadnych przeszkód, obaw z mojej strony. Chcę by tak już było zawsze, ale chyba to niemożliwe. Nie ma związków idealnych. Z resztą, chyba nie chciałabym w takim być.

-O, zapomniałbym...-zaczął mężczyzna trzymając kubek z kawą w dłoni- Zibi dał mi zaproszenie na ślub, 25. października idziemy na wesele.

Wyszczerzyłam oczy nie wierząc w to co słyszę. Jak to? Przecież podobno rozstał się z Joanną a tu ślub biorą? Co jest do cholery...?

-Jaki ślub? To oni się nie rozstali?-uniosłam brew do góry

-Zeszli się z powrotem. Asia stwierdziła, że nie ma co przekreślać tylu lat związku przez jedną wpadkę Zbyszka z jakąś gówniarą...-wzruszył ramionami i posmarował sobie kromkę chleba razowego

-Bartek, ta GÓWNIARA jest z nim w ciąży. Powiedział Aśce w ogóle o tym, że będzie tatusiem?-no aż się wkurzyłam!

-No właśnie nie powiedział-złożył usta w wąską kreskę- Ale to nie nasz interes!-zastrzegł od razu jakby domyślał się, że mam w planie wyznanie prawdy Michalskiej

Ucichłam na moment krzyżując ręce na klatce piersiowej. Bartosz spojrzał na mnie znacząco, lecz nie wytrzymałam i powiedziałam mu o tym co planuje Zosia. Miałam nic nie mówić, ale w końcu i tak by się wydało.

-Zośka chce oddać dziecko do adopcji. Nie jest w stanie go wychować, bo nie mają kasy. Jej ojciec tylko pracuje a ona ma te 100 parę złotych z praktyk i tyle.

-No i...?-dopytał marszcząc brwi

-No i...chodzi o to, że Zbyszek po urodzeniu się dziecka będzie musiał zrzec się do niego praw, tylko wtedy Zośka będzie mogła je oddać. Jeśli tego nie zrobi to będzie duuuży problem.-pokiwałam głową a mój facet podparł głowę ręką drapiąc się po brodzie.

-Nic nam do tego, ich sprawa. Niech sobie to między sobą załatwiają.-stwierdził wstając od stołu. Jak to nie nasza? Dobra...może nie jego, ale moja po części tak, bo w końcu to ja ją zabrałam na ten cholerny mecz i to ja jej nie dopilnowałam, tak? Kurek skierował się do salonu, więc postanowiłam pójść za nim.

-Nie chcesz się w to mieszać, proszę bardzo, ale ja Zośki nie zostawię samej.-powiedziałam stając nad nim, gdyż usiadł on na kanapie i włączył telewizor. Rzucił pilot na bok wyraźnie już wkurzony i schował twarz w dłoniach by po chwili rzec:

-Nie masz swoich problemów? Potrzebne ci są jeszcze cudze?

-Daj mi spokój.-rzuciłam poirytowana i wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Ot i pierwszą KŁÓTNIĘ  mamy za sobą. Ciekawa byłam jaka ona będzie, ale nigdy nie spodziewałam się, że wyjdzie ona z takiej sprawy!

Szłam ulicami Bełchatowa zastanawiając się nad tym. Może Kurek ma rację? Nie... Muszę jej pomóc, muszę pogadać z Bartmanem. Tylko kiedy? Przed ślubem czy po? Szlag jasny. Weszłam do kawiarni, gdzie pracuje mój kumpel ze szkoły i zamówiłam herbatę. Usiadłam przy stoliku biorąc gazetę. Przeglądałam strona po stronie aż tu nagle w sportowej rubryce rzucił mi się wielki napis:

"WIEMY KIM JEST TAJEMNICZA ZNAJOMA BARTOSZA KURKA, KTÓREJ SIATKARZ ZADEDYKOWAŁ SREBRNY MEDAL LIGII ŚWIATOWEJ! Zobaczcie zdjęcia".

-O kurwa-szepnęłam pod nosem widząc nasze fotki, jak idziemy razem w stronę hali w Krakowie-Super-jęknęłam odkładając szmatławca. Filip, kolega, przyniósł mi filiżankę a po chwili zaczął dzwonić mój telefon.
"Bartek dzwoni" ~ taki napis wyświetlał się na ekranie Noki, rozłączyłam i wyciszyłam komórkę chowając ją z powrotem do torebki.

(...)
Po dwóch godzinach wróciłam do siebie. Ledwo otworzyłam drzwi a tu w wejściu stał ten wielkolud. Patrzył na mnie z miną wściekłego ojca a ja przeszłam obok niego i powiesiłam torbę na wieszaku w przedpokoju.

-Gdzie byłaś? Dzwoniłem 5 razy.-trajkotał nad uchem idąc za mną do łazienki

-Nie twoja sprawa przecież.-rzuciłam stając nad umywalką

-Zła jesteś? -spytał patrząc w me odbicie w lustrze

-No skąd-sarknęłam odkręcając wodę w kranie. Umyłam ręce i chwyciłam ręcznik. Kurek przewrócił oczami opierając się o ścianę.

-No okej, okej. Chcesz zbawiać świat, proszę bardzo. Powiedz mu o tym, ale ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego.-pokiwał głową a ja uśmiechnęłam się w myślach

-Po prostu nie chcę, żeby Ruda oddawała dziecko, wiesz? Jeśli Zbyszek się o tym dowie, to może pomoże jej finansowo czy jakoś nie wiem...Rozumiesz?-uniosłam głowę by spojrzeć mu w twarz

-Rozumiesz...-złożył usta w ciupek. Wspięłam się na palcach by po chwili cmoknąć go w policzek.

(...)
20:00, wróciliśmy z kina. Byliśmy na jakimś szajsie, nic ciekawego dzisiaj nie grali, więc szanowny pan Bartosz Kurek przespał pół seansu. Z takim do kina pójść -,- . Jutro po południu wyjeżdża on do Spały na ostatnie zgrupowanie przed Mundialem, więc chcieliśmy jakoś spędzić razem czas a tu dżuma na sali kinowej. No do końca życia mu tego nie zapomnę. Momentami tak głośno zaciągał, że ludzie którzy obok nas siedzieli odwracali się do tyłu by sprawdzić co to!

Poszłam do kuchni by przygotować coś lekkiego na kolację. Szperałam właśnie w lodówce gdy wyczułam wibracje komórki w kieszeni spodni.

-Tak mamo?-spytałam wyciągając masło i jakieś wędliny

-Cześć córuś, wpadnijcie z Bartusiem do nas. Zrobiłam pierogi!-rzekła rezolutnie Ewa a ja z wrażenia upuściłam pudełko z masłem. Hej, hej! Ktoś tu się wygadał! Ja im nic nie mówiłam, że jestem z Bartkiem. Chciałam im powiedzieć niedługo, ale to robota za pewne Winiarskich. No bo kogo innego, co?

-Bartek jutro do Spały jedzie-odpowiedziałam stawiając szynkę na stole

-To z rana wpadnijcie, dam wam pierogów  z kapustą!

-Okej, postaramy się-rozłączyłam i zaraz pobiegłam do chłopaka. Ciekawa byłam jego reakcji :)

(...)

-Idziemy jutro na pierogi do mamy?-spytałam opierając się o framugę drzwi. Bartosz spojrzał na mnie pytająco

-Jasne, do twojej? Z chęcią.-zaśmiał się a mnie wmurowało na chwilę. Co jak co, ale takiej reakcji to się nie spodziewałam! :)


________________________
Wena wróciła!!!!! Haha :D
Zapraszam do czytania i komentowania :)

sobota, 26 kwietnia 2014

,,Choć mały ciałem, rębacz wspaniały,Wyrósł nad pierwsze szermierze, I wieki całe będą śpiewały Pieśni o małym rycerzu(...)"

Michał zszedł na dół o kulach i wpadł do salonu przyglądając się nam. Trajkotał jak szalony, patrzeliśmy na niego jak na wariata a ten na nic uwagi nie zwracał.

-No weźcie w ogóle, ty się Bartek nigdy nie żeń, ja ci dobrze radze!-usiadł w fotelu na przeciwko nas stukając palcami o blat stołu

-Co ci ta zła Dagmara zrobiła, wyżal się wujkowi.-zaśmiał się nasz drugi przyjmujący lecz po chwili spoważniał udając spowiednika-No mów synu, mów.-popędzał

-Nie dość, że raz na ruski rok w domu jestem, dzieci spać poszły a ona nawet się pomiziać nie chce-obruszył się a ja gdy to usłyszałam roześmiałam się w niebo głosy. Jest! Rozweselił mnie jak cholera, znowu się popłakałam, ale tym razem ze śmiechu.

-No co ty gadasz?-Kurek aż się wyprostował-W sumie to się jej nie dziwie...ja bym się nie chciał seksić z kuternogą-parsknął śmiechem a Winiarski podniósł kulę do góry i przysunął nią Bartkowi w rękę.

-Aua, to bolało debilu-rozmasował sobie bark- Masz szczęście, że nie jesteś teraz sprawny.-udał oburzonego a Michał zaraz wtrącił:

-Lepiej nie wstawaj, bo jak ci kopa zasunę to od razu w Krakowie wylądujesz- szwagier ukazał rząd swych białych ząbków a ja siedząc z boku przysłuchiwałam się tym durniom nie mogąc powstrzymać śmiechu

Jak dzieci normalnie, jak dzieci. A problemy mają jak chłopcy z gimnazjum. Nie minęła chwila a Dagmara zleciała z góry dołączając do nas:

-Co, już się pożaliłeś?-poczochrała męża po głowie i usiadła tuż obok niego. Ten przeniósł na nią wzrok udając obrażonego tylko parsknął krzyżując ręce na klatce piersiowej

-Będziesz coś jeszcze chciała. Przyjdzie koza do woza, a ja wtedy powiem IDŹ, GŁOWA MNIE BOLI! Zobaczymy jeszcze...-złożył usta w wąską kreskę i znowu wywołał rozbawienie wśród zgromadzonych.

Niedługo potem wraz z Bartkiem ruszyliśmy z powrotem tam,gdzie w tym roku miał być rozegrany Memoriał. Mój samochód został u Winiarskich na podwórku, wracaliśmy Insignią Kurka. Po drodze dużo rozmawialiśmy, uznałam, że Bartosz musi wiedzieć na czym stoi. Jeszcze niedawno nie wiedział i wychodziły z tego nieprzyjemne sytuacje. Tzn, po prostu się płoszyłam. Czy powiedziałam mu o gwałcie? Hmm...Niby za krótko się znamy, fakt, ale miałam wrażenie, że mogę mu zaufać. Z resztą on się czegoś domyślał, teraz dostał tylko potwierdzenie.

(...)
Jak w zeszłym roku i dwa lata temu tak i teraz zwyciężyliśmy w całym Memoriale. Turniej ten nie jest aż tak ważny, wiadomo, ale każdy triumf buduje, a zwłaszcza, że już za kilkanaście dni ruszają MŚ. Znowu nasza drużyna wyrosła na lidera, na pretendenta do medalu na mundialu. Jakiego? Tego nikt nie wie. Oczywiście wszyscy chcieliby by było to złoto, ale jest jeszcze Rosja, Brazylia, Serbia...Te najlepsze drużyny, które tak łatwo nie odpuszczą walki o najwyższe cele.

Chłopaki dostali kilka dni wolnego przed imprezą docelową. 24. sierpnia Bartosz odwiedził mnie w Bełchatowie. Jako, że dzisiaj niedziela, postanowiliśmy sobie dłużej pospać. Taaak, nie przewidzieliście się. POSTANOWILIŚMY SOBIE DŁUŻEJ POSPAĆ :). Razem, w jednym łóżku. Dzięki Dagmarze zrozumiałam, że muszę żyć dalej a przeszłość zostawić za sobą. Bartosz jest świetnym facetem, nawet nie sądziłam, że ktoś taki jak on może zainteresować się taką szarą myszką jak ja. A jednak. Kurek przyjechał po północy, więc obudziłam się chwilę po 10 rano. Wspaniałe uczucie. W końcu nie jestem sama. Budzę się, obok mnie leży mężczyzna, ukochany mężczyzna. Obejmuje mnie ramieniem a ja czuję jego ciepły, spokojny oddech na swej szyi.
Czułam, że bardzo chce mi się siku, więc by go nie obudzić postanowiłam cicho wymknąć się z łóżka.

-A ty dokąd?-usłyszałam siedząc na rogu łóżka, natychmiast pociągnął mnie z powrotem do siebie

-Muszę do toalety-zaśmiałam się odwzajemniając jego pocałunek, który złożył na mych ustach

-Naprawdę musisz?-spytał zerkając na mnie-Dobra, idź, bo jeszcze łóżko zmoczysz-pokazał mi język a ja szybkim krokiem pognałam do toalety. Tam też doprowadziłam się do ładu, ubrałam się w wygodne spodenki i koszulkę a potem zaczęłam szykować śniadanie. Kurek poszedł pod prysznic.
Stałam przy blacie szafki krojąc pomidora kiedy nagle poczułam na swych biodrach dłonie mężczyzny. Uśmiechnęłam się pod nosem a ten zaraz zawinął mi kilka plasterków czerwonego warzywa.

-Kurek, chcesz po łapach? To ostatni pomidor.-odwróciłam się w jego stronę z nożem w dłoni a ten zaraz mi go zabrał

-Uważaj, bo przypadkiem mi coś odetniesz i dopiero będzie nieszczęście, a ja jestem z nim bardzo zżyty-pokiwał głową wrzucając nóż do zlewu-A pomidorów i tak nie lubię-dodał uśmiechając się

-Nieszczęście?-uniosłam brew do góry-Jak dla kogo-zaśmiałam się wlewając wodę do czajnika-Pójdziesz do warzywniaka na dół po warzywa.

-Dla ciebie na pewno to by była tragedia-roześmiał się a ja postukałam go w czoło

-O tu się puknij. Idź do sklepu-klepnęłam go i wróciłam do swych zajęć. Ten mimowolnie posłuchał mnie i zszedł na dół.


__________________
Oooo, chyba coś mi wena wraca :D
Zapraszam do czytania i komentowania, Monika :*

piątek, 25 kwietnia 2014

Uspokaja mnie. Jednym uśmiechem, słowem, spojrzeniem.

Siedziałam tak...nie wiem ile. Straciłam rachubę czasu. Obok mnie przechodziło wiele osób, zerkali na mnie jak na kogoś co najmniej DZIWNEGO, ale ja tylko siedziałam skulona powstrzymując łzy, które mimowolnie napływały mi do oczu. Nie wiem kiedy, ale ktoś, a raczej Bartek usiadł obok mnie najwyraźniej zmartwiony.

-Coś nie tak?-ogarnął mnie spojrzeniem a ja szybko uniosłam głowę do góry by na niego popatrzeć. Zdjęłam okulary, otarłam delikatnie łzy i założyłam je z powrotem.

-Nie..wszystko okej.-uśmiechnęłam się lekko-Chodźmy już.-wstałam wyciągając do niego rękę. Nie minęła chwila a nasze dłonie splotły się ze sobą. Ciepło, przyjemne ciepło. Nigdy czegoś takiego nie czułam. To coś znaczy? Puściłam go i szliśmy równym krokiem do pobliskiego baru. Nie znaliśmy się długo, zaledwie miesiąc, ale ja czułam się przy nim spokojna i bezpieczna. Bałam się tego uczucia.

(...)
Zamówiliśmy jedzenie oraz coś do picia. Siedzieliśmy przy małym stoliku naprzeciwko siebie. Czekając na swe zamówienia rozpoczęliśmy przyjemną pogawędkę. Do czasu.

-Od dziecka chciałeś być siatkarzem?-spytałam przystawiając do ust szklankę z sokiem pomarańczowym

Bartosz od razu pokręcił głową przecząco.

-Nie. Chciałem być piłkarzem lub koszykarzem.-zaśmiał się-Niestety na piłkarza byłem za duży a na koszykarza za chudy.-na jego twarzy pojawiło się rozbawienie w chwili kiedy przypomniał sobie minione lata

-Za chudy?-zdziwiona rozdziawiłam lekko usta- Nie możliwe.

-Miałem jakieś 2 metry wzrostu i ważyłem 79 kg. Wyobraź sobie jak ja wyglądałem-roześmiał się-Jak strach na wróble-dodał przeczesując palcami włosy na głowie

-Musisz pokazać mi zdjęcia z tamtego okresu, bo nie uwierzę.-pokiwałam głową a po chwili kelner podał nam obiad.

Smakowało niesamowicie. Nawet nie sądziłam, że jestem aż tak głodna. Atmosfera była fajna, rozmawiało nam się dobrze do momentu kiedy Bartosz zechciał poruszyć pewien temat. Każda by na moim miejscu na to czekała, ja chyba też, ale przeraziłam się. Znowu...

Kurek odchrząknął głośno wycierając usta chusteczką. Odstawił talerz na bok a ja mimowolnie utkwiłam na nim swój wzrok.

-A ty co, do przemowy się szykujesz?-zażartowałam i sięgnęłam po szklankę z napojem. Siatkarz uśmiechnął się delikatnie spuszczając wzrok.

-No co jest?-dopytałam po chwili ciszy

-Flawia...-zaczął nieco zmieszany. Wyobrażacie sobie zmieszanego Bartosza Kurka?- Ja wiem, że nie znamy się zbyt długo, ale... Jesteś świetną dziewczyną. Nigdy kogoś takiego jak ty nie spotkałem.-mówił a ja przełknęłam głośno ślinę przymykając oczy.

-Przestań-poderwałam się z krzesła- Nie wiesz co mówisz.-dodałam i wybiegłam z lokalu. Zszokowany a jednocześnie zły na siebie Kurek walnął z pięści w stół, tak że wszyscy zgromadzeni tam przenieśli wzrok na niego. Wiedział, że coś jest nie tak. Tylko co? Trapił się tą myślą przez cały czas a ja bez słowa tego samego dnia wróciłam do Bełchatowa. Tak, nie pójdę na ich mecz. Nikomu nie powiedziałam, że wracam. Idiotka ze mnie. Jak ja mogłam go tak potraktować? Dzwonił do mnie wiele razy, lecz nie odbierałam. Później do telefonu zaczął się dobijać Ignaczak a następnie Winiarski. Chyba Bartek do niego dzwonił. Po kilku godzinach stanęłam pod domem swojej siostry, na dworze padał deszcz, więc wychodząc  z auta potwornie zmokłam. Kiedy Dagmara mi otworzyła od razu zaczęła:

-Gdzieś ty się podziewała? Bartosz do nas dzwonił, martwiliśmy się o ciebie, Flawia!?-złapała mnie za ramiona a ja się rozpłakałam. Nie mogłam się powstrzymać.

-Pomóż mi, proszę...-wydusiłam siadając na kanapie w salonie gdzie Oliwier wraz z ojcem oglądali jakiś film.

-Michał, zabierz Oliego na górę-Dagmara rzuciła do męża a ten wyczuwając o co chodzi bez gadania to uczynił. Winiarska usiadła obok mnie podając mi chusteczki. -Co się stało?-wyraźnie zaniepokojona otarła palcem łzy ściekające po moim policzku.

-Ja wiem, że on coś do mnie czuje Daga.-rzekłam uspokajając się. Zdjęłam okulary kładąc je na szklanym stoliku i wtuliłam się mocno w siostrę. Od zawsze byłyśmy ze sobą zżyte. Nie wyobrażałam sobie w tym momencie pójść do kogoś innego. Nikt inny by mnie tak nie podniósł na duchu jak Winiarska.

-Domyśliłam się. Ty wiesz jak on się martwi Flawia? Dzwonił tu z 20 razy, był taki roztrzęsiony.-mówiła z przejęciem głaszcząc mnie po głowie

-Boję się tego, boję się bliskości, rozumiesz? Kiedy on się do mnie zbliża czuję strach przeplatany ze szczęściem...

-Daj mu szansę siostra. Ja wiem, że przeżyłaś kiedyś coś okropnego, ale to minęło. Trzeba żyć dalej, a Bartosz naprawdę cię LUBI.-cmoknęła mnie w policzek a ja oderwałam się od niej kiwając lekko głową. Ona chyba ma rację, jak zwykle z resztą.

(...)
Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakieś 1,5 godziny. Nikt nie wchodził nam do salonu. Nawet Michał, który na pewno był zaciekawiony całą sytuacją. Nawet się nie spodziewałam... Wiecie co on zrobił? Chyba coś najlepszego co mógł. Jak widać, i u niego czasem mózg pracuje. Rozległo się pukanie do drzwi. Dagmara będąc ciekawą kto to, poszła otworzyć. Usłyszałam jakieś szepty, z których nie byłam w stanie nic zrozumieć. Kiedy odwróciłam się do tyłu ujrzałam postać Bartosza. Zagryzłam dolną wargę i nieśmiało poklepałam miejsce obok siebie. Ten wolnym krokiem zbliżył się do mnie i usiadł przy mnie. Daga stanęła w wejściu mówiąc tylko:

-Będę na górze jak coś-i zniknęła a ja poczułam, że muszę to zrobić. Starsza siostra miała rację, nie można żyć przeszłością. To było i nie wróci. Teraz jest teraz i tylko to się liczy. Przysunęłam się do niego by po chwili utonąć w jego ramionach. On nie pytał o nic, chyba już wszystko wiedział. Poczułam w sobie błogi spokój, jak nigdy. To coś cudownego, nie do opisania.

-Daj mi szansę być przy tobie, proszę-szepnął całując mnie w czoło. Przytuliłam się jeszcze mocniej. Zapach jego perfum spowodował, że uśmiechnęłam się pod nosem. Niech ta chwila trwa, jak najdłużej. Tylko o tym myślałam w tamtym momencie.

(...)

-Jutro masz mecz.-stwierdziłam po dłuższym czasie patrząc mu prosto w oczy. Bartosz wzruszył ramionami

-Bez ciebie nie jadę. Najwyżej zagra za mnie ktoś inny-uniósł brew do góry.

-Zwariowałeś, tak? Kto ma za ciebie zagrać?!-zmarszczyłam czoło odgarniając włosy na ucho

-To jedź ze mną.-posłał mi nieziemski uśmiech a ja odwzajemniłam mu tym samym. Zgodziłam się, miałam inne wyjście? W końcu i tak miałam kupiony bilet.


___________________
Wena naprawdę mi zwiała i trochę pomęczyłam się nad tym rozdziałem. Sorry, że taki jakiś nie taki, ale jak na dzień dzisiejszy tylko na to było mnie stać. Pozdrawiam, Monika :)

wtorek, 22 kwietnia 2014

I want to know what love is.

15. sierpnia, piątek.
Jadę do Krakowa na Memoriał Wagnera! Chciałam zabrać ze sobą Zosię, ale nie chciała jechać. Chyba jej się nie dziwię. Wsiadłam do samochodu, przed spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy i ruszyłam. Nie mogłam się już doczekać, ponad 170 km drogi przede mną!

Włączyłam radio RMF FM, akurat leciała moja ulubiona piosenka Nickelback, ,,When we stand together", więc zaczęłam śpiewać. Byście słyszeli mój głos! W szkole z muzyki zawsze miałam 3, bo ze śpiewem jestem trochę na bakier :). Nie ważne, w końcu nikogo w pobliżu nie było.

-Jedziesz już?-usłyszałam po odbiorze telefonu od Krzyśka Ignaczaka

-Jadę, jadę. Za jakieś... no za małą godzinkę będę.-odpowiedziałam patrząc w lusterko. Jaki ruch! Oby tylko korków nie było.

-O to dobrze, bo nam tu Siurak doczekać się nie może.-roześmiał się Igła. Poprawiłam okulary na nosie uśmiechając się delikatnie

-A sam nie mógł zadzwonić?

-No co ty, przecież on taki nieśmiały jest!

-No tak, zapomniałam.-zaśmiałam się i skręciłam na Orlen.-Muszę kończyć, wjechałam na CPN.

-Ok, to do później!

-Pa.- i się rozłączyłam. Zatankowałam auto do pełna, kupiłam sobie kawę i ruszyłam dalej.

(...)

Jestem! W końcu, już mnie dupa od siedzenia bolała. Co jak co, ale w takie długie trasy jeździć nie lubiłam.
Zaparkowałam pod jednym z krakowskich hoteli i wyjęłam bagaż z bagażnika. Rozejrzałam się dookoła podziwiając piękno tego miasta. Jeszcze nigdy tu nie byłam!

Weszłam do środka, zameldowałam się w recepcji i pojechałam windą na swoje piętro. Tym razem nie było tu  kadry siatkarskiej, ani żadnej innej. Za to pomieszkiwało tu wielu polskich i zagranicznych kibiców.

Rzuciłam torbę w kąt pokoju, odświeżyłam się w łazience i kiedy miałam wyjść na zewnątrz by się trochę zapoznać z Krakowem ponownie zadzwonił mój telefon. Co oni dzisiaj? Bez przerwy ktoś dzwoni. Z rana Winiar mi dupę truł, żebym Kurka od niego wycałowała! No chyba go pogięło! Potem Daga, lepiej nie będę mówiła w jakiej sprawie :) i Igła, ale to wiecie.

-Słucham panie Siurak?-uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Kurek nie lubił jak ktoś go tak nazywał. Wkurzał się, ale ja lubiłam go trochę podenerwować.

-Tylko nie Siurak, ile mam ci mówić?-oburzył się siatkarz

-No dobrze Siuraku, już nie będę-roześmiałam się stając w holu hotelu LAWENDA

-Grabisz sobie...-parsknął-Gdzie jesteś? Jesteś już?

-Jestem w hotelu, właśnie wychodzę na miasto.-odpowiedziałam przekraczając próg budynku

-Przyjdź na trening, za 30 minut zaczynamy. Trafisz na halę?

-Nie wiem, powinnam. Jak nie to najwyżej będziesz mnie szukał.-wzruszyłam ramionami. Pogoda była taka piękna! Nawet gorąco nie było, i bardzo dobrze! Skierowałam się najprawdopodobniej w stronę krakowskiej hali. Nie wiedziałam gdzie ona jest, poszłam na chybił trafił. W razie co, spytam kogoś o drogę.

-Na pewno, jak ja sam wiem tylko tyle gdzie nasz hotel i hala.-zaśmiał się-Dobra, czekamy.

-Baj-rzekłam chowając komórkę do kieszeni spodenek.

Szłam przed siebie, lecz nigdzie nie widziałam tej gigantycznej hali. O ku***, jak się zgubiłam to koniec. Zagryzłam wargę, skręciłam w jedną alejkę, w drugą aż w końcu byłam zmuszona spytać kogoś o drogę.

(...)
Spóźniona wpadłam na ich trening i pognałam na trybuny. Chłopaki akurat grali, podzieleni na dwa zespoły. Jedni w białych koszulkach, drudzy w czarnych. Usiadłam wygodnie przyglądając się im. Niedaleko mnie siedziały jakieś nastolatki, które strasznie JARAŁY się Bartmanem, Wlazłym i Kurkiem. Słyszałam jak mówiły coś w tym stylu : "Ale z niego ciacho, Boże jak ja bym chciała by był ojcem moich dzieci".
Jezu, śmiać mi się zachciało, ale powaga musi być zachowana.

Igła zauważył mnie pierwszy, więc szturchnął Kurka mówiąc mu coś na ucho. Ten automatycznie skierował wzrok na trybuny i pomachał mi z uśmiechem, więc odwzajemniłam mu tym samym. Biedne dziewczyny, myślały że to do nich i zaczęły tak piszczeć, że musiałam zejść trochę niżej, bo moja głowa już nie dawała rady.

(...)
Po treningu wstałam z miejsca i stanęłam tuż za bandą. Krzysiek podszedł do mnie witając się a reszta chłopaków rozmawiała jeszcze o czymś z trenerami. Po chwili do kumpla dołączył nasz przyjmujący:

-Jesteś-szepnął całując mnie w policzek.

Wow, zatkało mnie. Zerknęłam tylko na Krzyśka, który postanowił odsunąć się w cień.

-Zmęczony?-spytałam lekko zaczerwieniona i oparłam się o bandę. Bartosz uczynił to samo, tyle że ja rękoma a ten łokciami, by móc spojrzeć mi prosto w twarz. Tak, jestem dosyć niska, więc sięgałam mu nieco ponad łokieć.

-To dopiero pierwszy trening dzisiaj, więc jeszcze nie.-utkwił wzrok w mych brązowych oczach- Idziemy na obiad?-zaproponował a ja znów poczułam w sobie lęk. Niech to szlag! Znowu mam się wycofać? Znowu mam dać mu kosza? Przecież nie wszyscy są tacy jak Artur, wiedziałam to dobrze a jednak się bałam. Bałam się bliskości z mężczyznami.

-Okej-pokiwałam lekko głową i szybko się odsunęłam. Bartek wyczuł, że coś jest nie teges, więc zrobił to samo i rzucił krótko:

-Poczekaj chwilę, lecę pod prysznic i pójdziemy.

Odprowadziłam go wzrokiem i wyszłam z hali. Poczekam na niego tutaj. Usiadłam na schodach przed wejściem chowając głowę w nogi.

Czy to tak już będzie zawsze? Mam już 25 lat, powinnam mieć faceta a nie mam. Być może powinnam mieć dziecko a też nie mam. Daga w moim wieku już dawno to wszystko miała. A ja? Wciąż żyję przeszłością, nie potrafię się od niej uwolnić. Nie potrafię? A może nie chcę... Nie wiem.


_____________________________
Kolejny, ale uwaga: czuję, że moja wena mówi na razie DO WIDZENIA! :D
W końcu, bo już się bałam! :)
Pozdrawiam was kochane i życzę miłego czytania :*
Monika

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rzeczywistość boli podwójnie.

-Powiesz mi co się stało?-spytałam spokojnym tonem kładąc dłoń na jej ramieniu. Ona ukryła twarz w dłoniach, po których ociekały łzy złączone z tuszem do rzęs.

-Jestem...jestem...-szlochała i położyła głowę na mych kolanach

-W ciąży, tak?-zmarszczyłam czoło i niepewnie pogłaskałam ją po głowie-Oj Zośka...-westchnęłam głośno kręcąc głową. Spędziłyśmy tak jakieś 15 minut. No i co ja mam z nią zrobić, co? Dziewczyna wskoczyła do łóżka dużo starszemu facetowi i od razu zaciążyła. Z jednej strony było mi jej szkoda, ale z drugiej pomyślałam sobie, że to niezła nauczka.

-Musisz powiedzieć tacie i Zbyszkowi.-stwierdziłam po długim czasie a ona natychmiast poderwała głowę do góry.

-Nie ma mowy.-otarła łzy rozmazując tym samym cały make-up na twarzy

-Musisz-powtórzyłam stanowczo- Tata cię utrzymuje, więc musi wiedzieć, że będzie dziadkiem a Bartman...

-Ojciec mnie wyrzuci z domu przecież-i znowu zaczęła płakać jak bóbr. Przymknęłam powieki próbując coś wymyślić, ale niestety nic nie chciało wpaść mi do głowy.

-Dobra, to najpierw pogadamy ze Zbyszkiem, zobaczymy jak zareaguje, ok?-zaproponowałam choć...no jaka mogła być reakcja Zbycha? No jaka? Wiadomo przecież, że albo nie uwierzy, albo każde jej się wypchać...Ruda pokiwała głową wyciągając z torebki zdjęcie z USG, na którym widać było miesięczne cudeńko. Uśmiechnęłam się pod nosem, tak by Zosia tego nie zauważyła. Wstałam i wyszłam do kuchni biorąc ze sobą telefon. Wybrałam numer do Bartosza:

-Cześć. Mógłbyś przesłać mi numer do Zbyszka Bartmana?-spytałam, choć nie wiedziałam czy go otrzymam, bo niby dlaczego miał mi go dać? Przecież Zibi mnie nie zna, więc mógł sobie nie życzyć by ktoś obcy posiadał jego prywatny numer.

-Hej. Numer do Zbycha??? A po co ci jeśli mogę wiedzieć?

Zastanowiłam się długą chwilę czy powinnam mu powiedzieć, ale pewnie jakbym tego nie zrobiła to by mi nie dał.

-Bo...no bo...mam tu dziewczynę, która...no...

-Nooo....???

-No jest z nim w ciąży i nie ma jak się skontaktować.-rzekłam wyglądając zza rogu na koleżankę, która chyba usnęła

-Co kurwa?!-zszokowany Bartosz aż krzyknął mi do słuchawki

-Weź nie krzycz tylko prześlij mi go SMSem, czekam, pa.-i się rozłączyłam. Nie minęła minuta a już SMSik z numerem do mnie przyszedł

"654123987, tylko nie mów mu od kogo dostałaś."

"Ok,ok."-odpisałam i zaraz połączyłam się z numerem atakującego. Przedstawiłam się jako dziennikarka chcąca przeprowadzić z nim wywiad. Długo musiałam go prosić, ale w końcu się udało. Umówiłam się z nim na jutrzejszy dzień, tj środę, 30. lipca w Rzeszowie, gdzie aktualnie pomieszkiwał w sezonie reprezentacyjnym. Obudziłam Zosię mówiąc jej o wszystkim, nie zareagowała entuzjastycznie.

(...)
Wróciła do domu a ja wciąż byłam z nią myślami. Nie wiem, ale czułam się winna. Głupie prawda? Przecież ona jest prawie że dorosła i wie co robi, ale miałam ją pilnować, a nie zrobiłam tego. Wiedziałam, że pan Henryk (jej ojciec) będzie miał pretensje.

(...)
Po pracy wyjechałyśmy do Rzeszowa. Całą drogę Maciejewska była rozdrażniona, źle się czuła. Jak to w ciąży.

Gdy zajechałyśmy pod umówioną restaurację, ona nie chciała wyjść na zewnątrz.

-No dalej, on już pewnie tam siedzi i czeka-rzekłam odpinając pas bezpieczeństwa

-Boję się-szepnęła odgarniając włosy na bok

-Chodź, będę niedaleko w razie coś.-posłałam jej lekki uśmiech i poszłyśmy do Stelli, owej restauracji.

Przy stoliku siedział nasz atakujący pijąc kawę, był święcie przekonany, że zaraz podejdzie do niego dziennikarka a tu niespodzianka. Usiadłam przy innym stoliku zamawiając wodę a Zofia powolnym krokiem ruszyła w jego stronę. Przyglądałam się im uważnie. Zbyszek był bardzo zdziwiony, nie wiedział o co chodzi, chciał wstać i wyjść, ale Ruda go powstrzymała. Mówiła cicho, nie mogłam usłyszeć o czym gadają. Widziałam tylko jak łzy ponownie spływają po jej policzkach a on skrył twarz w dłoniach i po chwili poderwał się mówiąc:

-Nie wrobisz mnie w żadnego bachora!-wykrzyczał tak, że wszyscy obecni to usłyszeli i wyszedł z hukiem.

Co za gnojek! Ja rozumiem, że mógł być zszokowany, ale tak traktować dziewczynę? Zostawił ją samą, totalnie się załamała. Później, kiedy o ciąży dowiedział się jej tata było jeszcze gorzej. Co prawda nie wyrzucił jej z domu, jak to wcześniej młoda myślała, ale był na nią potwornie zły. Poza ojcem Zośka nie miała nikogo innego w Bełchatowie. Jej mama zmarła wiele lat temu na raka, a dziadkowie są w Warszawie.

(...)
I tak nadszedł sierpień, ostatni miesiąc wakacji a co za tym idzie coraz mniej czasu do MŚ w siatkówce. Michał dochodził do siebie, ale jak wiadomo wciąż miał rehabilitacje. Zosia już chyba pogodziła się z myślą, że zostanie nastoletnią matką a jej ojciec z tym, że na wiosnę będzie dziadkiem. Zbyszek "wypiął dupę" na nastolatkę, nie obchodziło go to co dzieje się z matką jego dziecka. Cóż...

Zastanawiacie się co ze mną i Bartoszem?
A no to jest tak, że dzwonimy do siebie, gadamy przez Skype'a kiedy tylko możemy. Niedługo, bo już 16.sierpnia zobaczymy się w Krakowie na meczu. Szczerze? Nie mogę się doczekać! Winiarscy ciągle dopytują o NAS. Ej, ej! Ale NAS nie ma, jestem tylko JA i ON! Przeraża mnie jak tak o nas mówią. O patrzcie, i mi w nawyk to już pomału wchodzi.

Nawet ostatnio się dowiedziałam skąd Bartosz wiedział gdzie pracuję. Wiecie, chodzi o tę sytuację jak wysłał mi kwiaty do salonu. Otóż, mój najukochańszy, najcudowniejszy szwagier pod słońcem wysłał mu adres SMSem. Szkoda słów na Winiara, ale Dagmara też w tym wszystkim macza palce. Dobrze, że rodzice o niczym nie wiedzą :)


___________________________
Tempo dodawania rozdziałów zostawię bez komentarza :D
Lewandowska-Janowicz-Winiarska, dla takiej czytelniczki to i 5 rozdziałów dziennie mogłabym wstawiać :P

Uśmiecham się do Ciebie, przez Ciebie i dzięki Tobie.

Joaśka dała Zośce nieźle popalić. Nie zwracała uwagi na to, że nie są same, na to, że wszyscy na nie patrzą.
Po wszystkim blondynka powiedziała do mnie "Przepraszam" i wyszła zostawiając płaczącą Zofię. Wstałam z kanapy, na której siedziałam podczas trwania kłótni, nie...chyba nie można tego tak nazwać, gdyż to był krzyczący monolog Joanny. Podeszłam do klienta by dokończyć jego fryzurę. Maciejewska oparła się o ścianę a po jej policzkach ściekały łzy. Gdy z salonu wyszli klienci od razu się do niej zwróciłam:

-No i czego wyjesz?! Dobrze ci tak!-krzyknęłam na nią niczym matka na dziecko a ona dławiła się łzami

-To samo wyszło.-ukucnęła pod ścianą chowając głowę w nogi

-Samo wyszło?! Dziewczyno, co ty mówisz w ogóle? Zbigniew jest starszy od ciebie o 10 lat i ma narzeczoną! Miał narzeczoną...-zelżałam z tonu łapiąc się za głowę. Karina usiadła z boku, nie była w temacie, więc uważnie przysłuchiwała się nam. Ruda spojrzała na mnie z dołu, na jej twarzy wymalowany był wstyd.

-Myślałaś, że on z tobą będzie?-zaśmiałam się-Błagam cię...-machnęłam ręką i zdjęłam fartuch wieszając go na wieszaku na zapleczu. Zbliżał się koniec mojej zmiany, więc zaczęłam kierować się do wyjścia.

-Przepraszam, przepraszam! Czy tu pracuje pani... Flawia Stęplewska?-spytał doręczyciel wchodząc do salonu fryzjerskiego z ogromnym koszem fioletowych i pomarańczowych róż. Było ich chyba z 40, nie wiem nie liczyłam, ale tak na oko musiało ich tyle być. Szefowa poderwała się z miejsca podchodząc bliżej by przyjrzeć się pięknemu podarunkowi. Z zachwytu nachyliła się by je powąchać, to samo uczyniła Zocha.
Uniosłam brwi do góry i zakrywając usta dłonią po chwili stwierdziłam:

-To ja, ale...od kogo to?

-A nie wiem, nie wiem. Pewnie w środku jakaś karteczka będzie. Proszę tu pokwitować.-rezolutny, młody mężczyzna podał mi podkładkę, na której były przeróżne kartki i długopis. Złożyłam podpis a gdy facet miał już wychodzić dodał:

-Ale musi być panią oczarowany, takie kolory róż...-pokręcił głową z uśmiechem-Do widzenia!-machnął ręką na pożegnanie i wyszedł zamykając za sobą drzwi

-Flawia no, szybko szukaj karteczki, nie jesteś ciekawa od kogo te piękne róże?-szefowa skierowała się do mnie z ogromnym uśmiechem, więc nachyliłam się i zaczęłam w nich szperać. Jest! Mała karteczka a w środku napis:

"Zapomniałem poprosić cię o numer, oto mój :)
522225111
Czekam na kontakt! :)
B.K."

-Wariat...-uśmiechnęłam się od ucha do ucha chowając kartkę do kieszeni spodni. Skąd on wiedział gdzie ja pracuję, hmm? Nie mówiłam mu nic o sobie, więc nie mógł wiedzieć...
Karina pomogła mi włożyć cudowny koszyk do samochodu i pojechałam do domu.
Postawiłam to w salonie, przy drzwiach balkonowych i przez 5 minut stałam przyglądając się temu.
Wieczorem, kiedy miałam kłaść się spać postanowiłam napisać SMSa, wzięłam komórkę i zaczęłam:

"Dziękuję za piękne kwiaty panie B.K :) Pozdrawiam, F.S."

(...)

Czas mijał szybko, aż za szybko. Nasi przemknęli do final six, ale to już wiecie:)
Mecz o złoto przegrali z nikim innym jak z samą Sborną. 3:0 dla Rosjan, a u nas taka radość.

"Wygraliśmy srebro", "Debiut Antigi-srebro Ligii Światowej"-tak brzmiały nagłówki gazet i takimi słowami rozpoczynały się każde wiadomości w kraju.

Chłopcy byli przeszczęśliwi, że po tylu niepowodzeniach udało im się pokazać, że nadal są WIELCY.
Fani siatkówki ani chwilę w to nie zwątpili, byli ze swoją drużyną w czasie kiedy nic im nie szło.

Tego dnia, kiedy Polska grała finałowy mecz z Rosją, siedziałam u Winiarskich i razem kibicowaliśmy naszej drużynie. Nawet biedny Michał, który dopiero co wrócił ze szpitala po operacji i teraz ma rehabilitacje.

-Jeeeeeessssst!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-obie z Dagmarą skakałyśmy po całym salonie jak wariatki a Michał siedząc na kanapie klaskał w dłonie.

-Mamy to!-krzyknął Winiar a po chwili usiadłyśmy w spokoju by posłuchać wywiadów z chłopakami.

-Drodzy państwo, obok mnie stoi Bartosz Kurek, najlepszy przyjmujący Ligi Światowej. Bartosz, jak nastroje?-Tomasz Swędrowski przystawił Kurkowi mikrofon do ust a ten z radości zaczął krzyczeć i tańczyć co wywołało rozbawienie wśród nas i osób zgromadzonych tam we Włoszech.

-No i wszystko jasne, widzicie państwo-zaśmiał się Swędrowski

-Czujemy się wspaniale, wracamy do czołówki. To był trudny turniej, wszystkie drużyny są w wysokiej dyspozycji, widać to było dzisiaj po Rosjanach. Dali nam trochę w tyłek, ale jesteśmy zadowoleni!-mówił podekscytowany siatkarz wciąż dotykając srebrny medal wiszący na swojej szyi

-Niedługo Mistrzostwa Świata, jak nastroje przed imprezą, która rozegra się na naszej ziemi?

-Nie chcemy zapeszać, chociażby dlatego, że 2 lata temu przed IO było podobnie, ale mamy nadzieję, że będzie dobrze-pokiwał głową śmiejąc się

-Chciałbyś coś powiedzieć jeszcze do kamery?-dopytał dziennikarz

-Tak, tak! Winiar, wiem że nas oglądasz! Jesteśmy z tobą!-mówił patrząc do kamery-A ten medal chciałbym zadedykować mojej znajomej...-chwycił w dłoń zdobycz i uśmiechnął się szeroko-Flawio, to dla ciebie.

Słowa Kurka wywołały gwizdy u mego szwagra i siostry a ja robiąc się lekko czerwona uśmiechnęłam się szeroko.

-Dziękuję za krótki wywiad, gratuluję!-dokończył Tomasz a Bartosz zniknął z ekranu i zaraz pojawił się na nim Możdżonek.

-Noo, medal dedykuje Flawii...-poruszał zabawnie brwiami Winiarski a ja rzuciłam w niego poduszką

-Nie chwaliłaś się-siostra szturchnęła mnie w ramię

-Bo nie ma czym-wzruszyłam ramionami a uśmiech nie schodził mi z twarzy.

(...)
Końcówka lipca, akurat byłam w domu i pichciłam obiadek kiedy ktoś zapukał do mych drzwi. Jakie zdziwienie pojawiło się na mej twarzy kiedy zorientowałam się, że to Zośka. Znowu zapłakana, rozhisteryzowana, mówiła coś, ale nie mogłam jej zrozumieć.

-Tata mnie zabije!-wydusiła przez łzy siadając w salonie na kanapie

Usiadłam obok niej chcąc dowiedzieć się czegoś więcej.



_______________________________
Chcecie trochę tej mojej weny? oddam za darmo!!!! :D
No nie mogę już normalnie, muszę siadać i pisać, najchętniej to bym wstawiała po kilka rozdziałów dziennie :D
Boże, to kto ją chce? :P
Pozdrawiam, Monika :*

niedziela, 20 kwietnia 2014

Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi.

Co za kolejka! Ustawiłam się za pewną blondynką trzymając w dłoni notesik i wyjrzałam przed nią by spojrzeć ile dziewczyn przede mną stoi. Zapowiada się dłuugie oczekiwanie.
(...)
Przechodziłam z nogi na nogę już nieco zniecierpliwiona. Ziewałam, z trudem utrzymywałam otwarte oczy. Boże, skoro ja się zmęczyłam staniem w kolejce to ja nie chcę wiedzieć co czują ci biedni siatkarze po meczu kiedy jeszcze muszą rozdawać autografy i pstrykać sobie fotki z fanami a także udzielać wywiadów.

Bartosz stał z markerem w dłoni i jak automat pytał tylko : "Dla kogo autograf?" "Proszę bardzo".
Gdy nadeszła moja kolej, podałam mu otwarty notesik a on spytał:
-Imię?

-Flawia-odpowiedziałam uśmiechając się pod nosem. On szybko podniósł wzrok, który od pewnego czasu miał spuszczony w dół.

-Dla Flawii-podpisał i oddał mi moją własność a ja grzecznie podziękowałam i odeszłam na bok by przepuścić tłum, który stał za mną.

"Bartosz Kurek dla Flawii. Poczekaj chwilę pod halą."-tak brzmiał wpis. Kiedy go odczytałam zastanowiłam się sporą chwilkę, czy aby powinnam. Zrobiłam to o co mnie prosił. To nic, że czekałam prawie 2 godziny.

Siedziałam na tej samej ławce, na której gadaliśmy po południu. Wybiła godzina 23:45, okropnie marzłam na zewnątrz. Siedziałam obejmując się rękoma i lekko szczękając zębami. Poczułam nagle, że zrobiło mi się cieplej. Czemu? Bo ktoś narzucił  mi biało-czerwoną bluzę z napisem POLSKA na plecy. Odwróciłam się do tyłu a na mej twarzy zagościł lekki uśmiech:

-Jeszcze chwila a bym poszła do hotelu.

-Przepraszam, że musiałaś tu marznąć, nie myślałem, że to aż tak się przeciągnie. Jeszcze jakaś babka z CIACHA.NET zaczepiła mnie bym odpowiedział jej na jakieś pytania-zaśmiał się i usiadł obok mnie

-Ciacha?-roześmiałam się i poklepałam go po plecach-Nie noo, rozrywany jesteś widzę.-puściłam mu oczko

-Nie śmiej się, ty wiesz jakie oni pytania zadają?-wywalił gały kręcąc głową. Przeniósł wzrok na mnie i po chwili ciszy zaczął:

-Masz może ochotę na gorącą herbatę? Tu niedaleko jest kawiarnia, czynna do 1 w nocy.

Niepewnie zerknęłam na niego kątem oka by zaraz utkwić wzrok w gwieździstym niebie. Kurek odchrząknął głośno i tak przez 10 minut siedzieliśmy w ciszy. Przyjemnej ciszy.

Nie poszliśmy na herbatę, ale podprowadził mnie pod sam pokój hotelowy. Pożegnaliśmy się zwykłym "Dobranoc" i każde z nas poszło w swoją stronę.

-A tej znowu nie ma-przeczesałam wzrokiem całe pomieszczenie i szybko poszłam pod prysznic.

(...)

Znowu to samo. Wychodzę ze szkoły, jest późne, zimowe popołudnie. Wszędzie ciemno i zimno. Idę w grubej kurtce, kozakach z torbą Adidasa przewieszoną przez ramię kierując się do domu. Podjeżdża  czarny Peugeot a w nim mój dobry kolega, który chodził do LO. Zaproponował mi podwózkę, więc się zgodziłam. Wolałam jechać niż iść taki kawał drogi po lodzie i śniegu w mrozie.
Gadało nam się bardzo dobrze, jak zwykle z resztą. Oboje z Arturem żartowaliśmy, rozmawialiśmy o ostatnich sytuacjach w szkole. Nie przypuszczałam, że... W życiu bym się tego nie spodziewała. Nie sądziłam, że mnie coś takiego spotka, a na pewno nie ze strony Artura, którego znałam od podstawówki.

Po paru minutach Artur zjeżdża do miejskiego lasu i...

(...)
Zerwałam się z łóżka cała zapocona, moje serce waliło jak oszalałe. To wraca, wciąż bez ustanku wraca.
Minęło już 8 lat od tamtego wydarzenia a ja wciąż to przeżywam...Mimo że po całym zdarzeniu przez 2 lata leczyłam się u psychologa i psychiatry biorąc leki psychotropowe by czasem nie zrobić czegoś głupiego...
Cały czas mam przed oczami chłopaka, który zamyka samochód od środka i zdziera ze mnie ubrania...
Krzyk, płacz. Nikt mnie nie słyszy.W jednym momencie mój najlepszy kumpel zrujnował mi całe życie, pozbawił mnie tego co chciałam stracić w przyszłości z odpowiednim mężczyzną... Potem ucieczka. Jestem pobita, zakrwawiona, na sobie mam tylko podartą podkoszulkę i rozerwane spodnie.

(...)
Szpital, policja, zeznania, niekończące się sprawy sądowe i ta ostatnia...kiedy sąd skazał go na 3 lata więzienia...
To był ciężki czas zarówno dla mnie, jak i moich najbliższych. Od tamtej pory nie miałam chłopaka, choć miałam na to szansę nie raz. Ciężko się z tym żyje.

(...)
Pobiegłam do łazienki by się ochłodzić pod zimną wodą. Odkręciłam kurek mocząc twarz. W mych oczach zaszkliły się łzy.

Kiedy wyszłam z łazienki do pokoju raczyła wejść Zośka. Dziwnie zachowująca się położyła się do łóżka.

-Ty wiesz, że jest 20 po 3 ?-zapytałam stając nad nią- Gdzie ty się podziewałaś?

-Czekałam na autografy-szepnęła odwracając się na drugi bok. Poszłam w jej ślady i także wróciłam pod kołdrę, jednak już nie zasnęłam.


Rano wróciłyśmy do Bełka, podrzuciłam koleżankę do domu a sama udałam się do swojej siostry. Zaparkowałam pod domem Winiarskich gdzie już po dworze latał Oli a rodzice z maleństwem siedzieli na tarasie. Michał, który poruszał się za pomocą kul, wylegiwał się na leżaku a Dagmara karmiła syna owocowym deserkiem.

-Kogo me przepiękne oczęta widzą! Jak na meczu było?-Winiar rezolutnie wyszczerzył ząbki i wskazał na miejsce obok siebie bym usiadła

-No już, już. Te twoje oczy wcale nie są takie ładne-pokazałam mu język siadając obok tego przygłupa

-Nie gadaj, wszystkie laski lecą na moje oczy-stwierdził z powagą przyjmujący a jego żona parsknęła śmiechem

-Ja na pewno na nie nie poleciałam-pokiwała głową wycierając Antosiowi buźkę

-Tak sobie mów, a kto mówił, że "nic mnie tak nie jara jak oczy Winiara", co? -zacytował słowa Dagmary sprzed ładnych kilku lat kiedy dopiero się poznali. Przysłuchiwałam się ich rozmowie śmiejąc się pod nosem. Daga spojrzała na niego z niedowierzaniem

-Nie wymyślaj! To ty się za mną uganiałeś! Ja mówiłam, żebyś dał mi spokój a ty żeś się jak rzep do psiego ogona uczepił i w końcu nie miałam wyjścia i musiałam się zgodzić.-pokiwała głową a Michał się roześmiał szykując już odpowiedź. Postanowiłam to przerwać, bo ze śmiechu zaczął boleć mnie brzuch

-Okej, okej. Już wszystko wiem, Daga jarała się twoimi oczami, ty uczepiłeś się jej jak rzep, dla świętego spokoju się zgodziła być z tobą i z czegoś takiego wyszedł mały Olo. Sprawa wyjaśniona-rozbawiona sięgnęłam po jabłko leżące na stole.


-A jak na meczu się podobało?-zapytała nagle moja siostra

-Zajebiście było-wydukałam z pełną buzią- Szkoda, że nie grałeś szwagierski.

-Niestety...-westchnął głośno, ale nie wytrzymał i zaraz musiał coś powiedzieć-Kurek jest wolny!

Zatkało mnie, nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Daga uśmiechnęła się pod nosem a ja siedziałam z otwartą buzią przez kilka sekund zanim coś wydusiłam:

-Jaki Kurek? Kto to Kurek?

Misiek strzelił sobie facepalma i spojrzał na żonę

-Ona serio, czy tylko głupią udaje? Wy w ogóle obie z jednej produkcji pochodzicie?-pokręcił głową z rozbawieniem a ja zaraz stuknęłam go z pięści w bark

-Aua!-złapał się za bok i po chwili mi oddał

-Uważaj, bo zaraz ci tak przyłożę, że już nigdy, ale to nigdy piłki na boisku nie odbijesz.-mając kamienną twarz uszczypnęłam go w brzuch

Winiarska przyglądała się temu z boku postanawiając nas rozdzielić. Posadziła mnie obok siebie i pogroziła nam obu palcem jak dzieciom w przedszkolu.

-Wy oboje niedorobieni jesteście-wywaliła śmiejąc się, więc dołączyliśmy do niej.

I jak tu z takim czubkiem wytrzymać, co?! :) Nie wiem co Daga w nim widzi. Przecież to taki jakiś... Ech, jedyne co potrafi to ładne dzieci robić :P

(...)

W poniedziałek powrót do rzeczywistości. Praca! Moja kochana praca.
Strzygłam akurat pewnego pana, obok mnie stała Zosia przyglądając się temu co robię a szefowa nakładała kobiecie farbę na włosy.

Nagle do salonu wpadła wysoka, szczupła blondynka.

-To ty kurwo przespałaś się z moim facetem!-podbiegła do mnie ciągnąc mnie za ramię. Spojrzałam na nią przerażona, zupełnie nie wiedząc o co chodzi.

-Słucham? Ja nie wiem o czym pani mówi!-odeszłam na bok a klienci włącznie z Kariną i Zośką przyglądali się nam z boku.

-Nie wiesz? Ślub mieliśmy brać w październiku a ty jeden raz na mecz pojechałaś, jeden jedyny raz i rozpieprzyłaś mój związek!-wymachiwała łapami o mało co nie uderzając mnie

-Ale z jakim facetem?! Kim pani jest?-krzyknęłam a kiedy blondynka ściągnęła okulary skapowałam już o co biega.- Pomyliła mnie pani z kimś, to chyba chodzi pani o tamtą dziewczynę-wskazałam palcem na rudą a ona przełknęła głośno ślinę.

Wiem, że zachowałam się jak świnia, ale to co zrobiła Maciejewska było...
 No jak mogła przespać się z Bartmanem??? No jak? Już wiem czemu po meczu wróciła tak późno do pokoju!
Poznała go w piątek i po kilku godzinach poszła z nim do łóżka. Brak słów, totalny.



_______________________________
I znowu nie dotrzymałam słowa! Miał być w przyszłym tygodniu a mnie taka wena ogarnęła, że nie mogę jej opanować!!!! :D Muszę się jej jakoś pozbyć chyba :P
Rozdział dla wszystkich moich czytelniczek :)
Już nie piszę kiedy pojawi się następny, bo znając mnie to... :D Same już chyba wiecie :*
Pozdrawiam Was, do następnego :)
Monika

sobota, 19 kwietnia 2014

Bo choć zapomniał o nas świat, mokrzy od stóp do głów nie tracimy nadziei.

Czułam się jakbym w jednej chwili złapała Pana Boga za nogi. Nigdy w życiu o czymś takim nie marzyłam. Byłam raz czy dwa na meczu PGE Skry Bełchatów, akurat wtedy grali z Politechniką Warszawską i AZS Częstochowa... Wtedy  też miałam przyjemność dostać autograf od Mariusza Wlazłego i Pawła Zatorskiego, ale na tym się skończyło. Nie  rozmawiałam z żadnym siatkarzem,  nie licząc mego lekko przygłupiego szwagra :) Oczywiście PRZYGŁUPIEGO w pozytywnym tego słowa znaczeniu, o ile takie istnieje :).

Po zapoznaniu szybkim krokiem ruszyłyśmy na 2. piętro bydgoskiego hotelu, by już nie daj Boże nie wpaść czasem na innego siatkarza. Dość wrażeń jak na jeden dzień!

Zosia rzuciła się na łóżko wzdychając głośno.

-Nie no...jak ja Zbyszka Bartmana nie poznam to się zabije.-przymknęła powieki a ja usiadłam na swoim wyrze, które stało po drugiej stronie pokoju.

-Weź ty...-zaśmiałam się i pokręciłam głową z niedowierzaniem. W mojej głowie zaczęły się układać przeróżne scenariusze na dzisiejszy wieczorny mecz. W końcu gramy z Bułgarami. Tymi samymi, z którymi przegraliśmy rok temu na Euro. Pamiętacie ten mecz? Ten tie-break, kiedy Kurek przeleciał pod siatką, te łzy smutku chłopaków... A prowadziliśmy przecież na początku 2:0. Miałam nadzieję, że dziś wygramy. W sumie nie było by to zbytnio znaczące, bo dzięki wygranej wychodziliśmy z pierwszego miejsca a jakbyśmy przegrali to wtedy z drugiego, jednak wiadomo że chłopaki na swojej ziemi przed swoimi kibicami chcieli zagrać świetny, zwycięski mecz.

-O czym tak myślisz?-wystrzeliła po chwili ciszy rudowłosa. Z pozycji leżącej podniosła się by po chwili usiąść po turecku

-O meczu, jaki wynik obstawiasz?

-No jak to jaki?! 3:0!-wyszczerzyła oczy poprawiając fryzurę-Myślisz, że nie damy rady Bułgarom?!-spytała z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy

-Nie wiem, ostatni przegraliśmy 3:2.-wzruszyłam ramionami

-Więcej optymizmu dziewczyno!-wstała z łóżka podchodząc do okna.

Położyłam się wygodnie i przymknęłam oczy. Chyba przysnęłam, nie wiem. Zrobiło mi się tak przyjemnie...
(...)

Zerwałam się patrząc na zegarek wiszący na ścianie. Wskazywał on dopiero 15:18. Do meczu było jeszcze sporo czasu, ale jak się po chwili zorientowałam zniknęła gdzieś Zośka. W pierwszej chwili pomyślałam, że poszła do łazienki, lecz i tam jej nie znalazłam. Co ona? Gdzie ona? Wyszłam na korytarz patrząc raz w lewo, raz w prawo. Zauważyłam tylko pewną brunetkę, która wyglądała jak dziewczyna Michała Kubiaka. Postanowiłam do niej podejść.

-Przepraszam! Widziała pani może taką niską, rudowłosą dziewczynę?

Monika odwróciła się w moją stronę i przyjrzała mi się uważnie.

-Tak, poszła na dół.-pokiwała głową a kiedy z jej pomieszczenia dobiegł płacz niemowlęcia szybko udała się do środka. To chyba Polcia.... Raczej na pewno to była ona!

Zeszłam na dół, obeszłam pierwsze piętro mijając kilku Brazylijczyków. Udawałam, że nie zwracam na nich uwagi, choć korciło mnie by poprosić o fotkę, autograf... To chyba naturalne? :)

"Zgubiłam ją! Jej ojciec mnie zabije, a miałam ją pilnować! Boże, ona nie zna Bydgoszczy, pewnie ktoś ją porwał, zgwałcił albo zabił!"-po mojej głowie zaczęły toczyć się przeróżne myśli, przypomniały mi się słowa jej taty, który powierzył mi ją mówiąc, że mam jej strzec jak oczka w głowie... No niech to!
Chodziłam tak kilkanaście minut pytając kogo popadnie...
Nie uwierzycie gdzie ją znalazłam. Pogrzało ją już całkiem!
Weszłam do hotelowego baru, patrzę a tu ona z Bartmanem. Rozmawiają sobie w najlepsze jakby znali się dobrych parę lat.


-Wariatka-szepnęłam pod nosem i chlasnęłam się z otwartej dłoni w czoło. Zaczęłam się zastanawiać czy czasem gdzieś tu nie ma Joasi Michalskiej, przecież jakby to zobaczyła to wolę nie myśleć co by się działo. Odwróciłam się na pięcie z zamiarem wyjścia na zewnątrz, pooddychania trochę świeżym powietrzem. Przycupnęłam na ławce w parku, który znajdował się przed hotelem. Uniosłam twarz do góry chcąc łapać promienie słoneczne.

-To mówisz, że jesteś siostrą Dagmary, tak?-wysoki ciemny blondyn dosiadł się do mnie a ja przeniosłam na niego wzrok. Słońce strasznie mnie oślepiało, więc do końca nie byłam pewna z kim gadam. Podniosłam rękę do góry, by choć trochę przysłonić blask.

-Nooo ja nic takiego nie powiedziałam...-zaśmiałam się pod nosem kiedy uświadomiłam sobie, że obok mnie siedzi Bartosz zwany Siurakiem :)

-Nie musiałaś, jesteście bardzo podobne do siebie.-posłał mi delikatny uśmiech opierając się wygodnie plecami o oparcie ławki

-Serio? A wszyscy mówią, że Daga do ojca podobna a ja do matki, zawsze tak było, kto by nas nie zobaczył, mówił że my do siebie nie podobne. Jesteś pierwszy.-roztrajkotałam się poprawiając okulary na nosie.

-No co ty? Wyglądacie jak bliźniaczki, takie bardziej dwujajowe, bo jednak trochę się różnicie.-zapewniał kiwając głową

-Nie macie teraz treningu albo coś?-uniosłam brew do góry. Poczułam, że jakoś za dobrze nam się rozmawia, więc szybko zmieniłam temat

-Za godzinę. Przyjdziesz? To znaczy...przyjdziecie?-poprawił się drapiąc po kilkudniowym zaroście na twarzy. Podobało mi się to. Jego zarost ma się rozumieć :)

Zmarszczyłam czoło i spuściłam wzrok

-Emm...raczej nie...nie chcę wam przeszkadzać. Będę na meczu. Będziemy.

-Przeszkadzać? No coś ty, lubimy jak ktoś siedzi na trybunach.- przechylił głowę na bok trąc dłońmi o swe uda.

-Muszę już iść-rzuciłam podnosząc się z ławki-Cześć.-oddaliłam się, ale po chwili stanęłam i skierowałam się ponownie w stronę siatkarza

-Nie boicie się, nie czujecie presji?

Bartosz wstał wsuwając ręce do kieszeni spodenek. Przyjrzałam się mu dokładnie i zrobiłam mały krok w tył.

-Chociaż po ostatnich porażkach świat o nas trochę zapomniał, my i nasi wierni kibice nie tracimy nadziei. Staramy się by było dobrze.-stwierdził poważnie a ja słuchając tego mimowolnie uśmiechnęłam się szeroko i pomachałam mu oddalając się do hotelu, teraz już naprawdę.


Bartek wydawał się być fajnym facetem. Inteligentnym, z poczuciem humoru, miłym...potrafił gadać z kobietami. Kurcze, ktoś by mi pewnie powiedział: Laska, dużo nie myśl, tylko pokaż swoje wdzięki i korzystaj z okazji, bo taka może się już nigdy nie przydarzyć! Jednak ten ktoś nie zna mojej historii. Nie wie, że kiedyś przeżyłam coś co...Ech...może o tym kiedy indziej? Nie lubię o tym gadać.

Zośki wciąż nie było. Nie wiem dokąd polazła. Z resztą...jest dużą dziewczynką, poradzi sobie.
Nie poszłam na trening chłopaków. Wolałam posiedzieć w samotności.
Mecz Polska-Bułgaria miał rozpocząć się o 20:00, więc jakoś pół godziny przed czasem zameldowałam się na hali w koszulce z nr 2, którą swojego czasu otrzymałam od Michała w prezencie gwiazdkowym. Kochanego mam szwagra, co ? :D

Hala Łuczniczka sprawiła na mnie ogromne wrażenie. Przeciskając się przez tłumy kibiców szukających swoich miejsc, w końcu dotarłam na swoje krzesełko. Aha! Mogłam się domyśleć. Siedziałam koło Hani, narzeczonej Możdżonka, Moniki Bronowickiej i Iwony Ignaczakowej. Popatrzyły na mnie lekko zdziwione, ale nic nie powiedziały. Na parkiecie rozgrzewali się nasi i Bułgarzy. Odbijali w parach piłkę, byli bardzo skoncentrowani. Nie wiem czemu, ale zaczęłam szukać wzrokiem Bartka, nie odnalazłam go. Być może nie wszedł jeszcze na boisko.

-Siema, jestem!-krzyknęła Zosia siadając koło mnie

-Miło cię widzieć-sarknęłam i natychmiast się jej przyjrzałam-A ty skąd masz koszulkę z 9ątką?-zmarszczyłam brwi

-Od Zbyszka, fajny facet.-uśmiechnęła się tajemniczo a ja rozdziawiłam buzię i pokręciłam głową.

Ciekawe...

Punkt 20, na boisko weszły obie reprezentacje. Po wysłuchaniu bułgarskiego hymnu przyszła kolej na nasz. Nie mogłam się tego doczekać. Chciałam jak najszybciej przeżyć tę chwilę. Zaczęło się. Wszyscy kibice zaczęli śpiewać Mazurka Dąbrowskiego a capella. Ciarki przeszły mnie po plecach. Coś niesamowitego!

Wyjściowe szóstki wbiegły na boisko, nasi w składzie: Nowakowski, Możdżonek, Wlazły, Kurek,Kubiak, Zagumny i Ignaczak.

Rozpoczęło się. Pierwszy set przegraliśmy do 20.  Trener Antiga na rozegranie wpuścić Żygadłę.
1:1 w setach. Co za emocje! Trzecią partię zakończył Kurek dwoma świetnymi asami serwisowymi. Szał na trybunach. W 4. secie wynik 24:24, gramy na przewagi. Na zagrywce u Bułgarów Nikołow, w siatkę. Mamy piłkę meczową!!!
Nowakowski także popsuł, znowu remis.

Nie uwierzycie...wygraliśmy 3:1, ale w ostatniej partii 35:33! Co to był za mecz!

 Chłopaki podziękowali kibicom a potem zaczęli rozdawać autografy. Też się ustawiłam w kolejce. A co?! :)

-I jak, i jak?! Mówiłam, że wygrają!-ruda szła w podskokach w moim kierunku

-Nooo...-przeciągnęłam przeglądając autografy, które wzięłam od Marcina, Mariusza i Zbyszka.- Idę jeszcze do Kurka po podpis, idziesz?

-Byłam już, lecę do Zibiego-niedługo myśląc pobiegła przed siebie. I tyle ją widziano. Odprowadziłam Maciejewską wzrokiem i ustawiłam się w kolejce do Kurka.

Pierwszy raz przeżyłam coś takiego, to było nie do opisania. Śpiewy, tańce, skakanie na trybunach. Brak słów, nie zapomnę tego do końca życia i jeden dzień dłużej :)




__________________________________________
Taka wena mnie natchnęła, że zaczęłam pisać wczoraj i dzisiaj dokończyłam :). Miałam dodać w przyszłym tygodniu, ale nie wytrzymałabym! :) Sorry, że znowu tak szybko, ale teraz na serio. Na kolejny poczekacie do czwartku lub piątku!

Lewandowska-Janowicz-Winiarska :* 4you :P

Monika


czwartek, 17 kwietnia 2014

Spełniać swe marzenia i poznawać wartościowych ludzi

Koło 18 wróciłam do domu. Położyłam siatkę z zakupami na stole w kuchni i usiadłam na krześle wzdychając ciężko. Co za dzień! Klientów naszło się jak za komuny za kiełbasą... We trzy nie wyrabiałyśmy. Robiłam nawet dwie klientki na raz. Aż się sobie dziwię, że dałam radę!

Zdjęłam okulary z nosa kładąc je na blacie i zsunęłam japonki ze stóp. Zaczęłam szperać w reklamówce w poszukiwaniu mineralnej. Kiedy w końcu trafiła w me dłonie natychmiast ją otworzyłam i wypiłam pół zawartości. Nie pamiętam kiedy byłam tak wyczerpana. Poszłam szybko pod prysznic by się ochłodzić, umyłam głowę i zrobiłam demakijaż.

Chadzałam sobie akurat po salonie w samym szlafroku i z ręcznikiem na głowie kiedy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zmarszczyłam czoło i wolnym krokiem ruszyłam by je otworzyć.

-Siostra błagam, ratuj!- Dagmara powiedziała błagalnym tonem stojąc na klatce z Antkiem na rękach i Oliwierem, który stał tuż obok niej

-Cześć ciociu-uśmiechnął się Oli wchodząc do środka

-Cześć, cześć-pogłaskałam go po głowie i szybko przeniosłam uwagę na Winiarską

-Co jest? Wejdź.

Kobieta stanęła w przedpokoju a ja zamknęłam za nią drzwi. Popatrzyłam na nią pytająco.

-Muszę po Michała jechać do Bydgoszczy. Na treningu doznał kontuzji i nie jest w stanie grać. Przeszedł już badania i Stefan do mnie zadzwonił żebym go do domu zabrała.-rzekła zmartwiona zagryzając dolną wargę- Zajmiesz się chłopcami? Dzwoniłam do niani, ale nie jest w stanie przyjść...błagam cię...-w jej oczach zaszkliły się łzy a ja szybko przejęłam od niej niemowlaka

-Jasne! Jedź a ja z nimi zostanę. O nic się nie martw-zapewniłam chociaż oczy same ze zmęczenia mi się zamykały. Trudno! Wypiję mocną kawę i przejdzie. Trzeba pomóc siostrze, tak?!

Winiarska położyła dwie torby z rzeczami dzieci i szybko wybiegła z mieszkania. Szkoda mi jej, była poważnie przejęta. Nie dziwię się.

-Ciocia, mogę obejrzeć bajkę?- Oliwier podszedł do mnie unosząc główkę do góry by spojrzeć mi w twarz

-Oczywiście, włącz sobie-posłałam mu uśmiech i ruszyłam za nim do salonu. Położyłam Antosia na kanapie i pocałowałam go w policzek. Miał skubaniec mały dobry humor. Gaworzył, puszczał bańki z buźki. Zapluł sobie całą koszulkę.

-Olo, podasz mi torbę z rzeczami Antośka?-zwróciłam się do siostrzeńca, a on natychmiast poderwał się z miejsca i pobiegł do przedpokoju gdzie zostały torby.

Przebrałam Winiarskiego Juniora i założyłam mu śliniak, by się znowu nie zamoczył. Nakarmiłam go, Oliwierowi zrobiłam kanapki i kakao i chwilę później Antonii zasnął, więc położyłam go u siebie w sypialni.
Przebrałam się w piżamę i wróciłam do salonu siadając koło Oliego.

-Chodź, napuszczę ci wody do wanny a potem obejrzymy sobie "Samoloty"-zaproponowałam na co blondyn skinął głową i wskoczył do wanny. W tym czasie zrobiłam sobie kawy, by nie usnąć.

********
-Halo?-odebrałam telefon od siostry i stanęłam pod drzwiami łazienki

-Dopiero dojechałam do Bydgoszczy, jak chłopcy?

-Antoś śpi a ja z Olim oglądam bajkę, wszystko okej. A jak Michał?-spytałam i skierowałam się do ośmiolatka, któremu bajka bardzo się podobała

-Paskudna kontuzja, półroczna pauza...-westchnęła wsiadając z mężem do samochodu. Skrzywiłam się na samą myśl o tym co teraz siatkarz przeżywa

-Niedobrze... Jutro z rana przywiozę wam chłopaków, trzymajcie się!

********


Koło 24 poszliśmy spać. Daga by mnie zabiła gdyby się dowiedziała, o której poszedł spać jej syn, ale to taka nasza słodka tajemnica! :) W nocy Antoś często się budził, wyczuł że nie ma mamy, że nie śpi w swoim łóżeczku... Cała noc zarwana, ale złościć się na tego niebieskookiego słodziaka nie mogłam.

Około 7 rano ledwo przytomna zawiozłam Oliwiera i jego brata do rodziców.


********
-Cześć skarbie-rzekła Dagmara tuląc starszego syna a następnie przejęła ode mnie fotelik z młodszym synkiem -Grzeczni byli?

-Jak aniołki-uśmiechnęłam się- Winiar daje radę?-spytałam rozglądając się. Pewnie jeszcze spał, bo było cicho wokół.

-Śpi teraz. Za dwa tygodnie będzie miał operację kolana. Stara kontuzja się odezwała, ale teraz wyszła dużo poważniejsza sprawa-spuściła wzrok-Dzięki ci, nie wiem jak ci się odwdzięczę.-posłała mi czuły uśmiech

-Daj spokój, nie ma sprawy-kiwnęłam głową-Ucałuj i pozdrów Miśka od szwagierki, muszę lecieć. Cześć chłopcy!-pomachałam i wyszłam z pięknego, dużego domu Winiarów. Nie minęła chwila a siostra wybiegła za mną krzycząc bym się zatrzymała.

-Trzymaj, ja nie mogę jechać, weź ze sobą kogoś.-powiedziała dając mi dwa bilety na mecz.

-Niby kogo?-uniosłam brew do góry biorąc od niej wejściówki

-Np pana Teofila-zaśmiała się i ucałowała mnie w polik

********
Czas do piątku szybko zleciał. Spakowałam parę najpotrzebniejszych rzeczy i wsiadłam do auta by udać się na ostatni mecz fazy grupowej chłopaków. Kogo ze sobą zabrałam? Niee, na pewno nie pana Teofila, gdyż on siatkówki nie cierpiał! :) Zośka, rudowłosa z salonu zechciała pojechać razem ze mną. Sprawiłam jej wielką radość! Mi jakoś do śmiechu nie było, bo chciałam zobaczyć szwagra w akcji a tu takie coś. Kurde no! I jeszcze na mundialu nie zagra, niech to szlag! Po kilku godzinach jazdy stanęłyśmy pod hotelem, w którym miałyśmy przenocować do soboty.

******
-Dzięki Flawia, będę ci wdzięczna do końca życia-rzekła do mnie siedemnastolatka kiedy weszłyśmy do środka. Przeszłyśmy na TY, bo było mi bardzo głupio, kiedy mówiła do mnie na per pani.

-Nie mi a mojej siostrze, bo gdyby nie ona to i ja bym nie pojechała-stwierdziłam meldując nas w recepcji. Szłyśmy z kluczykiem od pokoju hotelowego rozglądając się dookoła."Jak tu pięknie" pomyślałam i po chwili poczułam jak się z kimś zderzyłam.

-Jezu, przepraszam najmocniej!-schyliłam się po klucz, który wypadł mi z rąk a kiedy się wyprostowałam nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zośka stała obok jakby zaczarowana nie odrywając wzroku od mężczyzny.

-Igła?!-wyszczerzyłam gały a nasz libero reprezentacji się roześmiał- To znaczy...pan Ignaczak?-poprawiłam się szybko i odchrząknęłam głośno

-Tak, Igła. Miło mi-posłał nam ciepły uśmiech i przywitał się serdecznie-A panie to...?-spojrzał na nas pytająco

-Zośka Maciejewska-ruda podała mu dłoń kiedy w końcu się ogarnęła

-Flawia Stęplewska, szwagierka Winiara-odparłam. Kiedy Krzysiek chciał coś powiedzieć nagle z dala dało się słyszeć głos kolejnego faceta.

-Igła! Z kim ty tam romansujesz? Ja wszystko Iwonce powiem, zobaczysz!-zaśmiał się ponad 2metrowy mężczyzna, jak się po chwili okazało Bartek Kurek. Zbliżył się do nas i obie nas ogarnął swym spojrzeniem.

-Ty mnie Iwonką nie strasz, patrz lepiej kim nas Michu tu obdarzył-szturchnął kolegę po fachu Ignaczak a Kurek podrapał się po brodzie

-Wy od Winiara? O kurde...-pokręcił głową z niedowierzaniem przyjmujący i zaraz dodał- Bartosz Kurek, miło mi.

Przedstawiłyśmy się obie a chwilę później się okazało, że w tym hotelu zameldowana jest cała nasza kadra i dodatkowo Brazylijczycy. Dagmara mogła mnie chociaż uprzedzić! :)



____________________________________
Drugi :) Sorry, że tak szybko, ale chciałam wam jeszcze życzenia przed świętami złożyć, więc : Dużo zdrówka, miłości, smacznego jajeczka, mokrego dyngusa i bogatego zajca! Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :)
Monika :)


wtorek, 15 kwietnia 2014

Początek nowej historii.

Piękny lipcowy poranek. Jak co dzień wstałam koło ósmej by na 9 być w pracy w jednym z bełchatowskich salonów fryzjerskich.
Jestem fryzjerką. Zawsze chciałam obcinać, farbować i robić przeróżne rzeczy z włosami.

Wyszłam z mieszkania zamykając za sobą drzwi.

-Dzień dobry pani Flawio!-usłyszałam zza rogu. To był mój 63-letni sąsiad. Pan Teofil jest przemiłym staruszkiem, który zawsze służy pomocą w jakiejkolwiek sytuacji.

-Witam panie Teofilu-posłałam mu uroczy uśmiech- Pomogę panu!-podbiegłam do niego biorąc dwie duże torby z zakupami

-Dziękuję dziecko, chodź na herbatkę kupiłem pyszne, czekoladowe ciasteczka-mrugnął do mnie okiem i skierował się w stronę swego mieszkania

-Nie mogę, muszę pędzić do salonu.-weszłam do środka kładąc torby na podłodze w kuchni-Jak będzie pan potrzebował pomocy to proszę dzwonić, ma pan mój numer-cmoknęłam go w policzek

-Uważaj, bo się jeszcze zakocham-pogroził mi palcem na co ja się zaśmiałam-Pędź dziecinko do pracy, pędź, ale masz tutaj ciasteczka.- mówiąc to wyciągnął z torby małe opakowanie i wcisnął mi w ręce

-Dziękuję, do kawy będą w sam raz!-pomachałam mu i poszłam.


Na dworze temperatura przekraczała chyba ponad 35 stopni. Nie lubię takich gorączek. To strasznie męczące. Szłam chodnikiem co jakiś czas zerkając na wystawy sklepów z markową odzieżą. Stanęłam by przyjrzeć się nowej torebce od Versace. Byłam zachwycona. Zaczęłam marzyć, wyobrażać sobie jakby to ona wyglądała na mym ramieniu itd, ale po chwili zeszłam na ziemię widząc jej cenę. Boże! Z pensji fryzjerki nie mogę sobie pozwolić na takie wygody! Ale pomarzyć zawsze można.

-Flawiucha!

Wzdrygnęłam się słysząc jak ktoś krzyknął tuż za moim uchem.

-Daga! Boże, chcesz żebym zawału dostała?- złapałam się za serce patrząc na nią z przerażeniem w oczach. Siostra roześmiała się i poklepała mnie po ramieniu

-Nie przeżywaj. Właśnie idę do ciebie, zrobisz mi odrosty? -spytała wyraźnie rozbawiona

-Jasne, jasne. Gdzie masz dzieci?- popatrzyłam na nią z zainteresowaniem i ruszyłam wolnym krokiem przed siebie

-Niania przyszła, muszę się wyrwać na chwilę, bo odkąd urodziłam Antka tak się zapuściłam, że masakra. Wystarczy spojrzeć na moją fryzurę-pokręciła głową po czym wyrównała ze mną kroku- W piątek jadę na mecz naszych i mam dwa bilety.

-I mam z tobą jechać, tak?-uniosłam brew do góry zachowując kamienną twarz, jednak po chwili zaczęłam podskakiwać z radości- Jasne, że z tobą pojadę! Jezu, w końcu zobaczę mecz siatkówki reprezentacyjnej na żywo!-cieszyłam się jak dziecko na co Dagmara stanęła jak wryta

-Weź wstydu nie rób, ludzie się na nas patrzą-szepnęła ledwo powstrzymując śmiech.

Nigdy nie zwracałam uwagi na to co pomyślą lub powiedzą inni. Byłam dosyć spontaniczna, to chyba jedna z moich zalet. Weszłyśmy do salonu fryzjerskiego, w którym od 5 lat pracuję. Poszłam na zaplecze by założyć fartuch i przygotować się do roboty. Daga usiadła na krześle, praktykantka zaczęła ją "szykować" do koloryzacji.

-Napije się pani kawy?- moja szefowa, Karina, nachyliła się nad Winiarską

-Ooo, poproszę-brunetka pokiwała rezolutnie  głową a ja zaczęłam szykować farbę

-Tylko odrosty? A może zaszalejemy z innym kolorkiem no i cięcie ?-zaproponowałam biorąc nożyczki w dłoń. Moja starsza siostra zagryzła dolną wargę przyglądając się sobie w lustrze.

-No nie wiem...-wzruszyła ramionami- Ale ma być ładnie, bo jak nie to cię zatłukę!-przeniosła na mnie wzrok

-Będzie, będzie. Misiek cię nie pozna.-poruszałam zabawnie brwiami i zabrałam się do roboty.

4 GODZINY PÓŹNIEJ

-Tadaaaam- podniosłam ręce do góry po skończonej stylizacji- I jak? Zatłuczesz mnie?-uśmiechnęłam się szeroko a Dagmara z niedowierzaniem patrzyła w lustro

-To naprawdę ja? -wyszczerzyła oczy dotykając dłońmi swych włosów

-Noo... Ma się tego talenta, co nie?

-Jest prześlicznie. Ile płacę?-spytała wstając z fotela

-100 złotych

-Trzymaj, reszty nie trzeba.

Roześmiałam się widząc jak Dagmara podaje mi 100 zł i 10 groszy

-Rozumiem, że to napiwek, tak?- nabiłam usługę na kasę fiskalną i podałam jej paragon

-Gardzisz?-pokazała rząd białych ząbków i ucałowała mnie w policzek- Dzięki i pa-mrugnęła i wyszła.
Nasza 17-letnia praktykantka podeszła do mnie i nieśmiało zaczęła:

-To pani siostra?

-Tak, a co?-spytałam siadając na krześle. Na razie nie było klientów, więc mogłam sobie pozwolić na małe leniuchowanie.

-Przecież to żona Michała Winiarskiego!-mówiła jakby z niedowierzaniem niska rudowłosa dziewczyna

-No tak, Michał to mój szwagier.-stwierdziłam patrząc na nią

-Jej...-nabrała powietrza w usta nie mogąc nic więcej powiedzieć. Zaśmiałam się i zaraz zaczęłam myśleć o tym, że w piątek pojadę na mecz Ligi Światowej. Pierwszy raz w życiu, więc co za tym idzie...poznam całą kadrę Antigi i nie tylko :)


___________________________________________
Pierwszy:) Mam nadzieję, że nie ostatni!
Jeśli ktoś czyta to prosiłabym o zostawienie opinii :)
Pozdrawiam i zapraszam na swoje drugie opowiadanie skoki-to-magiczny-sport.blogspot.com
Monika :)

Bohaterowie

FLAWIA STĘPLEWSKA



25-letnia fryzjerka. Mieszka w Bełchatowie, siostra Dagmary Winiarskiej.



BARTOSZ KUREK
27-letni siatkarz. Przyjmujący Cucine Lube Banca Marce Macerata oraz reprezentacji Polski. Obecnie mieszka w Maceracie.



MICHAŁ I DAGMARA WINIARSCY
Michał- 31 lat, przyjmujący Fakieł Nowy Urengoj i reprezentacji Polski w siatkówce.
Dagmara-31 lat, siostra Flawii, nauczycielka języka włoskiego, żona Michała.
Mają dwóch synów: 8-letniego Oliwiera i kilkumiesięcznego Antosia.



I INNI :)